rozdział piąty 🌴

5.5K 465 946
                                    

Po dużym apartamencie rozniósł się trzask drzwi. Louis zazwyczaj nie trzaskał drzwiami, ale jeśli już to robił, był naprawdę zirytowany lub wściekły. Rozmowa z Niallem niesłychanie go wkurzyła i kompletnie wyprowadziła z równowagi. Szatyn zazwyczaj starał się być oazą spokoju, kwiatem lotosu i czymkolwiek, co związane jest ze stanem błogiej nieświadomości i spokoju, ale jego natura złośliwca dawała o sobie znaki.

Tomlinson zrzucił z nóg eleganckie buty i odstawił swoją aktówkę obok szafki, po czym przyłożył palce do skroni i głośno westchnął. Nie chciał przenosić swojej irytacji z pracy do domu, dlatego starał się uspokoić i przywołać na twarz uśmiech. Jednak w momencie, w którym spojrzał w małe lustro wiszące na ścianie, wystraszył się własnego odbicia. Nigdy nie widział takiego grymasu na swojej twarzy i to naprawdę nie wyglądało przekonująco.

- To ty, Lou?

Do uszu szatyna dotarł głos Liama i Tomlinson szybko zmobilizował się do mały, ale prawdziwy uśmiech, kiedy zza framugi drzwi pojawiła się głowa bruneta. Payne uśmiechnął się lekko do swojego chłopaka i całkowicie wyszedł na korytarz. Louis przygryzł dolną wargę, kiedy zobaczył w co ubrany był jego chłopak.

- Ładne wdzianko - mruknął Tomlinson i podszedł do bruneta, aby złożyć na jego ustach mały pocałunek. To było szybkie i przelotne, a ich wargi ledwo się dotknęły.

Liam zmarszczył brwi i automatycznie spojrzał w dół, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech zrozumienia. Chwycił między palce materiał różowego fartuszka i posłał Louisowi rozbawione spojrzenie.

- Pozwoliłem go sobie pożyczyć, aby przygotować ci obiad. - Liam wzruszył ramionami i odwrócił się, aby ponownie zniknąć w kuchni. - Jak było w pracy? - zapytał, wiedząc że szatyn podążył za nim.

Louis skrzywił się odrobinkę na wspomnienie dzisiejszego dnia i wzruszył ramionami. Wyjął z lodówki butelkę zimnej wody i oparł się biodrem o blat.

- Jak zawsze - mruknął w końcu i napisał się dużego łyka chłodnego napoju. - Spotkanie, nuda, spotkanie i Niall, który gada o wszystkim co się da. - Kłamstwo.

Kłamstwo, ale Louis nie chciał jeszcze mówić o niczym Liamowi. Niall miał racje i był to głupi powód, przez który miałby mieć zły humor lub zniszczony dzień. Zwłaszcza nie chciał psuć humoru Payne'owi, który aż tryskał energią.

- Na pewno? - Brunet spojrzał na Tomlinsona przez ramie i przyjrzał mu się uważnie. Coś w głosie chłopaka niepokoiło go i po prostu chciał się upewnić. Zresztą, mina Louisa nie potwierdzała jego słów i to jeszcze bardziej go dekoncentrowało.

- Jasne, że tak! - Louis zaśmiał się cicho pod nosem i machnął ręka, dając tym samym znak, że koniec tematu. - Wezmę szybki prysznic i możemy jeść - dodał i odłożył wodę na blat. - Co przygotowałeś?

- Nic specjalnego. - Brunet wzruszył ramionami i zamieszał coś w garnku, który stał na płycie elektrycznej. - Twój ulubiony makaron z sosem serowym i jakąś sałatkę z internetu.

- Uwielbiam cię - mruknął Louis i posłał buziaka w kierunku Payne'a, po czym wyszedł z kuchni. Potrzebował chłodnego prysznica, który oddali od niego wszystkie myśli związane z Harrym, który już chyba na stałe zadomowił się w jego głowie.

Tomlinson czuł coraz większa irytację, kiedy każdej jego myśli towarzyszył Harry i jego denerwująca twarz. Jednak nie ważne jak bardzo zgadzałyby się z Niallem i jego twierdzeniem, że powinien zapomnieć o przeszłości, to nie potrafił. Styles już na zawsze, no może lekka przesada, został irytującym chłopakiem z liceum w jego wspomnieniach.

lonely island ➙ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz