Ciszę przerywa pohukiwanie sowy. Księżyc oświetla wierzchołki drzew. Ja trzymam telefon i oświetlam sobie ścieżkę. Jest dość kręta.
- Daleko jeszcze? - pyta ewidentnie znudzony Victor.
- Już, już - odpowiada mu Nygma i uśmiecha się przebiegle.
Nie podoba mi się ta wersja ani trochę. Jest to wręcz przerażające.
- Za tym drzewem - odzywa się ponownie. - Ja wchodzę pierwszy. Muszę złamać zabezpieczenia.
- Ed, nie mogę ci ufać - stwierdzam po chwili zastanowienia. - Nie mogę zaufać komuś, kto jeszcze niedawno chciał mnie widzieć martwą.
- Po pierwsze nie ma już Eda. Po drugie, też mam w tym interes, więc weź to na logikę, że nie zamierzam cię teraz w nic wrobić.
Nasze spojrzenia się spotykają. Chciałbym wyczytać z nich coś więcej, niż tylko pustkę. Chciałabym zobaczyć tam człowieka. Chociaż w świecie morderców, trudno o człowieka...
W końcu przerywam tą bezsensowną sytuację i idziemy do naszego celu. Ed zaczyna znowu łamać zabezpieczenia. W tym czasie odchodzę i odpalam papierosa.- Uważaj, bo wszystko zjarasz - odzywa się Victor.
- Nawet jeśli tak, to co? - pytam i zaczynam się mimowolnie śmiać. - I tak nie mamy nic do stracenia.
- Ty masz. Z resztą ja też.
- Fakt, Alex zostałby z ukochanym tatusiem już na zawsze - wypowiadam te słowa z obrzydzeniem. - Kurwa, jak mogłam być taka głupia? A... byłam młoda.
- Nadal jesteś młoda i głupia - odpowiada ze śmiechem.
Patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami i jedynie, co robię to parskam śmiechem.
- Gotowe! - krzyczy Ed, na co my idziemy w jego stronę.
Schodzimy schodami w dół. O dziwo nie czuć tu wilgoci, nie ma pajęczyn, jest wręcz za ładnie, jak na piwnicę.
- W końcu dotarłem - zaciera dłonie Nygma, gdy jesteśmy prawie na dole.
Przewracam oczami i idę za nim. Moim oczom ukazuje się wielkie, oświetlone pomieszczenie. W sumie nic tu ciekawego nie ma. Nawet zwykłego laboratorium. Zauważam jedynie drzwi.
- Za tymi drzwiami trzyma to wszystko - mówi Ed sam do siebie i idzie w stronę drzwi.
Chcę już iść za nim, ale czyjś silny uścisk mnie powstrzymuje.
- Nie idź za nim. Niech pierwszy otworzy drzwi.
Czekam w napięciu, aż otworzy drzwi. Robi to i w tym momencie wszystkie światła gasną.
- Cholera! - słyszę jedynie jego przekleństwo.
Automatycznie chwytam mocniej za przedramię Zsasza. Nagle światła się zapalają, a w nich staje nasz uciekinier.
- Melanie! W końcu jesteś. Już się bałem, że nie przeżyłaś.
- Też się cieszę, że żyję - odpowiadam oschle.
- Ale to już niedługo.
Nagle ulatnia się dziwny gaz. Tracę przytomność.
Budzę się przypięta do łóżka. Jestem sama, a obok stoi Luthor.
- Co teraz ze mną zrobisz? Pranie mózgu? Muszę cię zmartwić, gorzej już być ze mną nie może.
- Nie, teraz zrobię coś innego. Wiesz? W tym pomieszczeniu badam różne możliwości mózgu. I powiem ci, że ty jesteś odpowiednia.
- Niby czemu?
- Sentymenty, wspomnienia. Jak bardzo je ukryłaś?
- Zdurniałeś już do reszty - odpowiadam oschle, ale czuję, że to nie zwiastuje nic dobrego.
On jedynie obrzuca mnie rozbawionym spojrzeniem i dodaje:
- Mylisz się.
Wtedy naciska jakiś przycisk, a mnie przechodzi prąd...
Znowu to uczucie. Jestem sama, widzę żyletkę. Cholera! Ja się tnę.
Kolejne wspomnienie. Joker, jego auto, wisiorek z serduszkiem.
Znowu ja i Joker, pieprzymy się na łóżku.
Gwałci mnie.
Mówię mu o ciąży, którą tracę.
Otwieram oczy i widzę jedynie szeroki uśmiech na twarzy Lexa.
- Czyżby główka się otworzyła? Wyparcie nie działa?
- Zamknij mordę! - krzyczę i zaczynam się wyrywać.
- Nie jesteś zbyt grzeczna. Trudno, trzeba cię nauczyć pokory.
Znowu to samo, znowu kolejna fala wspomnień.
Kocham cię...
- Kocham cię - szepczę, gdy to wszystko się kończy.
Joker pov.
- Joker, szukaj jej - warczy Pamela.
- Nic jej nie jest - odpowiadam.
On ją ma.
- Obydwoje wiemy, że on ją ma! Obydwoje wiemy, że to za długo trwa. Za długo się nie odzywa. Chcesz ją stracić na dobre?
- Ivy, ja ją już dawno straciłem - nie wierzę, że to wypowiadam.
- Bo jesteś debilem! - uderza mnie w twarz. - Szukaj jej! Szukaj jej, albo ja w końcu zrobię to, przed czym mnie powstrzymywała cały czas.
- Czyli przed czym?
- Urwę ci jaja - odpowiada ze zlowrogim spojrzeniem.
Uśmiecham się szyderczo i upijam kolejny łyk whisky.
- Ben, przygotuj samochód. Jedziemy do Metropolis.
Hej, hej, czy ktoś tu jeszcze jest? 😂 Tak, długo mnie nie było, pomalutky będę się starała wstawiać częściej rozdziały. ❤
Jlg122
ESTÁS LEYENDO
Don't let me down II Joker
FanficMinęły trzy lata od śmierci króla Gotham. Melanie Rose zaprowadziła porządek w mieście. Czy jej syn dowie się, kto jest jego ojcem? Czy Joker powróci? Czy Mel będzie zmuszona pokazać swoją mroczną stronę, żeby chronić dziecko? Dalszą część tej histo...