rozdział dwudziesty szósty 🌴

4.6K 411 433
                                    

Sam kręcił się po gęstym lesie i nie bardzo wiedział co zrobić. Był totalnie rozbity przez wypadek i fakt, że o mały włos nie zginął, sprawiał że przechodziły go dreszcze. Jedyne co trzymało się w całości, był plan. Cały pomysł był idealny i nie zawierał żadnej luki, jednak nawet nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Nie mógł przewidzieć, że dojdzie do katastrofy lotniczej, ale nawet to, nie mogło sprawić, że jego plan upadnie.

Przez powoli panującą ciemność, nie wiele widział, jednak to nie przeszkodziło mu w dalszym chodzeniu po lesie. Nie mógł zostać na plaży razem z Harrym i Louisem, który doprowadzał go na skraj wytrzymałości. Zielonooki za każdym razem przypatrywał mu się z czystą nieufnością i lekką złością. Miał nadzieje, że Louis nie wspomniał o ich małej rozmowie. Wolał, żeby to pozostało między nim a Louisem i Liamem. To dotyczyło ich trójki i Sam już w głowie układał plan jak wszystko zdradzić w odpowiednim czasie.

● ● ●

Mijała kolejna godzina od kiedy Louis usiadł na piasku i zastanawiał się nad swoim marnym życiem, które zawaliło się tak nagle. Jakby za dotknięciem magicznej różdżki wszystko posypało się jak domek z kart, nad którym pracował bardzo długo. W zamian tego, przebywał na bezludnej wyspie z uczuciem głodu, którego nie zaspokajały owoce i woda. Nawet Harry nie był już dla niego problemem tak jak sobie wyobrażał przed wylotem z Londynu. Od kiedy Zayn powiedział mu o podróży służbowej z Stylesem, miał ochotę rzucić prace i uciec gdzieś daleko, najlepiej w góry. Jednym z plusów, które wynikały z przebywania z Harrym, był fakt że naprawdę zaczął go doceniać. Dopiero w tym momencie, kiedy obserwował zielonookiego przy brzegu, zobaczył tą mniej irytującą część osobowości. Dopiero dostrzegł jego całkiem opiekuńczą  i odpowiedzialną stronę, dzięki której jeszcze nie wskoczył do wody i nie próbował dopłynąć do Londynu o własnych siłach.

Pierwszy raz od dawna ktoś był w jego stosunku troskliwy i traktował go naprawdę dobrze. Nawet nie pamiętał kiedy Liam zachowywał się jak dawny chłopak, w którym zakochał się Tomlinson. Payne stracił tą uroczą i kochaną cechę, jednak Louis nie zdawał sobie z tego sprawy. Prawdopodobnie był zbyt zapracowany i zrozumiał to dopiero w momencie, w którym Payne wrócił do domu z malinką po kłótni. Praca pochłonęła go w całości i nawet nie zorientował się, że całe uczucie, które kiedyś żywił do Liama, wygasło. Nie wiedział gdzie popełnił błąd, bo kiedyś mógłby wskoczyć dla niego w ogień, ale teraz nawet nie mógł się z nim dogadać. I do zrozumienia tego potrzebował totalnego odizolowania od całego świata i trochę empatii od drugiego człowieka.

Niebieskooki potrząsnął głową i odwrócił wzrok od pleców Harry'ego. W końcu udało mu się zobaczyć w nim dorosłego człowieka, który był zupełnie inny niż w liceum. Louis musiał przyznać, że Niall miał racje i musiał w końcu dorosnąć. A to, że potrzebował trafić na wyspę i ledwo przeżyć katastrofę lotniczą, był tylko drobnym szczegółem i Louis poczuł lekkie rumieńce wstydu na swoich policzkach, kiedy zdał sobie z tego sprawę.

- Co taki czerwony jesteś? - Usłyszał znajomy głos i zmusił się, żeby podnieść wzrok. Wzruszył tylko ramionami, kiedy napotkał zielone tęczówki Harry'ego. - Coś się stało? - zapytał i usiadł obok niebieskookiego.

- Nie, nie. - Louis uśmiechnął się lekko i trochę odsunął od Harry'ego. - Zastanawiam się czy nie ułożyć z gałęzi napis „pomoc", żeby był widoczny z powietrza, kiedy będą nas szukać. - Szatyn wzruszył ramionami, kiedy przybił sobie mentalną piątkę na szybką wymówkę.

Tomlinson zmarszczył brwi, kiedy do jego uszu dotarł śmiech Harry'ego. Był głęboki i przyjemny dla ucha, przez co Louis musiał powstrzymywać lekki uśmiech. Widział jak w policzkach zielonookiego loczka pojawiły się dołeczki, które zostały tak samo rozkoszne jak w czasach szkolnych. Nie żeby kiedyś zwracał na nie uwagę, ale rzucały się w oczy.

lonely island ➙ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz