End nie zawsze jest happy

4.7K 213 331
                                    

Każdego dnia spędzali czas wygłupiając się i kupując ozdoby świąteczne. Nawet kupili swetry dla par. Oba tak samo śmieszne i z głupimi napisami. Robili wszystkie te rzeczy, o których starszy mówił Kookowi. Ten jednak nie wiedział, że nocami Jimin siedział i pracował nad odnalezieniem Wanga. Kiedy już w końcu dowiedział się gdzie ten jest jego zadaniem było pozbycie się drania.

W styczniu Park miał już wszystko zaplanowane. Nie wiedział tylko co ma powiedzieć młodszemu. Czasami wieczorami wychodził z domu by zadzwonić, a czasami nad ranem. Tak samo było i tym razem. Wyszedł do pokrytego śniegiem ogrodu.

-Tak. Wiem gdzie jest. Zajmę się nim.

*

Młodszy przeciągnął się jak zawsze z uśmiechem jednak Jimina nie było
więc uśmiechnięty zbiegł na dół i zobaczył go na zewnątrz. Pobiegł po kurtkę i otworzył balkon.
- Ubierz kurteczkę.- Szepnął żeby nie przeszkadzać w rozmowie i pokazał z wyszczerzonymi ząbkami, że idzie zrobić śniadanie.
Kookie zaczął jeść normalnie, a Jimin już nie martwił się o jego niedowagę gdyż ta cały czas się zmniejszała. Wyjął jajka oraz szynkę i pomidory zaczynając robić jajecznicę.

Po dłuższym czasie mężczyzna wrócił do środka.- Skarbie dzisiaj wieczorem mam spotkanie. Muszę się stawić. Z racji tego, że zrezygnowałem ze służby proponują mi nową posadę tu na miejscu.

- A no dobrze. Będę czekał z kolacją.- podał mu talerz z gorącą jajecznicą i pocałował na dzień dobry - Pamiętaj, że jak praca będzie za ciężka to im spiorę dupsko albo opowiem o każdej mojej bliźnie.

-Zaproponuję im by i ciebie zatrudnili. Jak świadek nie będzie chciał mówić to wyślemy cię do niego i będziesz opowiadał o każdej bliźnie, skaleczeniu, poparzeniu i o każdym przewróceniu się. Co ty na to? - starszy usiadł do stołu zabierając się za jedzenie.

- Jestem za. A ty wiesz ile jeszcze historii ci nie opowiedziałem? - Usiadł jak zawsze na jego kolanach jedząc z nim z jednego talerza.

-No pewnie jeszcze z miliard.- zaśmiał się Chim karmiąc raz Jungkooka, a raz siebie.-Hej ale wiesz co?

- Fo fakiego?

-Co raz lepiej gotujesz. W jajecznicy nie ma już ani kawałeczka skorupki. Jestem taki dumny.- karmił  go dalej.

- Naprawdę? Jeju to super! - Po śniadaniu Jungkook zmył naczynia, a potem zaczął wybierać strój dla Jimina - Nie może być za bogato, żeby dali ci dużą pensję ale też nie za biednie żeby nie było, że się stoczyłeś.

-Założę po prostu garnitur. Może być?

Jeon już od godziny krążył po garderobie.

- Ale jaki? Może cały czarny? I marynarka i koszula co?

-Bez krawata.- zdjął z wieszaka jedną z tuzina czarnych koszul po czym nałożył ją na siebie jednak jeszcze nie zapinając gdyby młodszy zmienił zdanie.

- Emmm... nie. Mniej świecąca. Załóż tą.- podał mu drugą czarną.

-Niech będzie. - odebrał ubranie od Kooka po czym je nałożył.- Lepiej?

- Nie... nie, nie.- wszedł głębiej i zaczął szukać - Zobacz tą.

-Skarbie one są takie same.

- Nieprawda.- poprawił mu kołnierz- Nie, nie pasuje do marynarki.

-Króliczku.- złapał jego dłoń.- Jak zwykła, czarna koszula może nie pasować do marynarki?

- No bo... bo... no jakoś tak?

-Zostanę już w tej. Dobrze?

- No dobrze. Jak ci pasuje. - założył mu marynarkę i przeprasował szybko dłońmi- Okej, wyglądasz pięknie.

I'll save you || JikookWhere stories live. Discover now