74. Może mała drzemka mi nie zaszkodzi?

4K 265 49
                                    

Kto zaczyna jutro szkołę i już mu się nie chce?

Tak właśnie ja 😂 czyt. Ola 😂

Louis spakował do torby od wózka pudełko z tiramisu, nim spojrzał na swojego synka i zrobił głupią minę. Nate od razu się uśmiechnął i powiedział 'mama!'.

- Teraz, idziemy odwiedzić tatę, Nate. - zanucił mężczyzna, wprowadzając wózek na zewnątrz.

Harry miał akurat pacjenta, młody chłopak bardziej przeszkadzał niż był zainteresowany swoim zwierzakiem. Louis mógł wtargnąć do gabinetu bez pukania, bo także był właścicielem tej kliniki, jak i lekarzem weterynarii. Tak, zdał ostatnie egzaminy, dzięki zawziętości Harry'ego. Brunetowi też to nie przeszkadzało, że Lou wchodził nawet w trakcie badania.

- Może pan usiąść na czas badania. - poprosił Harry.

Louis wesoło przywitał się z Zaynem, który akurat był na korytarzu.

- Za pół godziny cała załoga w kuchni. - poinformował przyjaciela.

- Jasne, H ma akurat pacjenta. - ostrzegł.

- Nic nowego. - pokręcił głową, nim poszedł do jednych z pięciu drzwi, zapukał, nim wszedł do środka z Natem na rękach.

- Lou. - uśmiechnął się brunet.

- Cześć i dzień dobry. - szatyn przywitał się, nim ostrożnie przeszedł przez cały gabinet, nie chcąc bardziej stresować zwierzęcia.

- Za chwilę kończę. - obiecał zieolonooki.

Louis spojrzal kątem oka na właściciela zwierzęcia, nim usiadł przed biurkiem i ułożył sobie Nathana na kolanach. Młody chłopak przewrócił oczami i wrócił do wpatrywania się w Harry'ego. Szatyn zmróżył na niego oczy. Chłopak miał szczęście, że tylko patrzył na jego męża. Brunet w tym czasie zrobił zastrzyk psiakowi, po czym oddał go w ręce właściciela i wyjasnil co i jak.

- Tata. - Nathan w końcu się odezwał, wyrywając się do Harry'ego. A raczej próbując, bo mama mocno go trzymała.

- Chwila skarbie. - wypisywał receptę.

Szatyn zaczął robić ponownie tego dnia głupie miny do synka, bu ten nie płakał, przez brak uwagi taty.

- Dziękuję to wszystko. - w końcu mruknął Harry.

Młody mężczyzna pokiwał głową, nim wziął książeczkę zdrowia pisaka, jak i receptę.

- Witam moją rodzinkę. - brunet podszedł do biurka.

- Cześć Harry. - Louis uśmiechnął się szeroko, kiedy otrzymał pocałunek.

- Co słychać? - spytał biorąc Nate'a na ręce.

- Tatuś. - chłopiec złapał twarz bruneta w rączki i pocałował tatę w usta z chichotem.

- Ktos tu się stęsknił. - zaśmiał się zieolonooki.

- Masz teraz chwilą przerwę? - spytał męża, Louis, spoglądając na zegarek. Zaraz wszyscy, czyli Liam i Zayn, znajdą się w kuchni.

- Jakieś czterdzieści minut? - zastanawiał się.

- W takim razie chodźmy. - wstał i wyszedł bez słowa, wiedział że ten ruszy za nim. Wózek stał blisko, więc wyjął z niego duże opakowanie pysznego ciasta i poszedł do kuchni.

Brunet po chwili dotarł do pomieszczenia z Natem i uśmiechnął się na ulubione ciasto.

- Uprzedzając twoje pytania, nie, nie jadłem go, nie nie piłem alkoholu, nie nie piłem kawy, ani nie jadłem. - mruknął Louis i otworzył opakowanie. Reszty jeszcze nie było, ale mieli kilka minut w zapasie.

Between Your Arms || Larry Where stories live. Discover now