Harry chodził po mieszkaniu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Minęły ponad trzy godziny od kiedy Louis powinien być w domu, a nie ma go. Dzwonił do przyjaciół, ale żaden z nich nie odebrał, a nie chciał stresować jego rodziców, to była ostateczność. To pierwsza taka sytuacja, gdy nie miał takiego kontaktu z narzeczonym, a on sam się spóźniał. W końcu nie wytrzymał w domu i wyszedł, kierując się w stronę uczelni. Nie miał innego pomysłu, gdzie szatyn mógłby się podziać. Na dworze robiło się coraz cieplej i słońce później się chowało za horyzontem. Dotarł pod ogromny budynek, z którego wyszła grupka czterech osób, brunet zmarszczył brwi bo o tej porze zazwyczaj już nie było zajęć. Już po chwili za nimi wyszedł kompletnie zmęczony Louis, który próbował włączyć swoją komórkę. Na marne. Harry spojrzał na niego jednocześnie z ulgą jak i odrobiną złości, wiedział że byłby hipokrytą naskakując na Louisa, dlatego najpierw chciał usłyszeć jego wersje. Tomlinson w pewnym momencie zrezygnowany schował telefon do kieszeni i zdziwiony odnalazł wzrokiem swojego narzeczonego.
- Hazz?
- Loueh. - pokiwał głową, przymykając powieki.
Mniejszy podszedł do Stylesa.
- Co się dzieje?
- Nie wróciłeś do domu i nie dałeś nawet znać. - mruknął.
- Ale Zayn miał do ciebie zadzwonić, mój telefon się rozwalił. - zmarszczył brwi, łapiąc większą dłoń.
- Nie zadzwonił. - skrzywił się - Ja dzwoniłem nie raz, ale nie odebrał.
- Co za... Później z nim porozmawiam. - pokręcił głową i przeniósł swoje ręce na twarz bruneta.
- Martwiłem się. - spojrzał prosto w jego oczy.
- Przepraszam. - powiedział szczerze - Naprawdę myślałem, że do ciebie zadzwonił....
- Okej, okej. Ważne, że jesteś cały. - przyznał.
- W domu, opowiem ci co się stało. - zapewnił, nim krótko pocałował narzeczonego.
- W porządku. - pokiwał głową i złapał jego dłoń.
Wrócili do domu w ciszy. Harry otworzył drzwi i puścił Tomlinsona przodem, po mieszkaniu rozchodził się zapach jedzenia.
- Zrobiłeś obiad? - zdziwił się, kiedy jego kubki smakowe zaczęły pracować.
- Uh tak, ale raczej jest już zimny. - odparł.
- Nie ważne, kocham cię. - odwrócił się i jeszcze raz pocałował starszego, nim poszedł do kuchni.
- Też cię kocham. - rzucił brunet podążając za nim.
- Teraz zdradź mi co tak pięknie pachnie. - poprosił, siadając przy stole.
- Zapiekanka makaronowa. - odparł włączając piekarnik, aby odgrzać posiłek.
- Kocham. - sapnął - Teraz chyba mogę ci powiedzieć, co mnie zatrzymało.
- W takim razie słucham. - odparł zielonooki, opierając się o blat.
- Więc, po zajęciach złapali mnie pierwszacy. Wiesz, ci co daję im korki... - zaczął na wdechu - Jutro mają wielkie zaliczenie i we czwórkę, przyszli do mnie z prośbą o korki. Zgodziłem się. Dzięki temu. - wstał i wyjął spory plik pieniędzy z kieszeni - Mamy więcej oszczędności na ślub, ich rodzice są bogaci, więc nie było problemu.
- To była ta grupka, która wychodziła z uczelni przed tobą? - Styles spojrzał na pokaźną sumę pieniędzy.
- Taaak. - pokiwał głową - Musiałem im streścić te wszystkie miesiące w trzy godziny, kompletni nieucy. - odłożył banknoty do 'skarbonki'.
CZYTASZ
Between Your Arms || Larry
FanfictionLouis i Zayn są najlepszymi przyjaciółmi od najmłodszych lat. Louis cierpi na bezsenność, a jego okna w akademiku wychodzą na wprost okien Harry'ego, który jest jego crushem. Współpraca z @KarcikRudy