Słabości

2.8K 174 32
                                    

Jungkook zaczął całować opuchnięty kręgosłup zniżając się co raz bardziej aby ściągnąć jego bokserki.
- Dobrze, że tam ci nic nie zrobili bo chyba bym zabił.- Zagryzł dolną wargę patrząc chwilę na umięśnione i krągłe pośladki.

-Miał bym koszmary do końca życia. - Park zaśmiał się i skrzywił z bólu.

- Już zaraz usiądziesz. Chodź.- cały czas trzymał go tak, aby nie wykrzywiał pleców.- Jedna nóżka i druga i hopla.- powiedział wskazując na wannę. Nie ważne, że traktował tego dorosłego i dumnego mężczyznę jak dziecko.

-To teraz ty. Obrażę się jeśli się nie zgodzisz. A ty jeszcze nie widziałeś mnie obrażonego.

- Ale mam rankę i będzie szczypać.

-To później ją wycałuję.

- Eh... no dobrze. Siedzisz wygodnie? - zaczął się rozbierać pokazując chude ciałko, które już miało więcej tłuszczyku niż na początku.

-Bardzo wygodnie.- Jimin przyglądał się nagim ramionom nastolatka aż w końcu zjechał wzrokiem niżej..- Skąd ta blizna na brzuszku? - zapytał gdyż wcześniej jej nie zauważył.

- A... Opowiedzieć? - zdjął spodnie i majteczki pokazując w pełni wytatuowane ciało. Na jutro miał niespodziankę dla Jimina, ale tamten o niczym nie wiedział. I Kook miał nadzieję, że się nie domyśli.

-Opowiedzieć.- mężczyzna uśmiechnął się zachęcająco.

Usiadł do wanny gołą pupą
- No więc jak byłem mały to bardzo bolał mnie brzuszek i pani opiekunka wezwała pogotowie bo aż nie mogłem się ruszyć i nie robiłem kupki. No i Pan lekarz powiedział, że mam niedrożne jelito grube przez jakąś bakterie i muszę mieć tam leki, ale bez udziału górnej części i miałem operację i mi podzielili jelito na pół i wyciągnęli kawałek i robiłem kupkę przez brzuch aż tamto nie było zdrowe.

-Pierwszy raz opowiedziałeś mi poważną historię. Wiesz?- mężczyzna pogładził białą linię.

- Poważną? - Zmarszczył brwi kładąc ręce na boczkach.- A przepraszam bardzo, przecięcie kartką nie było poważne? Mogłem umrzeć!

-Aj Króliczku. Pierwszy raz poczułem, że twoja blizna powstała w bardzo złych okolicznościach.

- Aj tam, przeżyłem. - uśmiechnął się- Gotowy na masaż? Leciutki, obiecuje. Kupiłem taką wannę co Pan doktor kazał, a jutro pamiętaj, że idziesz do szpitala na masaż, tak?

-Pamiętam. To najgorsza terapia jaką miałem.

- Jakby za bardzo bolało to mów, zrobimy przerwę.- włączył hydromasaż.

-Dobrze.- jednak ten ból w porównaniu do jutrzejszego to nic więc postanowił milczeć.- Mam pytanie, które nurtuje mnie od dłuższego czasu.

- Tak? - złapał go za dłoń, chcąc mu tak okazać wsparcie, chociaż dla niego to był miły masaż.

-Chciałbym wiedzieć jak doszło do tego, że mnie uratowałeś. Sam. Bez pomocy.

- Miłość zwycięża wszystko Jiminku. Nie oddalaj się.- położył go na ścianie wanny.

-Ale ja chcę znać szczegóły.

- Biegałem po pomoc do policji ale nikt nie wierzył, że żyjesz więc zacząłem przeglądać twój dom co mi długo zajęło. Oglądałem seriale kryminalne. Poza tym dobrze wiedziałem kiedy Wanga nie ma bo jest pół godzinna przerwa między dwoma zmianami, a idiota nie zabrał mi dodatkowego klucza. Nie mogłem Cię tam zostawić.

-Mój dzielny chłopiec.-Park posłał mu całusa krzywiąc się po chwili.- Jutro będę płakał. - przyznał szczerze.

- Będę cały czas z Tobą. Nie masz się czego wstydzić. Łzy nie są oznaką słabości. Ja cały czas płacze, a przecież jestem taki męski, co nie? - pogłaskał go szybko po policzku- Jeszcze pięć minut, dasz radę? - podwinął nogi by siedzieć jak najbliżej niego.

-No tak. Jesteś bardzo męski. Zwłaszcza kiedy biegasz w mojej koszulce po domu i szukasz skarpet. Ja wszystko wiem co ty tu robisz.- Jimin zaśmiał się na minę młodszego.

- Ej... odszczekaj to. To ja mam pilota.- pokazał mu pilot od wanny i położył palce na guziku, który zwiększa moc.

-Proszę bardzo. Obaj wiemy, że będziesz miał później wyrzuty sumienia jeśli to zrobisz.- Żołnierz wykorzystywał słabe punkty nastolatka.

- Ehhh... no masz rację.- doczekał pięć minut i wyłączył masaże.- To teraz czas się myć, śmierdzielu.

Po kąpieli Kook pomógł Jiminowi dostać się do sypialni oraz ubrać dresy.-Tak sobie myślę, że gdyby nie zadanie pilnowania cię to teraz pewnie był bym gdzieś w środku strzelaniny.- odezwał się starszy kiedy leżeli już przy zgaszonym świetle otuleni kołdrą.

- A ja pewnie byłbym gwałcony przez Wanga. - Schował się w jego klatkę piersiową.- Nie wrócisz tam, prawda? Ani na wojnę ani do Jacksona?

-Chwila. Gwałcił cię!?- żołnierz zacisnął pięść na kołdrze.

- Nie! Znaczy... czasami to robił za mocno... I kiedy nie chciałem...

-Czyli tak. Zabije gnoja. Znajdę nawet w piekle i zabije. - przytulił chłopca do siebie.

- Nie. Masz tam nie wracać! Masz w ogóle o nim nie myśleć, jasne!?

-Łatwo ci powiedzieć. - mężczyzna westchnął uspokajając się.- Teraz jesteś tylko mój. Nikt już nie zrobi ci krzywdy. - Chim mamrotał sennie. Po chwili obok nich położył się czarny kociak i zwinął w kuleczkę zasypiając w tym samym momencie co żołnierz.

- Tobie też nie. - Szepnął maluch obejmując go w pasie i zwinięty tak samo jak kotek udał się w krainę sennych marzeń.

----------------------------
Witajcie o tak wczesnej porze.
Jest 6:57, a ja daje wam ten rozdział ponieważ strasznie mi się nudzi w drodze do mojej JJungkookie11
Nie mogę doczekać się naszego spotkania i trochę się stresuję. Będziemy widziały się dopiero drugi raz.
Przede mną jeszcze 5-6 godzin jazdy więc to pewnie nie ostatni rozdział dzisiejszego dnia.
Trzymajcie się ciepło misiaczki

I'll save you || JikookWhere stories live. Discover now