38. Cholera, właściciel?

4.5K 366 88
                                    

Tak ładnie prosiliście, to jeszcze jeden dziś 😈

Louis po kilku minutach wyszedł z mieszkania z szerokim uśmiechem na ustach. Czarne kluczyki ciążyły mu w kieszeni. Kiedy był już na zewnątrz, bardziej opatulił  się kurtką. Harry w końcu zaparkował niedaleko ich mieszkania i wzdrygnął się na zimne powietrze. Od razu ruszył do bagażnika po wszystkie zakupy.

- Kochanie, mam problem! - zawołał szatyn, podchodząc szybko do ukochanego.

- Loueh? Czemu nie jesteś w domu? Co się dzieje? - zmarszczył czoło.

Szatyn złapał jego większą dłoń i pociągnął w dobrze znana dla siebie drogę.

- Ja... Ja machałem kluczami i porysowałem ten samochód... - wskazał na nowiutki Land Rover, gdzie nie było żadnej rysy.

- Cholera Louis, przecież to nowiutkie auto. - pokręcił głową brunet.

- Ja wiem. - zrobił smutną minę - Spójrz na nią. -wskazał na "rysę", drugą ręką wyciągając kluczyki powoli.

- Nie widzę nic. - przymrużył oczy.

- Na pewno? - pomachał kliczami i guzikiem odblokował samochód.

- Cholera, właściciel? - zaczął się rozglądać.

- Stoi przede mną. - zachichotał Louis - Wesołych świąt H.

- Co? - oczy bruneta się zaświeciły - Żartujesz? - otworzył usta.

- Nie. - włożył mu do rąk kluczyki - To prezent ode mnie i moich rodziców.

- Oszaleliście. - przyłożył drugą rękę do ust.

- Ja z miłości do ciebie! - potwierdził - No już! Wejdź do środka! Sprawdź go!

- O moj Boże! - podekscytowany usiadł na miejscu kierowcy.

Tomlinson śmiał się chowając zmarznięte ręce do kieszeni.

- Wsiądź też! - rzucił do niego.

Mniejszy pokiwał głową i okrążył samochód, by usiąść na miejscu pasażera.

- Może zamkniesz swój stary samochód i się przejedziemy?

- Poczekaj chwilę. - rzucił wychodząc z auta pospiesznie.

Louis nie mógł przestać się uśmiechać. Podkręcił w samochodzie ogrzewanie i zapiął pasy. Styles po chwili wrócił i pierwsze co zrobił to przyciągnął młodszego do pocałunku. Mniejszy zachichotał, angażując się mocniej w pieszczotę. Kochał uczucie warg Harry'ego na swoich.

- Dziękuję, dziękuję, dziękuję. - mruczał co raz łącząc ich wargi.

- Hazz... - złapał jego policzki w dłonie - Podoba się prezent? Twój stary samochód się ostatnio często psuł...

- Jesteś niesamowity, mój prezent tego nie przebije. - pokręcił głową.

- Harry, ważne że jesteś ze mną. - obiecał - Wszystko mi się spodoba, co mi podarujesz.

- To gdzie jedziemy? - zapiął pasy.

- Nie wiem, gdzie chcesz. - poprawił swoje siedzenie.

Styles ruszył, będąc zaskoczony jak delikatne jest auto. Louis oczywiście, wykorzystał okazję i położył swoje nogi na udach starszego.

- Jest cudowny. - Harry dalej nie wierzył, ze to auto jest jego.

- Nawet nie wiesz, jak się stresowałem przy wyborze. Ale tata w dużej mierze mi pomógł. - przyznał.

Between Your Arms || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz