31. Jak mogłeś Harry?!

5.8K 414 216
                                    

Brak rozdziałów wczoraj i dziś praktycznie przez cały dzień, spowodowany był tym że Wattpad totalnie pomieszał kolejność rozdziału i usunął bardzo ważną jego część. Przez co musiałyśmy z KarcikRudy go zrekonstruować, co nie było proste, bo ten rozdział był pisany jakoś na początku czerwca... Mamy nadzieję, że teraz już będzie wszystko w porządku i życzymy miłego czytania ☺️

Louis siedział w mieszkaniu, czytał sobie książkę, a w kuchni w piekarniku robił się obiad. Harry miał być już pół godziny temu w domu. Nie odbierał telefonu. Szatyn zaczynał się martwić, przez co nie mógł się skupić na czytaniu. Nigdy nie zdarzyło mu się coś takiego, zawsze uprzedzał kiedy miał się spóźnić. Tomlinson cały czas sprawdzał telefon. Wziął głęboki wdech. Kilkanaście minut później obiad był już gotowy, mimo chorej ręki szatna. W końcu usłyszał trzask zamka do drzwi i skrzypniecie, odetchnął wiedząc że to może być tylko brunet.

- Harry co tak długo? - westchnął, odkładac książkę na bok.

Louis spojrzał na ukochanego. Wszystko pasowało oprócz jednej rzeczy. Tomlinsonowi aż książka wypadła z ręki (Choć prawie odłożył ją na odpowiednie miejsce).

- Loueh? - Harry na niego spojrzał zdziwiony.

Louis przyłożył zdrową dłoń do ust. A w jego oczach zabłyszczały łzy.

- Coś się stało? - spytał brunet.

Szatyn podszedł do niego i pokręcił głową.

- Jak mogłeś Harry?! Już ci nie wystarczam?! - patrzył na ślad szminki na policzku Harry'ego, blisko ust.

- O czym ty mówisz? Przecież cię kocham. - nie miał pojęcia o co chodzi.

- Tak, właśnie widzę jak bardzo. - pokręcił głową i wyminął swojego chłopaka, prędko zamknął się w sypialni na klucz.

- Louis do cholery! - zawołał brunet doskakujac do drzwi.

- Spójrz w lustro, potem do mnie mów. - ocierał swoje policzki z łez. Nagle stracił swoje poczucie wartości.

Styles poszedł do łazienki i rozszerzył oczy po tym jak włączył światło. Wiedział, że szminka wygląda jednoznacznie, jednak wszystko było inaczej niż na to wyglądało. Louis głośno pociągał nosem, siedząc koło drzwi.

- Lou? Porozmawiasz ze mną? - brunet usiadł po drugiej stronie.

- Ale co mam mówić, jak... jak mnie wszystko boli? - czuł, jak ręce mu drżą. Wiedział, że jest blisko ataku

- Nie zdradziłem cię. - powiedział poważnie.

- W-Wytłumacz to.

- Uh, moja mama była w Londynie. Spotkałem się z nią na szybko. - wyjaśnił.

Louis uniósł drżącą rękę, próbując złapać oddech. Myślał, że to minęło. Starał się trzeźwo myśleć. Przekręcił klucz i otworzył delikatnie drzwi, siedząc skulony. Zielonooki otworzył trochę szerzej drzwi i przesunął się tak, żeby widzieć Louisa.

- N-Naprawdę? - wyjąkał

- Naprawdę, nie zdradzilbym cię Lou. - pokręcił głową.

- Przytulisz mnie? - odparł za to, patrząc na niego pustymi oczami

- Oczywiście. - odetchnął i przysunął się tak, by spokojnie objąć chłopaka.

Louis schował głowę w jego ramieniu i starał się uspokoić głęboko oddychając.

Between Your Arms || Larry Donde viven las historias. Descúbrelo ahora