Rozdział czwarty.

247 17 3
                                    

Łukasz.
Uśmiechnąłem się, zerkając na ekran telefonu.
A jednak, napisała.
Znaczy, domyślałem się, że napisze.
Musiała mnie w końcu powiadomić, co ze zdjęciami.
Westchnąłem, odpalając silnik samochodu.
Zacząłem jechać, dopóty, dopóki nie zobaczyłem znajomej blondynki, idącej brzegiem drogi.
Zatrzymałem się tuż przy niej.
Chyba mnie nie zauważyła, bo dalej szła przed siebie.
Zaśmiałem się pod nosem i wcisnąłem klakson.
Podskoczyła,słysząc ten dźwięk.
Opuściłem szybę, na co zerknęła na mnie.
Przygryzła wargę, wyraźnie się zastanawiając, czy wsiąść.
Mój wzrok mimowolnie zjechał na jej usta.
Otworzyłem jej drzwi od środka.
-Wsiadaj, zimno jest. -mruknąłem, przedtem odchrząknąwszy.
Wsiadła do auta i zamknęła drzwi.
Odczekałem,aż zapnie pasy i odpaliłem silnik.
-To gdzie panienkę zawieźć? -zapytałem.
Wyglądała na zamyśloną.
Patrzyła przed siebie.
Ocknęła się po dłuższej chwili.
-Wybacz. Tu, niedaleko, przy tym parku. -pokazała.
-Ale mogę Ci odwieźć prosto do domu, to żaden problem. -mruknąłem, lekko zaskoczony.
-Nie!  To znaczy, nie, nie trzeba. Pójdę sama. -wyszeptała.
Patrzyłem na nią przez chwilę, po czym wzruszyłem ramionami i pojechałem w odpowiednim kierunku.
Ania.
Odetchnęłam z ulgą, gdy pojechał tam, gdzie mu poleciłam.
Spojrzałam na swoje drżące dłonie.
Moje oczy się wytrzeszczyły, gdy poczułam gwałtowne hamowanie.
-Na miejscu. -mruknął, uśmiechając się dziecinnie.
Spojrzałam na niego, jak na wariata, po czym wybuchnęłam śmiechem.
Dołączył do mnie po chwili ciszy.
Westchnęłam, kiedy nadszedł czas, by wysiąść.
-To.. Cóż, cześć. -odparłam, łapiąc za klamkę.
-Do zobaczenia, Aniu. -odpowiedział, puszczając mi oczko.
Wysiadłam, patrząc, jak odjeżdża.
Ruszyłam w kierunku domu.
Kiedy dotarłam na miejsce, powoli weszłam do środka.
Od razu uderzył we mnie odór alkoholu. *
________
~Szatan.

"Fotoraper" |Opał|Where stories live. Discover now