Zabić się to mało

3.8K 256 112
                                    

Jimin jęknął w duchu.

-Straszna historia. Kurczę.Tak bez powikłań i szpitala. Zero szycia. Prawie się wykrwawiłeś. Prawdziwy cud, że nadal żyjesz. I obyło się bez amputacji?- przewrócił oczami naśmiewając się z naiwnego dzieciaka.

- No bałem się, że wda się jakaś sepsa, ale Hyung dobrze się mną zajął i tak długo całował ranke, aż przestała krwawić i... W sumie robił to dziesięć sekund.

-Ta no to rzeczywiście długo. Aż dziwne, że mu usta z wysiłku Nie odpadły.

- Prawda? Jest taki dzielny... - chłopiec rozmarzył się, patrząc za okno.

-A ty taki głupi...- Jimin westchnął. Do końca drogi nie zwracał już na mamrotanie chłopaka uwagi. Dopiero kiedy zatrzymał się pod galerią ten zaczął wiercić się niespokojnie w fotelu.-Spróbujesz uciekać, a przykuje cię do siebie kajdankami i będziesz zmuszony nie tylko ze mną spać ale i brać kąpiel. Jasne? Czy wytłumaczyć dosadniej?

- Nie sraj w gacie.- założył swój plecak i wyszedł z samochodu, a widząc obok park zaczął biec w jego kierunku ile sił miał w nogach.

-Do przewidzenia.- Mężczyzna pobiegł za dzieciakiem. Przez pierwsze kilka sekund nie widział swojego celu. Jednak wiadome było, że ten będzie kierował się do najbliższego wyjścia gdyż cały teren był ogrodzony. Jimin przeskoczył przez mur i zaczął biec wzdłuż. Po kilku minutach widział już swój cel. Wpadli na siebie co mogło wyglądać jak przyjacielski uścisk.- Gdzie ci się śpieszy kochanie? - złapał go mocniej.

- Chciałem tylko zobaczyć jak szybko biegasz. - Powiedział zdyszany - Jezu nie mam siły, zanieś mnie.

-Kupię ci smycz. Do tego obrożę z diamentami i będę wyprowadzał cię na spacerki Burek.- pociągnął go w drogę powrotną. -Jesteś gorszy niż terrorysta

- Emmm... to chyba komplement - owinął paluszki wokół jego palca wskazującego, kiedy przechodził przez jezdnię. Nie chciał, ale to przyzwyczajenie. Zawsze jego Hyung mu kazał tak robić.

Jimin nie skomentował tylko prowadził go ponownie pod Galerie.

- A mogę co tylko chce?

-Ty w tym będziesz chodził. Nie ja. - weszli do pierwszego sklepu.

- To jest ładne- Kook wskazał na czarny sweter typu turtle neck, a potem zaczął wybierać w większości hoodie i jakieś luźne bluzki oraz spodnie z dziurami i kolczyki oraz jakąś biżuterię stanowiącą w większości bransoletki.

Starszy jedynie chodził za nim i od czasu do czasu dokładał mu do sterty ubrań coś bardziej uroczego. Zdecydowanie Park uznał, że rozbieżność charakteru Jungkooka pozwoliłaby mu na ubieranie się jednocześnie i skromnie i wulgarnie. - Idź sprzymierzyć.- wskazał na trzymane przez chłopaka rzeczy.

- To wszystko? To zajmie wieczność- westchnął i skierował się do przymierzalni- I jak?- Wyszedł ubrany w beżowa hoodie, dżinsy i trampki.

-Dobrze.- całe szczęście, że mieli tu wygodne fotele.

Trwało to trzy godziny, a jungkook pokazywał każdy strój, aż w końcu wzięli je wszytskie.
- To płać i płacz!- uśmiechnął się wrednie.

-Płakać nie będę.- podeszli do kasy. Kobieta za ladą liczyła wszystko po kolei.
-Cztery miliony osiemset dziewiętnaście tysięcy won.- podała cenę z uśmiechem, a Jiminowi nawet powieka nie drgnęła. W końcu to nie są jego pieniądze tylko państwa.
-Jeszcze sobie coś Burek życzy?- zapytał gdy wychodzili ze sklepu. Oczywiście chłopak niósł tylko dwie papierowe torebeczki. W jednej były kolczyki, a w drugiej okulary

- Mam na imię Jungkook, już o tym wiesz. Dla przyjaciół Kookie i chce na lody. - dał mu szybko reklamówki jak tylko zobaczył zoologiczny i zaczął stukać w akwarium króliczka.

- Jak z dzieckiem.- po jakimś czasie podszedł do niego.- Dlaczego Królik? - zapytał ciekawy.

- Hyung mówi, że wyglądam jak królik- uśmiechnął się szeroko kiedy ten skoczył na domek.

-Twój hyung?- Chim patrzył to na zwierzątko to na Kooka.

- No Jackie... ups- zamknął buzię ręką.

-To jakie chcesz te lody?

- Malinowe? Nie... truskawkowe? Też nie... jagoda! Albo nie... o! Chce mango!- pokazał swoje królicze ząbki w uśmiechu.

-Mogłem się domyślić. Idziemy? - wskazał na lodziarnię tuż obok.

- Tak, A kupisz mi? Już się zmęczyłem- usiadł przy stoliku, kładąc nogi pod pupę.

Jednak nim któryś z nich zdążył zareagować obok pojawiła się kelnerka.- Co podać?

-Pucharek lodów mango.

-Mały, duży?

-Kook?- mężczyzna podejrzewał że jeśli zamówi mu mały ten powie że nie jest dzieckiem, a jeśli duży zacznie gadać, że nie jest grubą świnią by tyle jeść.

- Duży na pół i tak, żeby moje pół było większe niż jego pół.- Jeon wskazał na starszego.

Kelnerka uśmiechnęła się przyjmując zamówienie Po czym odeszła od stolika. Wróciła po kilku minutach życząc im smacznego.

- Dziękuję- chłopak wziął łyżeczkę i zaczął pałaszować lody z uśmiechem. To wcale nie tak, że od początku dnia prawie nic nie zjadł a lody może zjeść całe- No co? Dobre są.

-Nic. Jedz.- Starszy zerkał na niego od czasu do czasu. Jedna swojej porcji nawet nie ruszył.

- No też zjedz - zamartwił się jednak nie miał zamiaru tego przyznać.

-Nie, dziękuję.- podsunął mu bliżej serwetki.

- Spokojnie, nie mam Hiva.

-Po prostu jedz.- Park uśmiechnął się.

- Okej- wzruszył ramionami i zjadł całe lody - Już!

-Jeszcze czegoś potrzebujesz czy chcesz już wracać?- zostawił na stoliku kila banknotów.

- Chce do domku!- dopiero teraz poczuł zmęczenie po nieprzespanej nocy i ziewnął szeroko przecierając oczy.

-W porządku.- nie minęło dziesięć minut jak wsiadali już do samochodu.

Jungkook krótko po zajęciu miejsca zdążył zasnąć, przytulając się do okna i ssąc kciuk.
Nie obudził się nawet kiedy czarnowłosy mężczyzna wnosił go do jego pokoju i zdejmował buty oraz nakrywał kołdrą. Na komodzie położył małe pudełeczko.- Masz swoją obrożę.- w środku znajdował się czoker z zawieszką w kształcie brylancika.
Następnie przyniósł wszystkie zakupione rzeczy chłopaka, a sam zasiadł w salonie do pracy.

Chłopiec obudził się pod wieczór i zobaczył pudełeczko. Od razu je otworzył i założył podarunek, patrząc w lustro. Wyszedł z pokoju, przeciągając się, a jego bose stopki pluskały o panele. Wszedł zaspany z każdym włosem na inną stronę do salonu.

Drobny hałas od razu zwrócił uwagę żołnierz. Spojrzał w stronę jego źródła i wciągnął lekko powietrze. -Wyspałeś się?

- Yhym - zatrząsł się z zimna i objął chudymi ramionami.

-Jest środek lata, a tobie zimno?- jednak podał młodszemu koc i wskazał by usiadł na kanapie obok.

- Zawsze mi zimno jak się obudzę- owinął się cały i usiadł obok Jimina- Co robisz?

-Oglądałem film kiedy spałeś.- sięgnął po szklane z sokiem.- Jesteś głodny ?

- Nie e- zabrał mu z ręki sok i napił się. Wolał aloesowy ale i kaktusowym nie pogardził.

-Pasuje ci.- żołnierz palcem dotknął delikatnej koronki na szyi chłopca.

- Kiedy to zdążyłeś kupić i dlaczego?

-Zajęty byłeś królikiem. Poza tym mówiłem, że dostaniesz obrożę. Jednak zmieniłem zdanie i pomyślałem, że to bardziej będzie odpowiadać.

- Dla burka? - Kook zaśmiał się, zaraz wtulając w puchaty kocyk.

I'll save you || JikookWhere stories live. Discover now