32.

166 11 0
                                    

Nagisa zaraz po swoim ostatnim dzwonku, oznaczającym koniec dzisiejszych lekcji, wybiegł ze szkoły jak poparzony. Pokonywał kolejne metry, zmierzając do domu dziewczyny. Bardzo już chciał ją zobaczyć. Pomimo, iż Otonashi chciała iść do szkoły, poproszono ją, aby nie nadwyrężała ręki. Później stwierdziła, że przez jeden dzień nic się nie stanie. Cały dzień spędziła w swoim pokoju, oczywiście słuchając muzyki i wypełniając ostatnie strony w szkicowniku, który stał się kompletny. W głowie jednak cały czas tkwiła jej jedna osoba. 

Hazuki w końcu dotarł na miejsce i kulturalnie zapukał do drzwi. Powtórzył czynność, gdy nie odzyskał reakcji. Pewnie słuchawki.- pomyślał. Nie pozostało mu nic innego niż wejście do środka.

-Przepraszam za najście! -lekko podniósł głos i zaczął zdejmować buty, rozglądając się wokół. Zajrzał ukradkiem do kuchni i salonu, ale mamy dziewczyny nigdzie nie było widać ani słychać. Więc pozostało mu jedynie pójść do swojego obiektu westchnień. Uchylił lekko drzwi i ucieszył się na sam jej widok. Nie widziała go, bo jej wzrok był raz zajęty laptopem, raz szkicownikiem. Wystukał rytmicznie sześć razy w drzwi, a czekoladowe oczy podniosły się na niego. Od razu się uśmiechnęła. -Dzień dobry. -wkroczył do pokoju. Ona natomiast zdjęła słuchawki.  

-Cieszę się, że jesteś. Zaczynałam się nudzić. -poklepała miejsce obok siebie zdrową ręką. Blondyn zajął je, zdejmując plecak i ku zaskoczeniu brunetki, przytulił się do niej, uważając na usztywnioną kończynę. 

-Obiecałem, więc jestem. -nie odsunął się od niej, podobał mu się ten uścisk. -Boli bardzo? -spytał zmartwiony. 

-Nie przesadzaj, nie jest tak źle. Za parę dni będzie dobrze. -spojrzała na bandaż, który miała założony. 

-Yuki-chan, powinnaś na siebie uważać. -dopiero teraz wypuścił ją ze swoich objęć. 

-Powiedzmy, że fiszki nie są dla mnie najbezpieczniejsze. -zaśmiała się. -Cieszę się, że to chociaż lewa ręka, a nie prawa.

-Przyniosłem Ci notatki. -sięgnął po swój plecak, wyciągając wszystko. 

-Dzięku.... Czekaj. Skąd możesz mieć notatki z moich zajęć, skoro jesteśmy w osobnych klasach? -spytała zaskoczona, ilustrując go wzrokiem. 

-Podszedłem dzisiaj to twojego znajomego z klasy i spytałem czy mogę wziąć jego zeszyty. Poszedłem do biblioteki i je skserowałem, żebyś mogła przepisać. -uśmiechnął się, podając jej w między czasie kartki. -Dasz wiarę, że jak powiedziałem Twoje nazwisko, na początku nie wiedział o kim mówię? 

-Przywykłam. Dziękuję Nagisa. -zmarszczyła nosek, wstając i odkładając wszystko na biurko. 

-Przypomniałem sobie jeszcze o czymś. -zaczął ponownie myszkować ręką w torbie. -O jest! Proszę. -podał jej fotografię, która została zrobiona na karuzeli. Yukiko od razu uśmiechnęła się na ten widok, w między czasie przypominając sobie chwile z przedwczoraj. 

-Uzgodniliśmy, że Ty je zatrzymasz. -poparzyła niezrozumiale. 

-Siostra załatwiła mi drugie. Tobie chciałem dać oryginał. -podrapał się po głowie. 

-Ojej... To takie... -chwilowo się zacięła, bo nie wiedziała, czy może wymówić to słowo. 

-No Yuki-chan, słucham... -popatrzył na nią znacząco, chcąc się upewnić, czy właśnie to chce powiedzieć.

-kochane. -uśmiechnęła się niby do siebie, niby do niego. Wiedziała, że jest cała czerwona, więc jeszcze raz odwróciła wzrok w kierunku zdjęcia. Jednak uwadze Nagisy to nie umknęło. Wstał i podszedł do niej. Objął delikatnie niską istotkę i krótko, acz czule pocałował w policzek, przyprawiając o małe dreszcze. Nagisa nie wypuszczał jej z objęć. Teraz oboje patrzyli na zdjęcie. Dla obu z nich było niezwykle urokliwe. 

-Pamiętasz, jak ten pan powiedział, że ślicznie razem wyglądamy? -uśmiechnął się i lekko przymrużył oczy. 

-Tak. Nigdy nie zapomnę mojego buraka na twarzy w tamtym momencie. -zaśmiała się, a Hazuki wraz z nią. Puścił ją, zauważając na krześle swoją wiszącą bluzę, o której szczerze prawie zapomniał. 

-Chodziłaś w niej? -zapytał z ciekawością. 

-Wiesz, nie chciałam, żeby coś jej się stało, więc wolałam jej nie zakładać. Wiesz, jaka ze mnie momentami niezdara... -podniosła w górę opatrzoną, usztywnioną rękę, biorąc to za argument. Nagisa natychmiast zaczął się śmiać. 

-Yuki-chan, nie przesadzaj. Każdy miewa wypadki. Jeśli chciałaś, mogłaś ją założyć. I tak siedziałaś cały dzień w domu. No właśnie, co robiłaś, zanim przyszedłem? -brunetka podeszła do swojego łóżka, na którym leżało jej dotychczasowe zajęcie. 

-A cóż Twój pingwin, kochający sztukę, mógł robić, mając jedną sprawną rączkę i laptopa przed sobą? -podała mu otwarty szkicownik, gdzie widniał rysunek karuzeli. Był praktycznie kończony, pokolorowany pastelowymi odcieniami. Już totalnie nie wstydziła się pokazywać mu swoich prac, bo przypominała sobie jego słowa: "Chciałbym podziwiać Twoje rysunki, bo są najpiękniejszymi, jakie widziałem." Te słowa znaczyły dla niej naprawdę wiele. 

-Czy możesz się opanować z tym rysowaniem? Bo już mi komplementów zaczyna brakować w moim i tak ograniczonym słowniku. -uśmiechnął się. Zauważył, że na łóżku leży czarny długopis, po który sięgnął. -Obiecuję, że nic nie spapram. -Otonashi jedynie pokiwała głową, średnio znając zamiary blondyna. Usiadł na łóżku, kładąc sobie zeszyt na kolana. Za pomocą cyfr wpisał przedwczorajszą datę obok rysunku karuzeli. Dodał tam jeszcze małe serduszko, a w nim umieścił znaki "Y&N" oznaczające pierwsze litery ich imion. Dziewczyna patrzyła na niego z góry i niemal się wzruszyła. To było dla niej tak słodkie, kiedy blondyn ostrożnie stawił kolejne znaki, żeby się nie pomylić. Usiadła koło niego. -Jest dobrze? -zapytał. Yukiko wzięła szkicownik w swoje ręce, jak i zabrała od niego długopis. Zaczęła rysować małego pingwinka, co Nagisa wywnioskował od razu. 

-Teraz tak. -odparła. Oboje stwierdzili, że czarny akcent pasuje do tej strony. Teraz praktycznie szkicownik był kompletny. Zamknęła go i lekko rzuciła na łóżko. Nadal siedziała obok chłopaka. Pozwoliła sobie oprzeć głowę o jego ramię. Jemu to najwyraźniej nie przeszkadzało. Objął ją ramieniem, przysuwając bliżej siebie. Taka bliskość była dla obu z nich niezwykle przyjemna. Dziewczyna niepewnie oplotła swoje ręce ostrożnie wokół jego pasa, wtulając się w jego tors. Nagisa praktycznie zawsze pachniał czymś słodkim i to była jedna z tych rzeczy, którą Yukiko w nim uwielbiała. Siedzieli tak kilka minut. Po tym czasie usłyszeli, jak ktoś wchodzi to domu. -Moje mama chyba wróciła. 

-No to ja będę już leciał. -odparł, jednak nie ruszył się z miejsca. 

-Nie ma mowy, zostajesz na obiad. -powiedziała stanowczo, zdrową ręką czochrając go po głowie. 

3:44 chryste panie xpp Ja to mam świetne ostanie noce wolności heh~ 

A zaczęłam o 17 gdzieś  o.O 

They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCWhere stories live. Discover now