rozdział dziewiętnasty 🌴

5.1K 452 488
                                    

Harry czujnie obserwował jak Louis i Sam przeszukują dalszy brzeg plaży. Wolał mieć na oku ich dwójkę i pilnować, żeby za bardzo się nie oddalili. Miał zbyt dużą skłonność do paranoicznych zapędów.

Zielonooki jęknął cicho, kiedy potknął się o coś zakopanego pod piaskiem. Loczek ledwo utrzymał równowagę, jednak szybko się ogarnął i spojrzał w dół. Jego oczom ukazał się materiałowy fragment sportowej torby. Harry kucnął obok przedmiotu i szybko odkopał walizkę. Miał nadzieję, że może chociaż teraz uda mu się znaleźć coś, co chociaż w małym stopniu pomoże im w odnalezieniu się w sytuacji.

Styles złapał za zamek i sprawnym ruchem starał się otworzyć torbę. Jednak małe drobinki piasku, które dostały się w suwak, utrudniły mu szybkie odkrycie zawartości torby.

- Rusz się do cholery - mruknął pod nosem i mocnym ruchem otworzył torbę. - W końcu - westchnął, kiedy zamek ustąpił i Harry mógł zajrzeć do środka.

Ze zmarszczonymi brwiami przeglądał wszystkie rzeczy, które znajdowały się w torbie. Ucieszył się, kiedy jego palce dotknęły miękkiego materiału, który prawdopodobnie był swetrem lub czymś w rodzaju bluzy. Szybko wyciągnął ubranie z torby i rozłożył. Jego mina uległa lekkiej zmianie, kiedy z ciemnej bluzy skapywała woda. Podejrzewał, że bluza wyschnię dopiero jutro w ciągu dnia i miał nadzieję, że Louis nie zmarznie w nocy.

- Znalazłeś coś? - Harry zachwiał się lekko, kiedy usłyszał nad sobą głos Tomlinsona. Loczek podniósł głowę i pokiwał głową, kiedy napotkał niebieskie oczy Louisa.

- Jest tam parę ubrań, ale wszystkie są mokre. - Styles wstał na równe nogi i wskazał na torbę w swoich rękach. - Będziesz musiał poczekać do jutra. A ty coś znalazłeś? - Harry odstawił torbę na ziemi i skupił się na szatynie.

Widział jak niebieskie oczy Tomlinsona nie miały żadnego wyrazu, a zaraz pod nimi mógł dostrzec blade sińce, które świadczyły o zmęczeniu, którym szatyn aż emanował. Na bladym policzku widział czerwoną ranę i zaschniętą krew.

- Nic. Sam jeszcze poszedł dalej, ale wątpie, żeby cokolwiek znalazł. - Szatyn pokręcił głową i lekko wzruszył ramionami. - Chyba trzeba wybrać jakieś miejsce do spania - dodał cicho, kiedy jego oczy błądziły po całej plaży.

Harry nie wiedział czy Louis boi się spania na plaży i pod gołym niebem czy po prostu jest zbyt przyzwyczajony do luksusu. Cokolwiek chodziło po głowie szatyna, musiał się z tym zmierzyć.

- Nie martw się tak. Będziemy mieli co opowiadać wnukom. - Harry zaśmiał się cicho i schylił się po torbę. - Mam nadzieję, że Sam się nie zgubi. Nie mam zamiaru wchodzić w las o tej porze. - Styles wolnym krokiem ruszył w głąb plaży, aby znalazł odpowiednie miejsce do spania. Nie chciał ryzykować i kłaść się blisko brzegu.

- Nienawidze cię - mruknął Louis, kiedy obserwował oddalającego się Stylesa. Mógł z każdym trafić na pieprzoną wyspę, ale los zrobił sobie z niego żarty i sprawił, że wylądował z Harrym. Jeśli kiedykowliek dowie się, kto odpowiada za jego nieszczęście, gorzko tego pożałuje.

Szatyn pociągnął cicho nosem, kiedy wolnym krokiem ruszył za Harrym. Jego nogi trochę zakopywały się piasku, którego nienawidził. Prawdopodobnie na tamtem moment, nie istaniała rzecz, której Louis by nie nienawidził.

- Już tak na mnie nie narzekaj. Kiedyś mogę ci się do czegoś przydać. - Styles zerknął na szatynka przez ramię, a na jego twarzy widniała całkowita powaga. Tomlinson nie mógł powstrzymać się od złośliwego prychnięcia i wyrócenia oczami.

Nie ma takiej opcji.

● ● ●

Louis stał i wpatrywał się w piasek, kiedy zastanawiał się czy nie lepiej spać na stojąco.

Denerwował się nie tylko spaniem na ziemi, bo zawsze łatwo się przeziębiał, chociaż wiedział, że to nie jest odpowiedni czas na rozważanie swojego stanu zdrowia. Bał się, że w nocy coś wyjdzie z lasu, u którego skraju się położyli. On po prostu wiedział, że nie zmruży oka przez całą noc.

- Na co czekasz? - Sam pojawił się nagle przed nim i spojrzał na niego. - Pomóc ci się położyć i dać całusa na dobranoc? - Jego głos ociekał sarkazmem i Louis posłał mu złowrogie spojrzenie.

- Nie przemęczaj się - wymamrotał pod nosem i zwęził oczy, kiedy hardo patrzył w brązowe tęczówki Sama. - Lepiej zajmij się sobą.

Z gardła faceta uciekł cichy śmiech, kiedy usłyszał słowa Tomlinsona. Szatyn posłał mu zdezorientowane spojrzenie, a przez jego głowę przeszła mu myśl dotycząca Harry'ego. Gdzie on był?

Louis zmarszczył brwi i zrobił krok do tyłu. Czuł się źle pod czujnym spojrzeniem Sama, ale starał się tego nie okazywać. Dodatkowa ciemność, która nastapiła zaraz po tym, jak słońce zaszło, sprawiała że Louis nie wiedział co zrobić. Jedynym źródłem jakiegokolwiek światła, była poświata rzucana przez księżyc.

- Słuchaj, serio nie wiem o co ci chodzi, ale daj mi spokój - zaczął Louis i spojrzał raz jeszcze w oczy Sama. Szatyn już otwierał usta, żeby kontynuować przygotowaną wypowiedź, ale przerwało mu przekleństwo, które wyszło z ust Harry'ego.

- Cholerne chwasty. - Harry z trudem wydostał się z lasu, a jeszcze na sam koniec potknął się o długą trawę, która rosła na samym skraju.

Louis odetchnął z ulgą, kiedy usłyszał Harry'ego, ale z drugiej strony był zły na Stylesa, że wszedł do lasu o tak późnej porze. To jeszcze on niedawno robił im wykład, żeby nie wchodzić za głęboko w wyspę w nocy.

Szatyn odwrócił się tyłem do Sama i spojrzał na Harry'ego, w którego włosach można było zobaczyć zielone liście.

- Wszystko w porządku? - zapytał, kiedy zatrzymał się przy dwójce mężczyzn. Widział małą zmarszczkę na czole Louisa i trochę się zdenerwował.

Louis pokiwał głową i wyminął Sama, po czym usiadł na piasku, który na całe szczęście okazał się suchy. Nie chciał się kłaść, jednak nie miał wyboru. Kiedy szukał jakieś wygodnej pozycji, która pozowli mu na zapadnięcie w sen, poczuł jak ktoś kładzie się niedaleko niego. Przerwócił się na drugi bok i dostrzegł Harry'ego, który położył się kawałek dalej.

Styles uśmiechnął się lekko do Louisa, kiedy ich spojrzenia się spotkały. Nie chciał kłaść się daleko od szatyna. Wolał być blisko.

- Dobranoc, Lou - mruknął i odwrócił się do szatynka plecami z poczuciem, że będzie to długa noc.


_______________________________________

Wiem, że akcji nie ma, ale spokojnie... Wszystko w swoim czasie ☀

Miłego dnia, kochani x

lonely island ➙ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz