Rozdział 23

717 42 6
                                    

Rano nie ma nikogo obok mnie. Ból przeszywa moje nogi, brzuch, wszystko... Opatrunek przesiąkł już krwią. Jest cały czerwony. Joker przykleił mi go plastrami, które oczywiście nie chcą teraz puścić. Muszę iść do łazienki. Spróbuję wziąć przysznic i to odmoczyć. Pomału wchodzę do kabiny i myję się, a raczej próbuję się umyć. Delikatnie namaczam to cholerne coś, nie ruszam tylko tego boku, który zrobił mi nawet porządnie. W końcu pozbywam się tego czegoś. Oczywiście rany pod wpływem wody pieką niemiłosiernie.

- Kurwa! - syczę przez łzy.

Zagryzam wargi i wychodzę spod przysznica. Wycieram się bardzo delikatnie i uważam, żeby nie zetrzeć świeżo zaschniętej krwi. Ubieram jedynie bieliznę, a raczej koronkowe majtki i narzucam na to swoją czerwoną koszulę w kratę, którą po prostu zapinam tak, by zakryć piersi. Nie dam rady nawet nosić spodni, ani czegoś, co by miało kontakt z moim brzuchem lub żebrami nie ma mowy. Zegarek wskazuje siódmą, Alex jeszcze śpi. Jak to jest, że on niczego nie słyszał? Z tą myślą schodzę do kuchni, odruchowo szukam Jokera, ale zamiast niego spostrzegam na krześle w kuchni kogoś innego. Victor siedzi sobie jakby nigdy nic i patrzy na mnie, jak schodzę.

- Co ty tu robisz? - pytam bardzo zdziwiona. - I jak tu wszedłeś?

- Interesy - odpowiada.

- Joker ci kazał przyjść?

On tylko kiwa głową i lekko się uśmiecha.

- No dobrze - odpowiadam niepewnie. - Jesteś... głodny?

- Zawsze.

- Chcesz jajecznicę z bekonem? Bo będę robić.

- Brzmi nieźle - odpowiada.

Cały czas czuję jego wzrok na sobie. Chyba pilnuje, żebym go nie zabiła. Następuje ten momemt, gdy mam schylić się do dolnej szafki, gdzie trzymam patelnię. I wszystko się oczywiście pieprzy...

- Kurwa - znowu tak podsumowuję cały ból, gdy próbuję kucnąć i po prostu siadam na podłogę.

- On ci to zrobił? - po chwili dopiero dociera do mnie jego głos.

Lekko otrząsam się i odpowiadam.

- A jak myślisz?

- Pomogę ci.

Staje za mną i pomaga mi wstać i usiąść na krześle. Później klęka przede mną.

- Co ty robisz? - pytam lekko przerażona. - Jak Joker tu wejdzie...

- Ci... - kręci głową i jeździ delikatnie palcem po moim brzuchu i nagle napotyka ten opatrunek, który zostawiłam.

Odsuwa kawałek koszuli o się mu przygląda. To co najmniej robi się dziwne.

- Trzeba ci go zmienić. To był nóż?

- Nóż - kiwam głową i czuję, że łzy napływają mi do oczu.

- Wiedział, gdzie dźgnąć... - mruczy, jakby sam do siebie.

Nagle z góry słyszę małe kroki. W tym i bieg Kruszynki. Victor się prostuje i spogląda na schody.

- To Alex z Kruszynką - chwytam go za przedramię, gdy sięga po broń.

- Kto?

- Mój syn i pies. Nie wiedziałeś o nich?

- Tylko o psie.

Mały zbiega na dół i od razu staje jak wryty na widok Victora. Ten spogląda na niego uważnie.

- Kopia tatusia - podsumowuje.

- Mamo, kto to?

- To jest - patrzę pytająco na Zsasza - twój nowy wujek.

Najprościej.

Alex podchodzi do stołu i siada naprzeciwko mnie.

- Ładna jesteś - widzę, że Victor już się zaprzyjaźnił z moim psem.

- To czas na śniadanie - znowu chcę wstać, ale mój gość mnie powstrzymuje.

- Pozwól, że ja to załatwię - przytrzymuje mnie.

Odpowiadam mu tylko lekkim uśmiechem.

- A mogę zapalić? - pytam rozbawiona.

- Otworzę ci okno.

Robi tak, jak powiedział i pomaga mi wstać. Podchodzę do okna i odpalam truciznę.

- Alex, idź pooglądać bajki - mówię, gdy słyszę, jak zamykają się drzwi od piwnicy.

Zaciągam się mocno dymem i modlę się w duchu, by Joker był już normalniejszą wersją siebie.

- Jesteś - tymi słowami wita Victora. - Widzę, że ktoś tu cię wrobił w śniadanie - prycha.

Nie reaguję. Udaję, że go nie słyszę.

- Nadal będziesz mnie ignorować? - słyszę, że jest coraz bardziej zły.

Nadal jestem cicho. Podchodzi i obraca mnie ku sobie, a ja krzywię się z bólu, gdy zaciska palce na moim brzuchu.

- Pokaż co tu masz... Czemu ściągnęłaś resztę?

- Bo wszystko było we krwi - odpowiadam po cichu.

On tylko uśmiecha się z politowaniem i mnie puszcza.

- Widzisz? - zwraca się do Victora. - Taka jest właśnie Melanie. Robi co chce, a później boi się nawet odezwać.

Zaciskam zęby i czuję, że dłoń z papierosem już mi się zaczyna trzęść.

- Swoją drogą jest przydatna - dodaje. - Nygma już zobaczył te zdjęcia.

Podnoszę na niego wzrok i biorę głęboki wdech. Czuję, że tętno mi wzrosło.

- Tak, tak Mel. Za niedługo Ed zwariuje jeszcze bardziej.

Victor przeżuwa swoją porcję śniadania i przysłuchuje się całej rozmowie. Kiedy on to skończył gotować?

- Ubierz się, a jak nie dasz rady, to siedź cały czas w pokoju. Nie pozwolę byś paradowała w tym, jak dziwka.

Nic nie odpowiadam, wyrzucam peta za okno i kieruję swoje kroki na górę. Powoli wchodzę na każdy stopień i zamykam się w pokoju. Kładę się na łóżko i leżę na plecach, rozłożona na całą szerokość. Jakaś pojedyncza łza spływa mi po policzku. Kolejna, o której zapomnę, gdy mnie znów będzie przytulał i udawał, że mu na mnie zależy.

Krótki, wiem 😂Postaram się poprawić 😊  Rozdział pisany w noc przed egzaminem, skończony w autobusie w drodze powrotnej. Mam nadzieję, że da się to czytać. 😂😘😘
Jlg122

Don't let me down II JokerDove le storie prendono vita. Scoprilo ora