29. Zmartwiłem się trochę.

5.6K 411 122
                                    

Malutko komentarzy :( a wiecie co robić żeby był kolejny 😈

Louis: Kochanie, masz teraz przerwę... Prawda?

Harry: Właśnie zdjąłem fartuch

Louis: To dobrze, tak myślę... Eh, głowa mnie mocno boli

Harry: Może wróć do domu w takim razie?

Louis: Nie mogę, jestem w szpitalu

Harry: Jak to w szpitalu?!

Louis: Wiedźma na pierwszych zajęciach w nowym semestrze zabrała nas na operację psa...  Zemdlałem :/

Harry: Czy ona oszalała? Boże Loueh, zaraz postaram się urwać stąd

Louis: Nie, nie.

Louis: Jestem cały, no prawie... Ale jest dobrze! Trochę jeszcze tu posiedzę, nie musisz przyjeżdżać

Harry: Jak to nie muszę? Przecież nie wrócisz sam do domu

Louis: To jeszcze kilka godzin, skończysz zmianę

Harry: A ty będziesz siedział sam? Nie ma mowy

Louis: Muszę kończyć, czas na zszywanie ręki

Harry: Jadę do ciebie...

Louis za każdym zetknięciem igły z jego skórą krzywił się. Nie dość, że głowa go mocno bolała (dopiero co dostał przeciwbólowe), to jeszcze to. Musiał rozwalić szklany stolik upadając, musiał. Harry na szczęście nie miał problemu z wcześniejszym wyjściem, jego przełożony słysząc że jego chłopak jest w szpitalu sam kazał mu jechać.

- No panie Tomlinson, zostanie blizna, ale przepiszemy panu jakąś dobrą maść. - mruknął mężczyzna, nim zabezpieczył zszyte miejsce.

- Wiem, wiem. - pokręcił głową - Co teraz?

- Musimy jeszcze sprawdzić, czy nie ma żadnego urazu głowy. - pokierował, złapał  za rączkę wózka i wyszedł z Louisem z gabinetu zabiegowego - Zrobimy tomografię, jednak musi pan chwilę poczekać, aż sprzęt się zwolni. - odparł stawiając wózek koło odpowiednich drzwi.

- Rozumiem. - westchnął szatyn, garbiac się lekko na wózku. Był zły na swoją reakcję.

- Tam jest mój chłopak, możecie mnie wpuścić? - głos Harry'ego doszedł z poczekalni.

Szatyn spojrzał w bok i niemal od razu zobaczył starszego, który wyraźnie kłócil się przy recepcji, poprosił szybko lekarza by ten go wpuścił. Po chwili brunet z ulgą spojrzał na młodszego, po czym usiadł na krzesełku obok niego.

- Jak się czujesz?

- Głowa mnie boli, a to... - wskazał na duży opatrunek - Nie było przyjemne.

- Domyślam się kochanie, na co czekasz?

- Tomografia. - wydął dolną wargę i złapał dłoń starszego w swoją mniejszą.

- Trzeba sprawdzić głowę, bo to niebezpieczne. - gładził kciukiem wierzch ręki Louisa.

- Tak, zwłaszcza że upadłem na szklany stolik. Na szczęście Zee nie było dziś na zdjęciach. - pokręcił głową.

- Nie wiem czy na szczęście. - skrzywił się - Jak długo tu jesteś?

- Od dwóch godzin? Trzech? Nie wiem. - zmarszczył brwi.

- Mogłeś od razu dać znać. - pocałował dłoń młodszego.

- Byłem za bardzo zdezorientowany. - uśmiechnął się nieznacznie.

Between Your Arms || Larry Where stories live. Discover now