Eternal Child: 6.

101 5 1
                                    

Kolejny tydzień w liceum Iwatobi mijał dosyć spokojnie. Cała drużyna nie rozstawała się ze sobą na przerwach, a niektóre jednostki miały wspólne lekcje. Powoli wszyscy zaczynali coraz bardziej marudzić o tym, jak bardzo nie mogą się doczekać pływania jak i uczenia oraz polepszania się nowych zdolności. Yukiko w stu procentach rozumiała te narzekania, jednak starała się w miarę możliwości każdego uspokajać. 

...

Hazuki szedł z dziewczyną jak zwykle za rękę przez korytarz po skończonych lekcjach. Trochę jak zwykle narzekał, że jest zmęczony dzisiejszym myśleniem, jakie było od niego wymagane podczas lekcji, ale Otonashi wcale to nie dziwiło. 

-Yuki-chan, pójdziemy dzisiaj do klubu? -spytał nagle, a dziewczyna spojrzała na niego nieco niezrozumiale. Zdziwiło ją to pytanie, jakby blondyn rzucił je całkiem przypadkowo. 

-Wiem, jak bardzo chcesz pływać, ale nawet jeśli to nie mamy... -nie dokończyła, bo chwilę później usłyszała dźwięk brzdękania metalu. Nagisa wyciągnął z kieszeni mały pęczek kluczy, zawieszonych na srebrnym kółku i pokazał go jej. Oczy brunetki otworzyły się szerzej. -Nagisa, przepraszam bardzo, ale skąd Ty masz te klucze? 

-Wcale ich nie zwinąłem, kiedy Mako-chan akurat nie patrzył. -powiedział sarkastycznie, nieco uciekając wzrokiem. 

-Dlaczego on nosi je przy sobie? -zabrała klucze z jego rąk przyglądając się im. Następnie popatrzyła na blondyna. 

-Widzisz? Nosi je, bo chce poczuć większą więź z klubowym basenem. -wyjaśnił, będąc pewnym tego, że Makoto jako kapitan najbardziej tęskni za tym miejscem. 

-On Cię zabije, jak zobaczy, że ich nie ma. -spojrzała z politowaniem, wyobrażając sobie, jak chłopakowi bardzo się dostanie za tą kradzież. 

-Ale chyba mnie nie sprzedasz? -zrobił jedną ze swoich słodkich min, której nie jeden człowiek nie potrafił by się oprzeć, ale Yukiko jedynie założyła ręce. Na jego nieszczęście nie mogła mu niestety nic obiecać. 

-Nie wiem... -wzruszała ramionami. Hazuki cicho westchnął, wiedząc jednak jak ją przekonać, aby nie wydała go przed wszystkimi, wliczając jego brak pozwolenia. Podszedł do niej, składając mały pocałunek na jej malinowych ustach. Dziewczyna lekko się wzdrygnęła, bo nie aż tak często zdarzało coś takiego, ale była to jedna z form przekupstwa Nagisy, która niestety ponownie ujęła jej serce. Odsunął się, po czym jeszcze dokładniej spojrzał w jej oczy. 

-Zadziałało? -uśmiechnął się, widząc jej zdziwienie. 

-Ostatni raz. 

Droga nie zajęła im dłużej niż kilka minut. Otonashi widziała, jak bardzo Nagisa się cieszy, otwierając zamek. Sprawnie weszli do środka, obserwując jedno ze swoich ulubionych miejsc. W połączeniu ze spadającymi płatkami wiśni unoszonymi przez wiatr tworzyło naprawdę piękną kompozycję. Dziewczyna nie mogła tym razem zaprzeczyć, że to był genialny pomysł. 

-I co? Ładnie? -spytał, uśmiechając się w jej kierunku. Oboje rozglądali się, a Yukiko podeszła do bliżej krawędzi basenu. 

-Dlaczego on jest do połowy pełny? -spodziewała się, że będzie pusty, więc woda nie mogła się tam znaleźć przypadkowo. 

-Podejrzewałbym, że Harusiek się włamał w nocy, ale nie zdążył go napełnić. -zaśmiał się, podchodząc bliżej. Od tyłu położył swoje ręce na jej ramiona, lekko na nie napierając. -Dalej Yukiś. 

-Obiecuję, że jak mnie popchniesz, pożegnasz się z tym światem. -próbowała się od niego odsunąć dla własnego bezpieczeństwa, ale ramiona Hazukiego jej to uniemożliwiły, przytulając do siebie. 

-Wiesz, że bym tego nie zrobił. -zaśmiał się, wypowiadając to całkowicie szczerze. Nigdy nie byłby wstanie nikogo zepchnąć z tej krawędzi, pomimo, że mogło się wydawać to dla niego oczywiste. Otonashi postanowiła mu na ten moment po prostu uwierzyć. 

-Nagisa, dlaczego wybrałeś pływanie? -spytała nagle dziewczyna, odwracając się do niego przodem. Zadała mu to pytanie, bo już od bardzo dawna chciała znać na nie odpowiedź. Stwierdziła, że miejsce w którym się znajdują, jest do tego najbardziej adekwatne. 

-Myślę, że po prostu znalazłem w tym przyjaciół, dzięki którym to pokochałem. -uśmiechnął się jeszcze szerzej. Cieszył się, że mógł jej to powiedzieć, bo uwielbiał przykazywać jej rzeczy prosto z serca. 

-Jesteś szczęśliwy, będąc w drużynie? -Hazuki nie wahał się od odpowiedzi ani przez chwilę. 

-Oczywiście, że jestem. Jesteście najwspanialszymi osobami na świecie. Nie zamieniłbym Was na nikogo innego. -chwycił delikatnie jej ręce, jednocześnie na nie patrząc. -Cieszę się, że nam się powodzi, w niektórych drużynach jest tylko rywalizacja pomiędzy członkami, ale nie o to chodzi w sportach. -Yukiko ponownie mogła się wzruszyć jego słowami. Przysunęła się do niego lekko, całując w czoło, na co uniósł wzrok. 

-Jesteś strasznie kochany. -ujęła jedną ręką jego policzek, gładząc go kciukiem, a blondyn przylgnął bardziej do jej dłoni. 

-Staram się jak mogę. -zaśmiał się minimalnie, znowu chcąc się przybliżyć do twarzy Otonashi i podarować jej jeden ze swoich pocałunków. 

-Ekhem. -ktoś obok nich odchrząknął dosyć głośno, a dwójka spojrzała w stronę odgłosu. Odskoczyli od siebie momentalnie, patrząc na resztę drużyny, która jakby pojawiła się znikąd. Wszyscy ustawieni w rządku z tym samym, nieco zdziwionym wzrokiem.  

-Kie-kiedy tu weszliście?! -zająknął się blondyn, patrząc na wszystkich, mających skrzyżowane ręce. 

-Jakąś chwilę temu. -odezwał się Makoto, nie wiedząc, czy ma być zły, czy raczej chociaż po części pójść na dobroć. -Dlaczego zabrałeś mi klucze? 

-E... przepraszam? -wyraźnie się zakłopotał, drapiąc jednym palcem po czerwonym policzku. Przyłapanie go z jego własną dziewczyną nie było szczytem marzeń, ponieważ Otonashi była równie zawstydzona. 

-To nie jego wina. Gdybyście słyszeli, co mi powiedział... -odezwała się Yukiko po swoim chwilowym milczeniu, chcąc go jakoś obronić i usprawiedliwić. 

-Słyszeliśmy. Patrzę na Ciebie w ten sposób, bo chyba zaraz się rozpłaczę. -głos kapitana nieco zmiękł, bo faktycznie próbował on jakoś pohamować swoje łzy, gotowe do uronienia. 

-To było po prostu szczere, Mako-chan. -uśmiechnął się do niego, a Rei'owi już leciała mała łezka. 

-To było naprawdę piękne. -zdjął swoje okulary, przecierając ręką swoje oczy, nie chcąc się doprowadzać do jeszcze gorszego stanu stanu. 

-Ale nie masz więcej się tu włamywać, jasne? -spytał, pokazując palcem na Nagisę, który lekko się ukłonił. 

-Hai! -podniósł się z powrotem, szukając wzorkiem Haru, który jakby gdzieś odszedł. -Ej, mam pomysł, może powstrzymamy Harusia, zanim zacznie się rozbierać i będzie próbował pływać? -zielonowłosy od razu zauważył, jak Nanase zaczyna rozpinać swoją koszulę i natychmiast podbiegł do niego z całą resztą, aby odwieść go od idei próby pływania przy takiej temperaturze w połowie pełnym basenie. Nagisa znowu spojrzał na Otonashi. -Dokończymy to później, Yuki-chan.  -uśmiechnął się, mając na myśli ich niedoszły, przerwany pocałunek. 

Dobry wieczór~ 

Mam nadzieję, że są tu jeszcze moje pingwinki i wyczekują kolejnych rozdziałów ~

They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें