Artykuł

1.4K 76 22
                                    

Pięć lat temu w Tokio miało miejsce najważniejsze wydarzenie w historii całej Japonii. W tamtym okresie czasu "League of villains" powodowało ogromne szkody dla społeczeństwa bohaterów, a szczególnie dla słynnej szkoły UA.
Ich celem było pokonanie bohatera numer jeden, ówczesnego symbolu pokoju - All Mighta, który obecnie odszedł na emeryturę z powodu utraty quirk.

Bohaterowie po namierzeniu siedziby złoczyńców bezzwłocznie przystąpili do ataku na niczego się niespodziewających złoczyńców. Zaczęła się bitwa podczas której padło wiele ofiar. Jedną z nich był głównodowodzący złoczyńca - All for one.
Gdy ich przywódca padł martwy reszta złoczyńców za pomocą quirk jednego z nich przeniosła się razem z budynkiem w dalej nieznane władzom miejsce. Padają przypuszczenia o jakobym rozpadzie ligi i wstrzymaniu kooperacji między sobą. Poszukiwania nadal trwają.

~Artykuł w gazecie "Hero Time"

*Midoriya*
Z goryczą spoglądałem na gazetę popijając mocną kawę z rubinowego kubka w kwiatki.
-Szkoda.- Mruknąłem cicho, po czym odstawiłem kubek. Pomimo upływu tylu lat żal dalej ściskał mi serce gdy napotykałem na artykuły o Lidze.
-Papa! Papa!- Z zamyślenia wyrwał mnie tupot bosych stóp połączony z wołaniem małej Yūki.
-Co słońce?- Odłożyłem gazetę na stojący nieopodal stoliczek.
-Cio to liga?- Zapytała próbując zejść po schodach na dół. Ruszyłem w jej kierunku biorąc na ręce i lekko przytulając, po czym usiadłem na schodach trzymając moje słoneczko na kolanach.
-Więc, moja droga córciu, liga złoczyńców, to była organizacja, gdzie poznałem wspaniałych przyjaciół i również twoją mamusię.- Odwróciłem się w tył po usłyszeniu kroków i uśmiechnąłem się na widok opierającej się o balustradę Togi.
-A gdzie sią ci psijaciele?- Zapytała, a jej ciekawskie oczy spoglądały na mnie.
-Więc, to...- Zacząłem po czym opuściłem głowę przypominając sobie to wszystko raz jeszcze.

Ciągle miałem w głowie ich słowa "LIGI NIE MA BEZ ALL FOR ONE'A" gdy odszedła pierwsza osoba, "muszę iść z nim" odszedła i druga, "Bez nich to nie ma sensu, nie damy sobie rady" odszedły kolejne osoby.
"Sory Midoriya, ale już nic z tym nie zrobisz, to koniec" nadal czuję na ramieniu dotyk Dabiego, gdy mnie klepnął na pocieszenie.
"Skoro to koniec, to ja też idę. W końcu się od was uwolnię." nadal słyszę ten obojętny głos "SENSEI, CHCĘ IŚĆ Z TOBĄ!" radosny okrzyk młodego i dźwięk kroków "Chcę się uwolnić, a nie zajmować się bahorami" w ten sposób odszedły z ligi kolejne dwie osoby, a za nimi było słychać tylko mamrot marudzenia i radosne okrzyki. W ten sposób w barze zostałem tylko ja, Toga i mama.

Nawet nie zauważyłem kiedy przestałem kontaktować wspominając.
-Papa, gdzie ci psijaciele?- Zapytała ponownie mała z widocznym zniecierpliwieniem.
-Twój papa chyba się zawiesił.- Zaśmiała się Toga siadając obok mnie.
-Przyjaciele mają swoje życie. Każdy poszedł w swoją stronę.- Powiedziałem wymuszając uśmiech.
-Chcię ich poźnać!- Zawołała mała uderzając niewielkimi piąstkami w moją klatkę piersiową.
-Oh, nie mam jak ci ich przedstawić. Nie wiem gdzie są.- Odpowiedziałem jej, ale niestety, na uparta Yūkę nie ma mocnych.
-PJOSIEEEE!- Zawołała mocniej uderzając.
-Izuku, a może mała ma rację? Nie widzieliśmy ich kawał czasu.- Zamyśliła się Toga.
-To co ja mam niby zrobić?- Zapytałem szczerze rozgoryczony. Nie widziałem wyjścia z tej sytuacji.
-Odnaleźć ich i odnowić ligę oczywiście.- Powiedziała Toga jakby była to największa oczywistość, a ja mimowolnie uniosłem kąciki ust.
- W sumie... Dlaczego by nie?- Szepnąłem, po czym z moich ust wyrwał się złowieszczy śmiech. Liga powróci. Strzeżcie się bohaterowie.

Sezumino to moja beta i ona poprawiała ten rozdział ^^

Gdyby było inaczej Cz.II (bnha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz