Harry czym prędzej wrócił z pracy w piątkowe popołudnie i odetchnął, widząc że Louis spakował ich obu, na rodzinny weekend na jachcie.
- Co ty taki przerażony? - zachichotał młodszy, całując go delikatnie.
- Bałem się, że jeszcze będę musiał się pakować. - mruknął.
- W takim razie... - zachichotał - Za dobrze ze mną masz, H. - jego oczy błyszczały. Był podekscytowany tym weekendem.
- Nie za dobrze, jest idealnie. - złapał jego biodra.
Mniejszy zagryzł dolną wargę i ułożył swoje dłonie za karkiem bruneta.
- Jak myślisz jak zareagują twoi rodzice? - spytał zieolonooki.
- Hm, mama będzie bardzo szczęśliwa... Zapewne wspomni o dzieciach. - mówił zgodnie ze swoimi myślami - Ale nie wiem jak tata.
- Twój tata czasami jest przerażający. - przyznał.
- Oj nie jest tak źle! On po prostu dba o swojego synka. - zachichotał.
- Ja też dbam o swojego chłopca. - mruknął.
- A twój chłopiec kocha to, jak o niego dbasz. - powiedział szczerze, ponownie kosztując krótko jego ust.
- Chyba czas wychodzić, musimy jeszcze dojechać. - westchnął.
- Tak. - skinął głową.
W myślach powoli szykował prezent na święta dla Harry'ego. Wiedział, że to wcześnie. Ale musiał wszystko dobrze zaplanować. Styles wziął ich wspólna walizkę i poczekał aż Louis zamknął drzwi, po czym razem poszli do auta.
Droga miała być kilku godzinna, dlatego przed wyjściem szatyn złapał torbę z posiłkiem i piciem dla nich. Chwilę później jechali już prosto do celu, z przyjemna muzyka w tle.- Jak było w pracy? - Tomlinson jak zwykle wygodnie ułożył nogi na udzie starszego.
- W porządku, może niedługo dostanę pierwszą, samodzielną operację . - odparł dumny.
- Cieszę się, naprawdę. Wow. - odparł z szerokim uśmiechem na ustach.
- Tak to szaleństwo. - uśmiechnął się.
- Wiesz, że jestem z ciebie okropnie dumny?
- Tak? - droczył się.
- Bardzo, bardzo. - spojrzał na jego twarz. On jednak był mocno skupiony na kierowaniu.
- To dobrze. - sięgnął ręką do kolana młodszego.
W połowie drogi zrobili sobie przerwę, gdzie szatyn podał mu posiłek. Tym razem było to spagetti w ulubionym sosie bruneta.
- Chyba jednak mnie rozpieszczasz. - odparł po pierwszym kęsie posiłku.
- Tak? - zachichotał, manewrując widelcem.
- Tak. - zajadał się dalej.
Louis dorodnie się zarumienił, również kontynuując swój obiad. Po skończonym posiłku i krótkim odpoczynku, ruszyli w dalszą podróż, zostało im już mniej niż połowa drogi. Louis zagadywał swojego chłopaka starając się mocno nie nudzić. W końcu dotarli na miejsce, zostawili samochód na parkingu, a Harry wziął ich bagaż. Mniejszy pokierował ich do odpowiedniego jachtu, gdzie czekały już ich rodziny. Louis nie wiedział jak oni się poznali i znaleźli. Weszli na niego witając się że wszystkimi i zostawiając swoje rzeczy w odpowiednim miejscu.
- Jak się macie w tym pięknym dniu? - zagadnął najmłodszy.
- Jest miło, Anne i Robin to świetne towarzystwo. - uśmiechnęła się Jay.
YOU ARE READING
Between Your Arms || Larry
FanfictionLouis i Zayn są najlepszymi przyjaciółmi od najmłodszych lat. Louis cierpi na bezsenność, a jego okna w akademiku wychodzą na wprost okien Harry'ego, który jest jego crushem. Współpraca z @KarcikRudy