2.

401 30 7
                                    

Koniec. Dla Yukiko na dzisiaj to już koniec tych głupich szkolnych zajęć, które jej zdaniem i tak nie wprowadzały nic przydatnego do jej życia. Ile razy pod rząd chodząc do szkoły mówiła sobie "Do czego mi się to przyda? ".  Ale pomimo to była dobrą uczennicą, jej mama na pewno nie miała na co narzekać. 

Idąc korytarzem i jak zwykle nie zwracając uwagi na kogokolwiek kierowała się w stronę wyjścia. Przez wszystkie pozostałe przerwy nie widziała więcej paczki prawdopodobnych pływaków. Na jej nieszczęście blondyn, który rano się do niej uśmiechnął, nie zniknął z jej głowy, a ona sama nie wiedziała, co zrobić z tym faktem. Próbowała zapomnieć. Jednak coś jej nie pozwalało. 

Standardowo - w ręce telefon i słuchawki. Pora zagłuszyć te wrzaski. Wybieranie wśród długiej listy utworów zajęło jej kilkanaście sekund. Nie zauważywszy osobnika, biegnącego w jej kierunku, była skupiona na ekranie. Chwilę później już leżała na ziemi, jednak nie potrzebowała długiego czasu na zorientowanie się w sytuacji. Blond włosy chłopak wpadł prosto na nią. Z otwartej torby wówczas wyleciał szkicownik i kilka zeszytów. Mocno trzymanemu w ręce telefonowi nic się nie stało. 

-O matko! Przepraszam- złapał się za głowę- Nic ci się nie stało? - Zmarszczył brwi jakby w zmartwieniu. 

-Chyba jestem cała. I to ja przepraszam. Zastawiłam ci całkowicie drogę. -Zaczęła się samoistnie jąkać.  

-Nie przesadzaj, ja też czasami powinienem patrzyć przed siebie. - Widząc, że dziewczyna jest cała, wyciągnął do niej rękę, aby pomóc jej wstać. Ona natomiast poparzyła na nią niepewnie, jednak dała siebie pomóc. Chłopak jeszcze schylił się, aby podać rzeczy które jej upadły. Ta w myślach modliła się, żeby nie otworzyło notatnika  z rysunkami, uważała je za swoje prywatne. 

-Dziękuję i jeszcze raz przepraszam. Muszę już iść. - Cała speszona i zawstydzona odwróciła się i szybkim krokiem odeszła, zostawiając chłopaka w lekkiej niepewności. Zamrugał dwa razy, wzruszył ramionami i zmierzał dalej w swoją stronę. 

Yukiko wyszła ze szkoły i zatrzymała się na chwilę karcąc się w myślach, jak można być taką kretynką i tak perfidnie zastawiać ludziom drogę. Z drugiej jednak strony czuła ulgę, chłopak nawet jej nie wyśmiał jej za jej niezdarność. Do domu. Prosto do siebie. Nigdzie indziej nie chciała się teraz znaleźć. 

Własny pokój. Momentami w życiu odnosiła wrażenie, że to jedyne dla niej odpowiednie miejsce. Pastelowe ściany w ciepłym odcieniu, biurko jeszcze po dziadkach, pachnące drewnem i wiele dekoracji, które nadawały jej uspokajającego klimatu. I to wszystko było przeznaczone właśnie jej. Położyła się na łóżko, aby przez chwilę pomyśleć o tym, co wydarzyło się w ciągu ostatniej godziny. Jednak nie chciała długo tak bezczynnie leżeć. Wzięła do jedzenia na szybko coś z lodówki i zasiadła do książek. Pomimo, że nie lubiła się uczyć, wiedziała z przykrością, że to należy do jej obowiązków. Nie chciała zawodzić swojej mamy, ani tym bardziej siebie.  Po skończonym wysiłku umysłowym, przyszła pora na przyjemniejsze dla niej czynności. Powiesiła kolejne dwa portrety na łóżkiem. Inni pewnie na jej miejscu powiesiliby jakieś przyjemne, rodzinne momenty... no właśnie.  Zasiadła do kolejnego dzieła. Pasja ta pochłaniała ją w zupełności, a Otonashi cieszyła się, że może tworzyć, a także, że ma do tego warunki. Przyszła jednak taka pora, że stwierdziła, że pójdzie się oporządzić do łazienki i uda się na spoczynek. Przynajmniej większość tak robi około północy, a nawet i wcześniej. 

Zasypianie bywało dla niej kłopotliwe i różne. Czasami zasypiała momentalnie, a niekiedy nie spała przez pół nocy. Tym razem bezradnie patrzyła w okno, gdzie na granatowym niebie widniały gwiazdy. Nawet nie spostrzegła się  kiedy "odleciała" w inny świat. 

Była na szkolnym boisku, pustym boisku. Wcale nie sama, nie. Ktoś tam też był. Chłopak. Stosunkowo niski, o złotych włosach. Po bliższym podejściu można było dostrzec karmazynowe oczy. Piękne oczy, niepowtarzalne, pełne radości. Stał kilka metrów od niej. Bała się podejść. Nieśmiałość stanowiła niewidzialną ścianę. Po prostu patrzyła. 

-Boisz się mnie? - zaczął- Nie wydaję mi się, abym był straszny, raczej postrzegają mnie za dziecinnego. 

-Ja cię znam? -jakby dziwne pytanie, ale tylko takie można sobie w takie chwili zadać. 

-Jeszcze nie. Możemy to zmienić. Nagisa Hazuki. Bardzo mi miło. - Dziewczyna zrobiła krok w przód, jednak na tym jej poczynania się zakończyły. Nieśmiałość, znów jej znienawidzona "przyjaciółka". Stres przez podchodzenie do kogokolwiek i chęć normalnej konwersacji. Tak dawno tego nie doświadczyła. To jakby zupełnie nowe uczucie. 

-Nie ufam ludziom. Zwłaszcza takim, którzy zaczynają dialog ze mną bez powodu. Najczęściej wtedy zaczynają nowe docinki kierowane do mnie. Nie lubię takich sytuacji. - Zapanował jakby bardziej stanowczy ton. 

-Nie mam zamiaru ci docinać, żartować z Ciebie, czy cokolwiek, co mogłoby Cię urazić. Nie mam ku temu powodu, chcę cię po prostu poznać. Wydajesz się sympatyczna. - Uśmiechnął się tak jak za pierwszym razem, a karmazynowe oczy zaświeciły. 

-Przykro mi ale to niemożliwe. 

Momentalne oszołomienie i podniesienie się do pozycji siedzącej. Tak, to tylko sen, iluzja, wyobraźnia. 

-Nagisa... Hazuki? - Spytała sama siebie, aby sprawdzić, czy aby świadomość jej nie myli. Bez chwili namysłu wzięła szkicownik i zapisała nazwisko. Faktycznie go nie znała, było nowe. -Czy to może być jego prawdziwe imię? A może jest całkiem przypadkowe... Kim jesteś blondasku? -zamknęła notes, odłożyła go na szafkę nocną i zaczęła patrzeć w sufit. Zaczęła rozmyślać o tym, czy kiedykolwiek będzie miała okazję z nim porozmawiać, może równie dobrze już nigdy na nią nie spojrzeć. Nie wiedziała, dlaczego, ale w głębi duszy nie chciała, aby tak się stało. Z tą myślą ponownie zasnęła. 

6.40 - znowu jedna z tych najgorszych godzin dnia. Jednak tym razem nie było aż tak źle. Budząca melodyjka została od razu wyłączona przez palec Yukiko. Od razu też dziewczyna wzięła do ręki czarny, gruby zeszyt, gdzie kilka godzin temu zapisała dwie nazwy. 

-Dowiem się kim jesteś. Choćby miało mnie to kosztować kolejne ośmieszenie, tym razem z twojej strony. -Spakowała torbę i zaczęła się przygotowywać do szkoły. 

Kontynuacja następuje <3 Postaram się być systematyczna, ale niczego nie obiecuję. :33  Jestem na razie zadowolona, aczkolwiek zrozumiem, jeśli powiecie, że może trochę przynudzam. Z rysunkiem jest tak samo, na początku nic sobą nie reprezentuję, musi się rozkręcić. 

I z takim rozmyśleniem Was zostawiam. 

Ps. Tym razem kończę to o 2 w nocy, więc za jeszcze więcej błędów (niż wcześniej lol) przepraszam~

They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCWhere stories live. Discover now