Rozdział 26

871 43 6
                                    

Do wieczora przesiedziałam z Victorem i Alexem w pokoju przed telewizorem. Oglądaliśmy co prawda cały czas bajki, ale było to dla mnie bardzo przyjemne. W końcu czułam namiastkę czegoś w rodzaju rodziny.

- Alex, co chcesz na kolację? - pytam.

- To, co wujek.

Marszczę brwi i patrzę na Victora.

- Nie patrz tak na mnie. Ale chcę spaghetti.

- Jak w tej bajce o pieskach - śmieje się Alex.

- "Zakochany kundel"?

- Tak - kiwa ochoczo głową.

- I ty chcesz też dziewczynę zaprosić? - zaczynam się śmiać.

- Nie - zaczyna się robić poirytowany i marszczy czoło. Wygląda wtedy tak slodko. - Ty z wujkiem zjesz.

- Oj nie kochanie. Mamusia może tylko tak z tatusiem.

Wiesz, że to nie prawda...

Cicho!

Zaczynam wszystko przygotowywać i patrzę na zegarek, który wskazuje osiemnastą. Joker strasznie długo śpi. Co prawda po amfie to normalne, ale jakże dobijające, gdy nie ma się towarzystwa. No, poza swoim dzieckiem. Dziś na szczęście miałam do kogo się odezwać.

- Zbierajcie się - na ten dźwięk lekko podskakuję.

Joker stoi na dole schodów, wpatrzony w telefon.

- Co jest? - pytam i podchodzę do niego.

- Luthor nie dotrzymał umowy, Superman wyciągnął Batka - warczy.

- A Robin?

- Twój ulubieniec też wyfrunął - odpowiada nawet na mnie nie patrząc. - Jedziecie do Metropolis.

- A co z Alexem?

- Ja tu zostaję, mam parę spraw do załatwienia.

- Nie zostanie z tobą dłuższy okres - podchodzę bliżej niego i syczę. - Wybij to sobie z głowy.

- Zabierzesz go w wir walki? Uu, chcę to zobaczyć. A później nagłówek: "Melanie Rose przyczyniła się do śmierci swojego dziecka."

- Przyczynię się do niej, zostawiając go z tobą na dłuższy okres. Ivy tu przyjdzie i będzie go pilnować!

- Niech ci będzie. Nygma i Floyd i tak jadą z wami.

- N... Nygma?

- Oj tak, szykuj się - odpowiada i zaczyna się okropnie śmiać.

- Co tam mamy robić? Zabić Luthora?

- Oj, zabić to zbyt brutalne słowo skarbie. Macie go wyeliminować i zabrać broń i kryptonit. Pozbędę się przy okazji Supermana.

Przez godzinę siedzę z moim dzieckiem w jego pokoju i się bawię. Ech... pamiętam, jak był taki malutki, jak byłam sama i nie bałam się o jego życie. Tłumaczyłam sobie, że póki nie skończy piętnastu lat, nie dowie się o tym, kim był Joker i kim jestem ja. Jak widać nie wyszło.

- Mel - wyrywa mnie z zadumy ruda. - Chodź już. Ja tu zostanę.

- Nie rozumiem po co tam Ed. Co on mu właściwie zrobił?

- Alex, weź te puzzle na dół. Poukładamy je - zagaduje małego Ivy.

On uradowany wychodzi z pudełkiem, a my zostajemy same.

- Ed stał się seryjnym mordercą. I to już nie takim, jakiego znałaś. Nie poznawał mnie, Floyda. Powtarzał ciągle, że czegoś ci nigdy nie wybaczy.

Don't let me down II JokerWhere stories live. Discover now