Rozdział dwudziesty szósty.

154 12 3
                                    

Łukasz.
Zachwiałem się przez silny podmuch wiatru.
Wcisnąłem dłonie w kieszenie spodni, przedtem zarzucając kaptur na czuprynę.
Minęło kilka dni, odkąd Ania odeszła.
Musiałem przyznać, że trochę za nią tęskniłem.
"Trochę, idioto? Codziennie obwiniasz się o jej odejście, płaczesz pod prysznicem, lub w łóżku, masz nadzieję, że jednak wróci. "-rozbrzmiał głos w mojej w głowie.
Zatrzymałem się przy jakimś nieznanym mi budynku i uderzyłem pięścią w ścianę.
Trochę mi ulżyło, ale po chwili poczułem bolesne skutki mojego zachowania.
Podniosłem wzrok, by zobaczyć, w jaki budynek uderzyłem i zamarłem.
To tutaj pracuje Ania.
Jak na zawołanie, dziewczyna wyszła z budynku.
Ale nie sama.
Szedł obok niej wysoki, przystojny brunet.
Szczerzył się w jej stronę, jak głupi do sera.
Poczułem w sercu ukłucie wściekłości, a jednocześnie zazdrości.
Nie kontrolując się kompletnie, ruszyłem w ich kierunku.
Zauważyłem zmianę w oczach dziewczyny, gdy pochodziłem.
I wtedy zrobiła coś, czego bym się po niej nie spodziewał.. *
_______
ciekawe, co zrobiła.
~Szatan.

"Fotoraper" |Opał|Where stories live. Discover now