19.

173 16 1
                                    

Minęło kolejne kilka dni. Yukiko i Nagisa nadal się spotykali. Czuli, że coraz bardziej potrzebują swojej obecności, ale żadne nie chciało do siebie dopuścić myśli, że mogli do siebie coś poczuć. Każde i z osobna pomyślało, że wyznanie tego "czegoś" mogło zaprzepaścić ich dobre, przyjacielskie stosunki. A tego, zwłaszcza dziewczyna, nie mogłaby przeżyć. 

... 

Leżała na łóżku, wgapiając się bezcelowo w sufit. Nadal myślała o tym, co ojciec dla niej zostawił. Ten głupi świstek nadal leżał na swoim miejscu. Nie otwierała tej szuflady, odkąd tam go włożyła. Jakoś nie mogła się przełamać, ale pomyślała, że wiecznie tam nie zostanie. Zwlekła się z łóżka, podeszła do biurka i chwyciła za drewnianą rączkę i pociągnęła do siebie. Wyjęła niechętnie białą kopertę i napisanymi na czarno literami. Wpatrywała się w nią przez chwilę, po czym zaczęła otwierać. Koperta najwyraźniej postanowiła jej nie ułatwiać tego zadania i zacięła Yukiko w palec. 

-Niech cię szlag. -Nawet teraz musisz mnie ranić? Tato?... -przeklinała w myślach, że zgodziła się wziąć ten list. Z lekko rozerwanym otwarciem włożyła go na miejsce i zamknęła szufladę. Może jeszcze nie czas, aby poznać treść.

Postanowiła coś zrobić ze swoją nie wielkich rozmiarów raną. Zeszła po schodach i poczłapała do kuchni. Z małej szuflady wyjęła opakowanie z plastrami i wyjęła jedną sztukę. Przemyła jeszcze pod chłodną wodą, po czym nakleiła opatrunek. Pomyślała, że może świeże powietrze ją uspokoi, razem z wykonywaniem ulubionej czynności. Ponownie udała się do pokoju, aby wziąć szkicownik, słuchawki, kilka sztuk ołówków i telefon. Zeszła ponownie do salonu z różowym plecakiem na ramionach. Widziała, że jej mama siedzi na kanapie, najpewniej oglądając jakąś dramę.  

-Idę się przejść. -odparła, wkładając słuchawki do uszu. 

-Tylko nie wróć za późno. Uważaj na siebie. I odbieraj telefon. 

-Jasne, pamiętam. Kocham Cię. -zamknęła za sobą drzwi i zaczęła odchodzić. 

...

Po kilkunastu minutach była już w pobliskim parku. Wsłuchując się w swoje ulubione piosenki , obserwowała przyrodę i przechodniów. Szczęśliwi ludzie, niektórzy z dziećmi. Miło spędzający czas. Razem. Faktycznie w tym momencie czuła się jakby osamotniona. Ale postanowiła to zignorować. Usiadła na ławce, dalej rozmyślając. Zdjęła plecak, wyjęła z niego szkicownik i jeden z ołówków. Otworzyła na pustej stronie. Zauważyła, ze jest w nim coraz niej miejsca, ale kilka rysunków jeszcze zmieści. Tylko co dalej...? -zaczęła się głowić. Przystawiła koniec ołówka do kartki, chcą zrobić pierwszą kreskę. Jednak nagle coś zakryło jej oczy. Były to czyjeś ręce. Dziewczyna lekko spanikowała. 

-Hę? -zamknęła odruchowo zeszyt, słuchawki wypadły jej z uszu. 

-Zgadnij kto to. -zaśmiał się znajomy, łagodny głos. Ten sam lekko dziecinny i radosny. Nie był już zagłuszany przez muzykę. 

-Nagisa, ty głupku! -zabrał ręce z jej twarzy. -Wystraszyłeś mnie! -oskarżyła go.

-Przepraszam Yuki-chan, ale nie mogłem się powstrzymać. Miałaś słuchawki na uszach, więc wiedziałem, że mnie nie usłyszysz. -usiadł obok, a Otonashi schowała zeszyt za plecami. -Co tam chowasz? 

-N-nic. -zająknęła się. 

-Mnie nie oszukasz. -spojrzał znacząco. -Rysowałaś, prawda? 

-Przepraszam, kiedyś się dowiesz. Ale nie teraz, proszę. -prosiła go w tym momencie o dużo, bo od jego oporu ciężko było się uwolnić. Blondyn posmutniał. 

-Przecież już widziałem, jak rysujesz. -burknął.

-To jest bardziej prywatne. Kiedyś zobaczysz ten zeszyt. Obiecuję. -podniosła dwa palce w górę. 

-Trzymam Cię za słowo. 

-Tak właściwie to skąd się tu wziąłeś? -spytała, chowając szkicownik do plecaka. 

-Wracałem od Haru-chan, a idąc przez ten park skracam sobie drogę na pociąg. Dzisiaj chyba miałem szczęście i spotkałem Ciebie. -wyszczerzył się, ukazując ząbki, przez co dla brunetki w tej chwili wyglądał uroczo. -A ty co tu robisz?

-Przyszłam porozmyślać, poukładać w głowie parę rzeczy. -spojrzała przed siebie. 

-Rozumiem. -uśmiechnął się, po czym zauważył plaster na jej palcu. -Yuki-chan, co ci się stało? -spojrzał zmartwiony.   

-A, to nic takiego. -machnęła obojętnie ręką. 

-Czemu o niczym mi nie mówisz? Nie ufasz mi? -spojrzał ponownie zasmucony i spuścił głowę. 

-Nie, no co ty! Ufam ci. Po prostu się zacięłam. Kopertą. -ostanie słowo wypowiedziała niemal szeptem. Usiadła prosto i spojrzała na swoje kolana. Hazuki chwilę później zaczął łączyć fakty. Przypomniało mu się to, co stało się tamtego dnia.  

-Chciałaś otworzyć list od taty, mam rację? -położył dłoń na jej ramieniu. Otonashi jedynie westchnęła, potakując głową. -Przeczytałaś go? 

-Skoro nawet ta głupia kartka mnie zraniła, to nie wiem czy warto się wysilać z przeczytaniem tego, co na niej jest.  -zgięła kolana i oparła na nich ramiona. 

-Nie musisz robić niczego, z czym sprzecza się Twoja wola. -objął ją ramieniem, chcąc podtrzymać na duchu. Podobało się jej towarzyszące temu gestowi uczucie. Wyrozumiałość -tak by to nazwała. 

-Wiem. -zamknęła na chwilę oczy. Jej twarz nie wyrażała emocji. Ale tylko na chwilę. Kilka sekund później zmarszczyła brwi i posmutniała. Czuła, jak łzy cisnęły jej się do oczu. -Nie wiem. -schowała twarz w ramiona, po czym prawie zaczęła płakać. Jednak blondyn widząc jej chwilowe rozdarcie, wiedział, że musi coś z tym zrobić. Nie czekając długo, objął Yukiko drugą ręką, przyciągając do siebie. Ta natomiast bezsilnie się w niego wtuliła. W głębi serca dziękowała, że trafiła na taką osobę, jak on. Taką, która jej pomoże w każdej, nawet najgłuszej rozterce emocjonalnej. Niby zwykłym przytuleniem, ale pomoże. 

-Nie płacz. -zaczął ją kołysać, tak jak ostatnio. Zapamiętał, że kiedy zaczął to robić, Otonashi uspakajała się natychmiastowo. Dołączył do tego głaskanie jej po głowie. Gładził brązowe, miękkie kosmyki, przyjemne w dotyku. Z nią natomiast już było lepiej. -Przeczytasz go, kiedy dasz radę. To nie musi być dzisiaj. -mimo niechęci, oderwała się od przyjaciela. 

-Dziękuję. Że mi to uświadomiłeś. -uśmiechnęła się, a Nagisa wiedział, że wykonał "dobrą robotę". -Chyba masz niedługo pociąg? 

-Masz rację. -spojrzał na zegarek. -Nawet prędzej, niż niedługo. 

-Odprowadzę cię, dobrze? -wstała, zakładając różowy plecak. 

-Dziękuję, Yuki-chan. -uśmiechnął się uroczo, po czym zaczęli się kierować w stronę stacji. 

Dziękuję za ponad 300 wyświetleń <33 

Chciałam tylko powiedzieć, że w poniedziałek wyjeżdżam na 4 dni i nie wiem, jak będzie z czasem na pisanie i z internetem ;X Więc pewnie rozdziałów przez ten czas nie będzie :/ 

Ale nie płaczcie , to jeszcze nie koniec :33 

Jutro albo w niedzielę jeszcze jeden rozdział przed moim wyjazdem ^.^ 



They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCWhere stories live. Discover now