Przez całą noc budzę się chyba z pięć razy. Jest mi za gorąco, za ciasno, za... no dziwnie jakoś. Joker niby śpi, ale gdy tylko się poruszę, obejmuje mnie mocniej. W końcu daję za wygraną i idę dalej spać. Budzę, gdy słońce już jest dość wysoko.
- Ja pier...
- Ani mi się waż! Chyba nie chcesz kolejnej mordki do wykarmienia - Joker wybucha śmiechem.
Siedzi już ubrany obok mnie.
- Która godzina? - przecieram oczy.
- Dziesiąta.
Nagle na łóżko wbiega Alex.
- Mamo, cemu spis tutaj?
- E... wiesz, bo tamto łóżko ma chwilową awarię. Chcesz coś jeść? - zmieniam temat, gdy widzę, że to jeszcze nie koniec pytań.
- Chce zeby tato zlobił mi naleśniki...
- Widzisz tato, masz robotę - uśmiecham się szeroko. - Idźcie na dół, ja się ubiorę.
Alex ciągnie zielonowłosego za rękaw i w końcu wychodzą. Jestem cała naga i muszę przetransportować się do swojej sypialni. Owlekam się szczelnie kołdrą i powoli przekradam do pokoju.
- Nie chowaj tych najlepszych części siebie, skarbie - słyszę jego głos za sobą i prawie podskakuję.
- Miałeś robić naleśniki - odwracam się w jego stronę.
- No ale śniadanie bez pana misia? - robi minę zdziwionego dziecka.
Patrzę na niego z rozbawieniem.
- Dobra, dobra idź już po tego miśka. Przy okazji nasyp mi płatków do miski i zalej mlekiem - puszczam mu oczko i wchodzę do pokoju.
Szybko zakładam ubrania i w niemal biegiem schodzę do kuchni. Alex już wcina śniadanie, a obok niego stoi miska z płatkami i mlekiem.
- Tak jak pani kazała.
- Dziękuję - przytulam go mocno i całuję.
Nie za słodko?
- A ty nie jesz? Może jajecznica? Jeszcze pamiętam jak się gotuje - czuję, że na mojej twarzy tworzy się szeroki uśmiech, którego nie mogę się pozbyć.
- Oj, jak ty o mnie dbasz. Nie trzeba - upija łyk czegoś, co... zaraz, zaraz pachnie jak alkohol?
- Czy ty od rana chlejesz? - patrzę na niego z politowaniem. - Serio?
- A co, zabraniasz mi? - zmienia ton na ostrzejszy.
Nic już nie odpowiadam, tylko jem śniadanie. Joker siada naprzeciwko mnie, gdy Alex kończy i idzie oczywiście oglądać bajki.
- Co? Uczysz się powstrzymywać przy dziecku? Nie chcesz żeby poznało jaki jesteś naprawdę? - warczę.
- Skarbie, czemu mnie o wszystko obwibiasz? Ja nie jestem zły, tylko ludzie nie rozumieją moich żartów. Dziś zrobimy w mieście małą imprezę! Chcę żeby Batsy przybył, muszę się z nim przywitać! A Pingwin niech lepiej nauczy się latać - uśmiecha się złowieszczo. - Ty pogadasz z panen wiem wszystko i namówisz, żeby pogadał ze swoim kochasiem. Chcę wiedzieć, co on kombinuje.
- A jeśli - patrzę głęboko w jego zielone tęczówki - nie zgodzę się?
- To będę musiał cię zmusić w bardzo niemiły sposób - odpowiada z szerokim uśmiechem.
- Czemu sam tego nie załatwisz?
- Mel, Mel, Mel... - kręci głową. - Pan wszechwiedzący ci ufa. Potrafisz nim manipulować na różne sposoby. Oczywiście jak znowu pójdziesz z nim do łóżka, to stracisz wszystkie palce, albo i życie - szczerzy się do mnie, a ja patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Ed to tylko mój przyjaciel. Nic nas już więcej nie łączy - odpowiadam szorstko.
- Zmieniłaś się - uderza dłonią w stół - gdzie ta, twoja radość z życia?
- Umarła... umarła wraz z tym, gdy... sam wiesz. Nie licz na moje łzy. Nie dam ci tej satysfakcji - prycham.
Odsuwam miskę od siebie.
- To co robimy?
- Dzwoń do mądrali, trzeba z nim pogadać.
Dzwonię do Eda.
- No, przyjedź tutaj.
- Co się stało?
- Nic, po prostu bądź tu za dwadzieścia minut. Mam ważną sprawę do ciebie.
Odpalam papierosa i patrzę przed siebie. Joker ogląda z małym bajki.
Lepiej to, niż miałby mu czytać podręcznik małego mordercy.
- Bardzo śmieszne - syczę i zaciągam się znowu dymem.
Po paru minutach czekania, Ed pojawia się przed moim domem.
- Cześć, co jest?
- Właź szybko, zaraz wszystko wyjaśnię.
Joker pojawia się nagle za mną.
- Witamy w naszych skromnych progach. Napijesz się czegoś? - śmieje się, a ja już się boję, co on wykombinował.
- Ty znowu o piciu... - wzdycham.
- Nie, dzięki. Przyjechałem, bo Melanie chciała mnie widzieć, a nie żeby z tobą pić - odpowiada twardo.
- Łamiesz mi serce - Joker teatralnie kładzie dłoń po lewej stronie klatki piersiowej. - Kiedyś nawet cię lubiłem...
- Oj, dobra! Chodzi o to, że musisz podejść Pingwina. Chcemy wiedzieć, czy coś planuje.
- Zrobię to, ale tylko ze względu na ciebie - odpowiada.
- Dziękuję - przytulam go mocno.
Po tym Ed odwraca się i wychodzi.
- Ed! Wpadnij na imprezkę! - rzuca za nim Joker. - Chcę się przywitać z Batsym!
Ed przystaje na chwilę.
- Kiedy i gdzie?
- Nie znasz mnie? Nietoperze wychodzą wieczorem. A jeśli chodzi o miejsce... to może obok komisariatu?
Ed nic nie odpowiada, tylko zamyka drzwi za sobą. Żal mi go, nie chcę go tak wykorzystywać.
- Musimy zaprosić wszystkich naszych znajomych! Ale będzie impreza! - mówi bardzo entuzjastycznie zielonowłosy.
- Jak dziecko...
Przepraszam, że tyle czekaliście 😘 Jeśli rozdzialik się wam spodobał, to oczywiście gwiazdkujcie i komentujcie ❤ Do następnego!
Jlg122
CZYTASZ
Don't let me down II Joker
FanfictionMinęły trzy lata od śmierci króla Gotham. Melanie Rose zaprowadziła porządek w mieście. Czy jej syn dowie się, kto jest jego ojcem? Czy Joker powróci? Czy Mel będzie zmuszona pokazać swoją mroczną stronę, żeby chronić dziecko? Dalszą część tej histo...