rozdział trzydziesty 🏝

4.3K 391 223
                                    

Louis wpatrywał się w piasek, który powoli przesypywał się między palcami. Między nim a Harrym zapanowała krótka cisza, podczas której szatyn starał się ułożyć to, co chce powiedzieć zielonookiemu. Ciężko mu to szło. Może była to wina tego, że rzadko kiedy zwierzał się komukolwiek. Wolał po prostu dusić w sobie emocje i nie zawracać nikomu głowy swoimi problemami, a siedzący przed nim Harry sprawiał, że czuł się trochę nieswojo.

W zielonych oczach Stylesa mógł dostrzec ciekawość i coś w rodzaju troski, jednak odrzucił tą myśl od siebie. To było niemożliwe, żeby Harry się o niego martwił. Byli tylko znajomymi z pracy, którzy zostawili głupią przeszłość za sobą, a teraz utknęli w tym samym bagnie i muszę sobie nawzajem pomagać. Szatyn przeniósł swoje spojrzenie na horyzont, po czym westchnął cicho.

- Nie spodziewaj się jakiś zwrotów akcji czy strzelanin w mojej życiowej opowieści - mruknął cicho, mając nadzieje, że jego nieśmieszny żarcik rozluźni trochę atmosferę. Lewy kącik ust niebieskookiego uniósł się lekko, kiedy z gardła Harry'ego uciekł cichy chichot, który całkowicie zauroczył Louisa. I może to była też wina tych cholernych dołeczków.

- Jasne. Nie wyglądasz na Jamesa Bonda, więc zdziwiłbym się gdyby coś takiego było. - Harry posłał Louisowi jeden z najpiękniejszych uśmiechów, po czym przeniósł się na miejsce obok szatyna. Owszem, miło było patrzeć na twarz Tomlinsona, ale w tamtym momencie wolał być po prostu bliżej. Chociaż może nie powinien, jednak odsunął te myśli w tył głowy. - Opowiadaj - zachęcił cicho, kiedy piasek ułożył się pod jego płaskim tyłkiem.

Obydwoje czuli się wyczerpani. Nie byli długo na wyspie, ale stres i zwykły strach sprawiał, że ich mózg miał ochotę po prostu się wyłączyć. Harry miał nadzieje, że już następnego ranka ujrzą łódź ratunkową lub helikopter, jednak szanse na to malały z każdą chwilą.

- W sumie to zaczęło się od ciebie - mruknął Louis po chwili ciszy i posłał Harry'emu nieśmiały uśmiech. - Pojawiłeś się w firmie jak gdyby nigdy nic i trochę wytrąciło mnie to z równowagi. Przez pare dni chodziłem nieswój i Liam zaczął coś podejrzewać, ale to przeszło i było jak dawniej. Przynajmniej tak mi się wydawało. - Louis wzruszył ramionami i zawiesił się w swoich zamyśleniach. Na początku ciężko było mu cokolwiek powiedzieć, ale z każdym słowem czuł, że Harry naprawdę go słucha. - Potem Zayn powiedział, że szykuje się kolejna podróż służbowa, których Liam naprawdę nie lubił i zrobił małą awanturę, kiedy dowiedział się, że będę musiał wyjechać. Wiesz, jak to jest - dodał i spojrzał na zielonookiego, który uważnie mu się przypatruje. - Pokłóciliśmy się, potem Li wyszedł i wrócił w środku nocy. Musiałem mu pomóc, bo sam ledwo stał na nogach. Kiedy kładłem go do łóżka, zobaczyłem świeżą malinkę na jego szyi i zabolało. Dla mnie jest to jak zdrada i niby nie zakończyliśmy związku, ale czuje, że niedługo to się stanie. - Louis zaśmiał się cicho i wzruszył ramionami.

Jego historia była naprawdę zwyczajna, ale poczuł ulgę, kiedy wygadał się komuś, kto go nie osądzi. Ktoś mógłby powiedzieć, że dramatyzuje i zwykła malinka nie może być powodem rozstania, jednak Louis nie wiedział do czego doszło w klubie. Niekoniecznie musiało się skończyć na malince i jedyną osobą, która znała odpowiedz był Liam, który nie pamiętał niczego. Przynajmniej tak uważał Louis.

- Boje się, że mogło wydarzyć się coś jeszcze i czuje, że Liam nie mówi mi prawdy. Jak wrócimy do domu, jeśli wrócimy, to postawie sprawę jasno i wtedy się okaże. Myślę, że nie ważne co się stało i tak będę chciał to zakończyć. - Louis spojrzał na Stylesa, żeby upewnić się czy zielonooki nie zasnął podczas opowieści. - Zaufanie i te sprawy... tego nie można nadwyrężać, bo to jest chwila, kiedy traci się wszystko.

Tomlinson zamilkł nie wiedząc co może jeszcze powiedzieć. Wydusił z siebie prawie wszystko i odetchnął z ulgą, że usłyszał to ktoś inny niż Niall lub Zayn. Wiedział, że jego przyjaciele mają własne problemy i własne życie, i było mu głupio za każdym razem, kiedy Niall zmuszał go do opowiedzenia o swoich problemach. Kochał swoich przyjaciół, ale czasami nadużywał ich dobrego serca.

- Rozumiem - Harry pokiwał głową i posłał szatynowi miły uśmiech. Delikatnie ułożył dłoń na ramieniu niebieskookiego i ostrożnie potarł skórę chłopaka. - Miałem podobną sytuacje i zgadzam się z tobą. Zaufanie jest fundamentem i bez tego nie da się zbudować niczego. Jednak przemyśl to wszystko dobrze, bo jeżeli naprawdę go kochasz, to nie możesz podejmować decyzji zbyt pochopnie. Porozmawiaj z nim na spokojnie, bo na pewno wrócimy do domu i wtedy zobaczysz co się stanie, Lou. - Trochę trudno było Harry'emu to wszystko powiedzieć ze względu na jego zauroczenie Louisem, jednak nie chciał robić nic na siłę. Lubił słuchać innych i naprawdę chciał pomóc szatynowi. Nie mógł zrobić nic więcej niż powiedzieć szczerze co myśli i dodać jakieś dobre słowo, które trochę poprawi humor chłopakowi. - A co z Samem? Ciągle za tobą chodzi i naprawdę wyglada to podejrzanie. - Harry chciał odejść od tematu Liama, który sprawiał, że czuł lekką gorycz i zazdrość.

Louis wzruszył ramionami i przysunął się bliżej Stylesa. Jego dotyk był bardzo komfortowy i przyjemny przy skórze szatyna, przez co po prostu lgnął do niego, jak ćmy do ognia.

- Nie wiem o co mu chodzi. Już ci mówiłem, że podobno zna Liama i czuje, że to może mieć związek z całą tą sytuacją. - Louis zerknął na kręconowłosego, upewniając się, że Harry czuje się dobrze z nim przyklejonym do boku. - To trochę dołujące, ale nie mam siły z nim rozmawiać. Przeraża mnie - dodał, a przez jego twarz przemknął cień uśmiechu, kiedy ponownie usłyszał cichy chichot Harry'ego. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek taki dźwięk poprawi mu humor w takiej sytuacji.

- Nie przejmuj się, Louis. - Ręka Harry'ego odważniej objęła drobne ciało szatyna, kiedy loczek zobaczył jak Louis przysunął się bliżej. - Wszystko będzie dobrze i zobaczysz, że już niedługo się rozwiąże. - Styles spojrzał na Louisa i posłał mu mały uśmiech, mając nadzieje, że troszkę poprawił mu humor.

***

Zayn nerwowym krokiem przemierzał swój gabinet. Miał wrażenie, że zaraz wybuchnie z nadmiaru nerwów i czystego niepokoju. Jego wzrok uciekła w stronę biurka, na którym leżała jego komórka.

Od samego rana pozostaje w kontakcie ze służbami ratunkowymi, które od jakiegoś czasu szukają Louisa i Harry'ego. Już za długo jego pracownicy byli poszukiwani i Zayn coraz bardziej wierzył, że rzeczywiście mogło im się coś stać. Ta myśl była najgorsza i Malik po prostu nie potrafił się z tym pogodzić. Jeżeli odpowiednie służby nie były w stanie ich znaleźć, czarnowłosy obiecał sobie, że rzuci wszystko i sam ruszy na poszukiwania.

Może gdyby Niall był razem z nim tutaj, byłby mniej nerwowy, jednak Horan miał swoją pracę i musiał wrócić po zakończonym urlopie. Nie chciał mu przeszkadzać i wolał samemu się martwić niż dodatkowo zamartwiać biednego bruneta.

Zatrzymał się na środku gabinetu i przyłożył dłonie do twarzy. Był wykończony. Od paru nocy nie mógł zmrużyć oka i przewracał się z boku na bok, jednak to nic nie pomagało. Z każdą mijająca minutą czekał na telefon, który niestety nie nadchodził.

- Cholera jasna - zaczął zły, kiedy irytacja przejmowała nad nim kontrole, jednak nie zdążył dokończyć, bo po gabinecie rozniósł się dzwonek telefonu. Mulat natychmiast rzucił się do biurka i złapał za komórkę, po czym trzęsącymi się dłońmi odebrał połączenie. - Halo? Tak, to ja. - Przez moment w pomieszczeniu panowała cisza, podczas której Malik uważnie słuchał osoby będącej po drugiej stronie telefonu. Na twarzy Zayna widać było odchodzące zmartwienie, które powoli ustępowało odczuciu przytłaczającej ulgi. - Naprawdę? Oczywiście, że będę czekał na telefon! Dziękuje bardzo, do widzenia. - Zayn zakończył połączenie, po czym odetchnął z ulgą i pozwolił, aby na jego twarzy zagościł uśmiech.

Zanim schował telefon do kieszeni i opuścił gabinet, aby pośpiesznie udać się do Nialla, napisał wiadomość.

Do: Liam Payne
Znaleźli się.




____________________________

Hejka!

Wena powróciła, a z nią ja XD ktoś się cieszy? I to nie jest koniec opowiadania. Jeszcze trochę przed nami zostało, więc jeszcze trochę się pomęczycie

I jeju, dziękuje za tyle wyświetleń i gwiazdek! Nie spodziewałam się tego!

Miłego wieczoru, kochani! xx

lonely island ➙ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz