Eternal Child: 31.

71 5 2
                                    

Następnego dnia rano wszyscy mieli się spotkać w kurcie nadmorskim, skąd mieli wypłynąć na właściwą wyspę. Każdy z osobna był bardzo podekscytowany tą wyprawą, dlatego starannie się do niej przygotowywał. Jednak na niektóre rzeczy, takie jak czas odjazdu pociągu nie można mieć wpływu. 

Wśród grupy zebranej na miejscu brakowało jedynie dwóch osób. Mieli wypłynąć dość wcześnie rano, tymczasem ktoś co chwilę patrzył na zegarek z lekkim zirytowaniem w oczekiwaniu na Nagisę i Rei'a. 

-Yukiko, Nagisa odpisał na wiadomość? -spytał Makoto w stronę dziewczyny, która w spojrzała na ekran telefonu. 

-Pisze, że już są blisko i biegną. -odparła w stronę chłopaka, który jedynie westchnął. 

-Przynajmniej mięśnie im się trochę wyrobią... -mruknęła Gou zamykając na chwilę oczy, udając, że mocno się nad czymś zastanawia. W końcu grupka zauważyła pływaków, zmierzających truchtem w ich stronę. Byli jednak nieco zdziwieni, patrząc w szczególności na blondyna, który próbował utrzymać wielkie dmuchane koło do pływania z motywem pączka. Kiedy dobiegli, zaczęli lekko dyszeć ze zmęczenia. 

-Nagisa, czy ty naprawdę jechałeś z tym w pociągu wypełnionym ludźmi? -brunetka oparła ręce na biodrach, wyobrażając sobie tę sytuację.  

-Musiałem to zrobić. Wiesz ile z tym roboty jest? Jeszcze bez pompki... -odparł pretensjonalnie, mając w głowie fakt, że wieczorem poprzedniego dnia męczył się z dmuchaniem dwie godziny. 

-Ledwo wytrzymaliśmy ten ścisk. Już chciałem z tego wypuścić powietrze, ale prawie mnie ugryzł... -powiedział Rei, mierząc Hazukiego wzrokiem. 

-No wiesz co Nagisa... -odezwała się Otonashi, na co ten zrobił jednak skruszoną minę. 

-Przynajmniej teraz trzeba dmuchać tylko materac pizzę... -słowa te były jedynym usprawiedliwieniem, jakie znajdował na ten moment. 

-A propo pizzy, chyba Goro i pani Amakata jadą. -powiedział Haru, wskazując palcem na znajomą furgonetkę, należącą do dostawcy pizzy. Kiedy się zatrzymała, wysiedli z niej, po czym mężczyzna musiał jeszcze sięgać do bagażnika po kolejną walizkę należącą do nauczycielki. Ta zadowolona podeszła do swoich podopiecznych. 

-Jak się dzisiaj czujemy? -spytała z uśmiechem, patrząc na wszystkich.  

-No my dobrze, ale Goro-chan chyba zaraz dysk z kręgosłupa wypadnie... -powiedział Nagisa, nadal obserwując jak mężczyzna walczy z walizką. 

-Dajcie spokój, nic mu nie będzie. Chodźmy już na łódkę. -powiedziała entuzjastycznie, idąc w stronę właściwego żaglowca. -Rei, wziąłeś swoje leki, prawda? 

-Tak, pani profesor. -mruknął w odpowiedzi. Nadal ten temat był dla niego nieco wstydliwy.  

-Gotowa na naszą pierwszą wspólną podróż łodzią, Yuki-chan? -spytał cicho Hazuki w jej stronę. Otonashi uśmiechnęła się delikatnie i pokiwała głową, na co dostała od niego buziaka w policzek. 

Wszyscy przenieśli się na łódź, czekając aż Goro w końcu wypłynie nią na morze. Każdy był bardzo podekscytowany na myśl o samym rejsie. Stojąc blisko barierki, Yukiko przyglądała się widokowi przed sobą. Dopiero po chwili zauważyła Hazukiego, który zachodząc ją od tyłu, przyłożył do oczu lornetkę, którą chwyciła w dłonie. Blondyn zaśmiał się, obejmując ją w pasie i kładąc głowę na ramieniu. 

-Przypomina mi się, kiedy rysowałaś mnie na statku rybackim. -powiedział, wspominając sytuację z nocowania. 

 -Jakbyś założył coś z granatowymi paskami, byłoby identycznie. -zaśmiała się.  

They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα