Eternal Child: 36.

48 4 1
                                    

Pierwszy dzień zawodów. Połączony oczywiście z oczekiwaniem, stresem i całą karuzelą innych emocji tkwiących w każdym z osobna. Przeżyjemy, nie mamy się czego bać bo jesteśmy razem. Każdy wierzy w siebie nawzajem, przekazując niesamowite wsparcie, bo jest w podobnej sytuacji. Pływanie, sport kojarzący się z wolnością. Mamy szansę pokazać, że jesteśmy wolni i nie czujemy ograniczeń, nawet ze strony przeciwnika, który patrzy na nas. Niech patrzy, kim się stałem. 

... 

Zawody odbywały się późnym popołudniem, więc drużyna razem ze swoimi opiekunami mogła jeszcze przed nimi nieco się odstresować. Zwiedzanie miasta do którego przyjechali wydało im się całkiem dobrym pomysłem. Co chwilę na ścianach budynków lub ulicznych lampach widywali plakat z informacją o zawodach, w których mieli wziąć udział, co jeszcze bardziej ich motywowało. 

-Dzisiaj konkurencje indywidualne. -odparł pani Amakata, idąca na przodzie grupy. 

-Proszę się o nic nie martwić. Wszyscy jesteśmy gotowi na wyzwanie. -odparł kobiecie pocieszająco Makoto. -Prawda? -odwrócił się z pytaniem do pozostałych. 

-Yuki-chan, zobacz jakie słodkie! -pisnął blondyn na widok uroczych pluszaków za sklepową szybą, po czym pociągnął Otonashi za sobą. Do Tachibany doszło, że chłopak zbytnio go nie słucha. 

-A ten jak zwykle swoje. -mruknął Rei. -Dziecinada. 

-Rei-chan, mają tu fioletowe motylki! -po tych słowach okularnikowi oczy rozszerzyły się bardziej w  przypływie ekscytacji. Pobiegł na przyjaciółmi, wchodząc do sklepu. 

-Naprawdę są mentalnymi dziećmi. -zaśmiała się Gou. 

-Dajmy im chwilę radości. Dzisiaj będzie trudny dzień. -odparła nauczycielka z uśmiechem. Starała się ich rozumieć na każdym kroku. Jeśli istniał w tym momencie jakiś sposób na odstresowanie, to czemu by z niego nie skorzystać? 

Po krótkich zakupach, trójka wyszła ze sklepu, każdy z jakimś pluszakiem. Również każdy swojego postanowił traktować wyjątkowo, jako pamiątkę zakupioną w ważnym dniu. Później nauczycielka zaproponowała pójście na obiad, który dodałby im sił i energii na nadciągający wielkimi krokami wysiłek. W końcu bez odpowiedniego paliwa nie ma co liczyć na dobre rezultaty. Z tym stwierdzeniem najbardziej utożsamił się Hazuki, który chciał wziąć największą możliwą porcję ramenu, jednak grupa szybko go od tego odwiodła, ostrzegając, że może się on przejeść. Chłopak choć niechętnie, przystał na to. 

Tak posiłku do zawodów zostały im jeszcze dwie godziny. Wrócili do ponownego zwiedzania, coraz bardziej o nich myśląc. Cały czas dostawali wszelkie słowa otuchy, dzięki którym nie bali się postawionego im wyzwania. 

W końcu jednak przeszedł czas, że musieli stawić się w odpowiednim budynku, który był bardzo dużym ośrodkiem sportowym. Wchodzili do niego zawodnicy z różnych szkół, ubrani w klubowe bluzy z odpowiednimi kolorami, o których Iwatobi  również nie zapomniało. Zaczęli jednak wypatrywać czarnych dresów z białymi elementami na rękawach i żółtym napisem na plecach. Owa czwórka wypatrzyła ich nieco wcześniej, podchodząc bliżej. 

-Iwatobi. -powiedział Rin, a grupa odwróciła się w kierunku drużyny Samezuki, której wszyscy członkowie byli obecni obok kapitana. 

-Rin... -mruknął cicho Makoto, ukradkiem patrząc na Haru, który mierzył z bordowłosym swój wzrok. 

-Sporo czasu minęło. -powiedział, przybierając dość przebiegły wyraz twarzy, oznaczający, że jest bardzo pewny siebie. -Ciekawi mnie, czy już nauczyliście się przegrywać. 

They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCWhere stories live. Discover now