Eternal Child: 21.

67 4 0
                                    

Dojście ze stacji do domu Nagisy zajęło im tylko kilka minut. Od razu weszli do cichego i pustego od pozostałych członków rodziny domu, który należał teraz w zupełności do nich. Weszli do salonu, zdejmując po drodze buty. Yukiko położyła swój plecak na kanapie i spojrzała na chłopaka.

-Siadaj sobie. -uśmiechnął się. -Zaraz przyniosę nam mleko i możemy iść do mojego pokoju.

-Jasne. -brunetka usiadła na kanapie i wzięła do rąk pingwinka. Była ciekawa czy to nocowanie będzie się czymś różniło od poprzedniego. Niby tym razem nie miałaby problemu z zaśnięciem, jednak spanie z drugą osobą to zupełnie coś innego. Po chwili blondyn wrócił do salonu, od razu podając jej kubek z mlekiem. -Dziękuję.

-Truskawkowe. -mrugnął porozumiewawczo, na co się zaśmiała. -Chodźmy na górę, Yuki-chan. -powiedział, bez pytania biorąc jej plecak. Dziewczyna nie sprzeciwiała mu się i podążała za nim po schodach. Weszli do pokoju, a Hazuki odłożył rzeczy na swoje łóżko, na którym usiadł.

-Porządek. -uśmiechnęła się, rozglądając wokół.

-Za to chyba należy się nagroda, nie sądzisz? -uśmiechnął się chytrze, następnie wskazując na swój policzek. Otonashi przewróciła oczami, a następnie podeszła do chłopaka, dosiadając obok. Musnęła go lekko ustami, odsuwając się. -Twoje buziaki są urocze. -zaśmiał się.

-No przestań. -lekko speszona odwróciła wzrok. Pomyślała, że to dobry moment, aby zapytać go o dość istotną rzecz na najbliższy czas. -Nagisa...

-Tak?

-No bo... W sumie jak dzisiaj będziemy spać? -spytała, jakby niesamowicie się tego wstydząc. Ale to wszystko było tylko jej niepotrzebną niepewnością. Hazuki jednak lubił się z nią droczyć przy każdej możliwej okazji.

-No wiesz... Ty masz swojego pluszaka, więc w zasadzie już Ci nie jestem do niczego potrzebny... -W tym momencie dziewczyna lekko chwyciła rękaw od jego koszulki, lekko za niego pociągając. Jej mina przy tej czynności była dla blondyna niesamowicie urzekająca. Lekko smutna, ale i przejęta przez słowa, które powiedział. -Żartuję przecież, Yukiś. -zaśmiał się, muskając delikatnie jej nosek.

-Nie, że nie mogłabym zasnąć, ale z kimś to też jest przyjemne. -uśmiechnęła się znowu bardzo nieśmiało.

-Wiem. I tak sam bym Cię o to spytał. -objął ją swoim ramieniem. -Poza tym trochę twarda ta podłoga.

-Przepraszam, że wtedy musiałeś na niej spać. Po tym miałam wyrzuty przez jakiś czas. -spojrzała na niego.

-Nie przejmuj się tym. A na razie... -nie dokończył zdanie, tylko usadowił swoje ręce na bokach brzucha dziewczyny, zaczynając ją intensywnie łaskotać. Yukiko zaczęła się głośno śmiać, odruchowo kładąc na łóżku i kuląc, licząc, że to coś zdziała. Hazuki bawił się równie dobrze. Widząc, że jest trochę spięta, chciał ją po prostu rozluźnić, a w tej sytuacji nie widział lepszego rozwiązania.

-Nagisa.. starczy, proszę... -wyjąkała przez swój śmiech, roznoszący się po całym pokoju, oddychając ciężko. Chłopak faktycznie na chwilę przestał.

-Masz wspaniały śmiech, Yuki-chan. -odparł, spoglądając jej w oczy.

-Mam nadzieję, że chociaż w nocy dasz mi trochę spokoju.

-Przykro mi, ale tego nie mogę obiecać. -uśmiechnął się do niej chytrze.

-To ja się jednak może oddalę na kanapę w salonie... -mruknęła, po czym poczuła, jak blondyn kładzie się obok niej, obejmując dość szczelnie swoimi rękoma.

-Spróbuj się uwolnić. -powiedział, a dziewczyna nie wiedziała właściwie, o co mu chodzi. Stwierdziła jednak, że musi to mieć jakiś większy sens, dlatego chciała się wyplątać z jego ramion. Chłopak był jednak dość silny. Otonashi pomimo swojego wysiłku, jaki wkładała w tę czynność, praktycznie się nie ruszyła. -Widzisz? Nie da się. Więc na żadną kanapę nie pójdziesz.

-Dobrze, rozumiem. -zaśmiała się, wtulając swoją twarz w chłopaka.

-Pójdziemy na trampolinę? -spytał, spoglądając na nią.

-W porządku, ale musisz wiedzieć, że nadal boję się salta. -zaznaczyła, podnosząc się z Nagisą do siadu.

-Obiecuję, że kiedyś się nauczysz.

Wyszli z domu, zmierzając prosto do ogrodu. Hazuki jak zwykle wypruł do przodu jako pierwszy by zacząć na niej skakać, nieco popisując przed dziewczyną. Buty rzucił w losowe miejsce na trawniku, na naprężonym przez sprężyny materiale podskakując jak najwyżej się tylko da. Yukiko patrzyła na niego z rozkoszą.

-Chodź do mnie, Yukiś! -zatrzymał się na chwilę, spoglądając przez siatkę zabezpieczającą z proszącymi oczkami. Dziewczyna lekko westchnęła, a już po krótkiej chwili znalazła się obok niego.

-Tylko nie szalej za bardzo. -ostrzegła.

Bawili się razem przez następnie kilkanaście minut, jak małe dzieci. Radosne krzyki i śmiech ich obojga rozniósł się prawdopodobnie po całym najbliższym sąsiedztwie. Postanowili się jednak tym kompletnie nie przejmować i oddać się tym rozkosznym i mocno energicznym chwilom. W końcu jednak oboje padli ze zmęczenia na naprężony materiał, oddychając ciężko.

-Powinniśmy to robić zdecydowanie częściej. Było fajnie. -powiedział blondyn.

-Masz rację. -odparła Otonashi, razem z nim patrząc w błękitne jeszcze niebo z puszystymi obłokami. Oboje na chwilę się rozmarzyli.

-Uwielbiam patrzeć w chmury.

-Ja tak samo. -potwierdziła, po czym przysunęła się jeszcze bliżej Nagisy, który lekko ją objął.

-Lubię tu przychodzić, kłaść się i patrzeć w niebo. Robię to prawie zawsze, kiedy nie ma Cię ze mną. -odnalazł czekoladowe oczy, w które głęboko spojrzał. -Ale oglądanie stąd gwiazd też jest niesamowite.

-Nie wątpię. -zaśmiała się.

-A właśnie... jeśli chodzi o wieczór, to jego część spędzimy sobie razem na balkonie. -uśmiechnął się figlarnie, a Otonashi była pewna, że coś jest na rzeczy.

-Co planujesz, chytrusie? -uśmiechnęła się, nie mogąc w tej chwili inaczej go nazwać.

-Ja? Nic... Z resztą później się przekonasz. -musnął ją delikatnie w nosek swoimi wargami, po czym obie pary oczu wróciły do oglądania pierzastych chmur. Cisza im wcale nie przeszkadzała. Po jakimś czasie chłopak wyrwał się z transu. -Tamta wygląda jak ciasto truskawkowe! -wskazał palcem nad siebie, wskazując na obłok.

-Może trochę... -wymruczała Otonashi.

-Mam w lodówce nasze ulubione ciasto Yukiś... -odparł, uśmiechając się subtelnie. Brunetka natychmiastowo niemal podniosła się do siadu.

-Prowadź. -poprosiła dziewczyna, a blondyn również podniósł się z leżenia.

-Oczywiście, księżniczko. -mrugnął jednym okiem, podając jej rękę i pomagając wstać. Yukiko mimowolnie zarumieniła się na swój pseudonim. Ale właściwie odzwierciedlał on to, jak czuła się przez Nagisę traktowana. Miała swojego księcia i to jej wystarczyło.

Jakiś za prosty się robi ten mój język .-.

They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCWhere stories live. Discover now