rozdział trzydziesty siódmy 🌴

4.1K 396 422
                                    

Drzemka Louisa trwała naprawdę krótko z powodu Nialla, który dotrzymywał mu towarzystwa przez długi, długi czas i niekoniecznie pozwalał mu zasnąć. Obudził się po dwóch godzinach lekkiego snu, a z jego gardła wydobył się przyjemny pomruk, kiedy poczuł miękką pościel dookoła siebie. Pare dni, które spędził pod gołym mieniem wystarczyły, aby zatęsknił za delikatnym materiałem kołdry i przyjemnym zapachem.
Jednak głośne burczenie w jego brzuchu i smakowity aromat, który przedostawał przez drzwi,trafiał wprost w jego pusty żołądek.

Leniwie wygrzebał się z pościeli i z małym trudem, ruszył w kierunku wyjścia z sypialni. Przed dojściem do drzwi, zerknął na elektroniczny zegar, który wskazywał wczesny wieczór i wyszedł z pokoju. Kule, na których szatyn się wspierał, uderzały o drewniane panele i wywoływały ciche dźwięki. Louis był już pewien, że Zayn i Niall usłyszeli, że nadchodzi. W całym mieszkaniu unosił się zapach jedzenia i żołądek szatyna wywijał koziołki w jego brzuchu. Tomlinson miał ochotę rzucić się do biegu, żeby jak najszybciej dostać się do kuchni, jednak cholerne usztywnienie całkowicie mu to utrudniało.

Zatrzymał się, kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi po jednej stronie korytarza. Na twarzy Louisa pojawił się lekki uśmiech, kiedy w wejściu do jednego z pokoi zobaczył Harry'ego. Wyglądał zupełnie inaczej niż podczas pobytu na wyspie i w pracy. Nie było już jego kolorowych koszul i obcisłych spodni, a zastąpione zostały przymałymi spodniami dresowymi i szarą koszulką. Niebieskooki nie mógł powstrzymać rosnącego uśmiechu, kiedy zobaczył czyste i lekko kręcone włosy Stylesa.

- Pomóc ci? - Dopiero pytanie Harry'ego wyrwało Louisa z lekkiego transu.

- Co? - Brwi Tomlinsona zmarszczyły się, kiedy ledwo zrozumiał słowa zielonookiego mężczyzny.

- Pytałem czy pomóc ci dojść do kuchni. - Harry zaśmiał się cicho, kiedy zobaczył rozkojarzoną minę szatynka, który stał przed nim w puchatych skarpetkach i czarnym dresie. Jego karmelowe włosy sterczały we wszystkich kierunkach i Harry miał ochotę przeczesać je palcami, ale powstrzymał się od tego.

- Aha - Louis spuścił wzrok z lekko rumianymi policzkami ze wstydu, kiedy Harry zaśmiał się cicho z niego. - Nie, nie musisz. - Szatyn pokręcił głową i ponownie ruszył w kierunku kuchni, nie będąc w stanie spojrzeć na Harry'ego. Czuł się zażenowany, że po raz kolejny wyszedł na idiotę przed Stylesem. Nie był w stanie odwrócić się i spojrzeć czy Harry szedł za nim, czy jednak został i wrócił do pokoju. Jego wątpliwości zostały rozwiane, kiedy poczuł obok siebie sylwetkę loczka.

- Jak twoja noga? - zapytał Harry, kiedy zrównał swoje tępo z małymi krokami niebieskookiego. - I spałeś coś? - Głos Harry'ego był naprawdę przepełniony troską i serce szatyna przyśpieszyło odrobinę swój rytm, jednak zignorował to.

- Nadal boli, ale da się żyć. - Louis rzucił rozbawione spojrzenie na wyższego mężczyznę i powoli wszedł do kuchni. - A jak z tobą? - zapytał, a spojrzeniem uciekł na dwójkę przyjaciół, którzy siedzieli przy stole i cicho rozmawiali.

- Nic mi nie jest - mruknął brunet i przepuścił kontuzjowanego szatyna przodem. Po wejściu do kuchni, od razu odsunął krzesło i pomógł zająć miejsce Louisowi. Przy okazji posłał mu jeszcze szeroki uśmiech z dołeczkami, który był zarezerwowany tylko dla wyjątkowych osób.

- I jak się czuje wasza dwójka? - zapytał Zayn, kiedy podniósł się z krzesła i podszedł do szafki, w której Tomlinson trzymał talerze. - Obiad jest gotowy.

Louis poruszył się zadowolony na swoim krześle, kiedy usłyszał, że jedzenie jest gotowe i ledwo powstrzymał się od ślinienia. Kochał wszystko co gotował Malik, a ssący głód podwajał jego apetyt.

lonely island ➙ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz