30.

164 13 1
                                    

-Przepraszam. -od razu spuścił głowę. Oparł ręce o kolana, a wzrok karmazynowych oczu pokierował na swoje buty. Przez kilka minut panowała głucha cisza. Yukiko była niesamowicie zszokowana słowami, jakie usłyszała. Musiała je sobie przetworzyć w głowie, bo nie mogła w nie uwierzyć. Uświadomiła sobie wreszcie, że chłopak wyznał jej miłość. Po dziś dzień nie do końca wiedziała, czym jest to uczucie. Nie wiedziała, jak wygląda miłość inna, niż ta matczyna. Miłość ze strony chłopaka, który wcześniej był jej znajomym, kolegą i przyjacielem. Dla niego natomiast było to niesamowicie trudne, jednak pomyślał, że skoro już tak daleko zaszedł, nie cofnie żadnego słowa. Jedynie czekał. Yukiko chciała mu dać szansę. Chciała się wreszcie dowiedzieć jak to jest być adorowaną przez tak wspaniałą osobę, jak Nagisa. 

-Jak mam Ci się odwdzięczyć? -położyła swoją dłoń na jego, która lekko drżała. Natychmiast uniósł bordowe oczy na nią. 

-Yuki-chan... Nie wiem, czy rozumiesz. Ja... -urwał, nie wiedząc, jak dalej kontynuować. Dziewczyna jedynie się uśmiechnęła. 

-Rozumiem. -rzuciła mu ręce na ramiona, nie mogąc się powstrzymać ze wzruszenia. Była niesamowicie szczęśliwa z takiego obrotu spraw. Blondyn niepewnie objął ją w pasie, ledwo powstrzymując swoje łzy szczęścia. Zaczął rozumieć, co się właśnie stało. -Tylko mi tu nie płacz. -zaśmiała się, kiedy jej głowa spoczywała na ramieniu Hazukiego.

-Tak bardzo się cieszę. -ich uścisk trwał nadal. -Wszystkiego najlepszego, pingwinku. -nie mógł się powstrzymać, aby tak jej nie nazwać. Czuł, jak staje się cały czerwony. Otonashi zachichotała na nowe przezwisko. 

-Najlepszy prezent, jaki dostałam. Dziękuję. -jej wzruszenie nie miało końca. Zaczęła się bawić kilkoma złotymi kosmykami z tyłu głowy. Były mięciutkie w dotyku, a pomarańczowe słońce podkreślało ich kolor. Nagisa natomiast zamknął oczy i rozmarzył się na chwilę. Istotka, którą darzył tak ogromnym uczuciem, była teraz w jego objęciach, a w dodatku była tego uczucia świadoma, a nawet je odwzajemniała. Dla niego nie mogło być nic lepszego w tej chwili. -Więc teraz jestem Twoim pingwinem? -zaśmiała się. 

-Jeśli chcesz inaczej...

-Nie, chcę tak. -blondyn był niesamowicie ucieszony, że może teraz ją tak pieszczotliwie nazywać. W końcu oderwali się od siebie i spojrzeli, ilustrując na wzajem swoje twarze. Na obu z nich gościły promienne uśmiechy i radość. Oboje już to wiedzieli. Są razem

-Mam nadzieję, że podobały Ci się urodziny. -zmarszczył nosek.

-Podobały? Ja nie wierzę, co tu się przed chwilą stało. Ty wyszedłeś z inicjatywą i wszystko mi wyznałeś, podczas, kiedy ja się tak panicznie bałam powiedzieć o tym, co czuję do Ciebie. -Hazuki nieco zdębiał. Nie miał pojęcia o tym, że dziewczyna może czuć do niego to samo. 

-Yuki-chan, może pora zacząć? -wystawił w jej stronę swoją rękę, aby po prostu ją chwyciła. Nie chciał być nachalny, ale od czegoś chciał wystartować. Otonashi spokojnie chwyciła jego dłoń, czując bliskość. Jak zawsze była przyjemnie ciepła, dawała ukojenie. W pewnym momencie usłyszała dźwięk wiadomości. Była to jej mama. Brunetka nieco się skrzywiła. -Co się dzieje? -zapytał.

-Mama chce wiedzieć o której będę w domu, bo nie lubi, kiedy chodzę po zmroku. Ma średnie wyczucie czasu. -zaśmiała się. Faktycznie zaczynało się już lekko ściemniać, a wiatr stawał się silniejszy. Oboje to odczuli, a Nagisa zareagował natychmiastowo. Wyciągnął ze swojego plecaka różową bejsbolówkę z granatowymi wykończeniami i naszywkami. Założył ją dziewczynie na ramiona. Otonashi już była przekonana, że gdziekolwiek będą razem, nie będzie marznąć. Blondyn na to po prostu nie pozwoli. 

-Pasuje Ci. -uśmiechnął się. 

-Chyba martwisz się o moje zdrowie. 

-To mój obowiązek. -objął ją ramieniem, przyciągając do siebie. 

-Niestety muszę wracać.  Nie chcę niepokoić mamy. -lekko zesmutniała. 

-Idziemy razem. Obiecałem że Cię odprowadzę. -uśmiechnął się. -Wskakuj. -wstał i pokazał palcem za siebie, wskazując na plecy. 

-Daj spokój, nie będę Cię obciążać. -chciała zacząć iść na własnych nogach, ale jej chłopak ją zatrzymał, chwytając za rękę. 

-Nie przyjmuję żadnej odmowy. Możesz trzymać mój plecak. Jest prawie pusty. -nastolatka przewróciła oczami i nie chcąc się drażnić z braku siły, stanęła za nim, biorąc jego własność w ręce. Po odliczeniu do trzech siedziała już na jego placach, obejmując za szyję, a blondyn trzymał ją pod kolanami. Powoli ruszyli przed siebie. -Jesteś leciutka. -zaśmiał się. Otonashi naprawdę nie ważyła dużo, dla niego była wręcz "piórkiem". 

-Dziwne, biorąc pod uwagę, ile słodyczy zjadłam. -uśmiechnęła się, trzymając głowę ponownie na jego ramieniu. Droga do domu minęła im niezwykle miło. Wymieniali między sobą kwestie a Nagisa mówił słodkie słówka, które rozczulały dziewczynę. 

Kiedy już byli pod domem Yukiko, Nagisa nawet się nie zmęczył. A nie niósł tylko jej, a także, cały dobytek, zakupiony lub wygrany w parku. Odstawił ją powoli na ziemię, a ona oddała mu plecak. Nie do końca chcieli się ze sobą żegnać. Tego dnia związali się ze sobą bardzo mocno. Patrzyli sobie przez chwilę w oczy. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że ten cudowny dzień się już kończy. Jednak Hazuki miał dla niej jeszcze jeden prezent. Otworzył swój plecak i wyciągnął z niego coś zapakowanego, co mogło przypominać książkę, jednak nią nie było. Podał to w stronę dziewczyny. 

-Wszystkiego najlepszego, pingwinku. -posłusznie wzięła od niego paczuszkę, lekko nią potrząsając. Słyszała, jak w środku coś się jakby przesuwa.

-Czy to kredki? -zapytała za swoim instynktem. 

-Bądź zawsze uśmiechnięta, dostrzegaj wszystko, co dobre, a jeśli znajdziesz coś ładnego, to narysuj mi obrazek. -jego słodkie oczka były niesamowicie piękne. Yukiko mogła w nie patrzeć naprawdę długo. Nagle blondyn zrobił krok w jej stronę i przybliżył swoją twarz do policzka Otonashi. Lekko musnął go swoimi ustami, przyprawiając swoją drugą połówkę o dreszcze. Odsunął się kilka centymetrów. -Co powiesz? 

-Obiecuję.- zachichotała. Jej chłopak zaczął powoli odchodzić przed drzwi, kierując się na swój ostatni pociąg. Ona natomiast nadal stała w oszołomieniu, jednak nagle spostrzegła, że ma na sobie coś nieswojego. -Nagisa, Twoja bluza... -zatrzymała go. 

-Zatrzymaj ją. Oddasz przy okazji. -pomachał jeszcze na odchodne. Brunetka odwzajemniła gest, a kiedy Hazuki zniknął z pola widzenia, weszła do domu. Wymieniła ze swoją mamą kilka zdań, mówiąc, że opowie jej wszystko jutro, bo jest zmęczona po dzisiejszym dniu. No prawie wszystko. 

Poczłapała do swojego pokoju, kładąc wszystko na łóżku. Jeszcze raz przytuliła pluszowego pingwina, zdjęła z głowy śliczną kokardkę, którą od dzisiaj zamierzała nosić, a także rozpakowała kredki. Wiedziała z czego będzie jutro korzystać do tworzenia rysunku. Zdjęła różową bluzę, która była przesiąknięta słodkim zapachem Nagisy, chcąc powiesić ją na krześle koło biurka. Zobaczyła, że na jego blacie stoi kolejna paczka.  

Czy ja nadużywam słów uroczo/słodko? 

A nawet jeśli, to kogo by to denerwowało, phi xppp <333 

They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCWhere stories live. Discover now