rozdział trzydziesty czwarty 🌴

4K 409 289
                                    

Louis uważnie słuchał każdego słowa, które wyrzucał z siebie Niall od czasu opuszczenia szpitala. Irlandczyk opowiadał dosłownie o wszystkim i szatyn nie potrafił sprawić, aby z jego twarzy zszedł szeroki uśmiech. Wyglądał jakby spał przez całą noc z wieszakiem w buzi i ani trochę mu to nie przeszkadzało. Nie mógł oderwać spojrzenia od widoków zza szybą. Tak bardzo brakowało mu ulicznego ruchu, hałasu i ludzi.

Dzięki niewyobrażalnymi gadulstwu Horana, Tomlinson dowiedział się, że główna księgowa zaszła w ciąże z przypadkowym gościem z klubu i Zayn zmuszony był dać jej przymusowy urlop, bo kobieta wałęsała się po firmie i wypłakiwała stosy chusteczek. Oczywiście, Niall dodawał coś od siebie do każdej historii, jednak Louis nie narzekał. Tęsknił za swoim przyjacielem i zmartwił się, kiedy dostrzegł, że pod oczami bruneta znajdowały się sińce.

- Kiedy ostatni raz przespałeś całą noc, Ni? - zapytał, kiedy Horan wziął krótką przerwę na oddech. Tomlinson zobaczył, że niebieskooki zerknął na niego, jednak szybko wrócił spojrzeniem na drogę.

- Nie wiem. Przyspiałem tylko na chwile. - Niall wzruszył ramionami. - Zayn tak samo. Naprawdę mocno się martwiliśmy.

Na twarzy Louisa widać było przejęcie. Czuł się winny, że Niall i Zayn chodzili niczym widmo.

- Przepraszam - wymamrotał Louis i spojrzał na swojego przyjaciela. - Teraz to ja przypilnuje, żebyście dobrze spali. - Szatynek uśmiechnął się lekko i delikatnie szturchnął bruneta w ramie.

Niall zaśmiał się i zatrzymał samochód przed budynkiem, w którym mieszkał Louis. Szatyn uśmiechnął się, kiedy zobaczył swój dom.

- Poczekaj, pomogę ci. - Niall szybko wyłączył silnik i wyskoczył z auta, by pomóc swojemu przyjacielowi. - Prędzej czy później, wydłubiesz mi oko tą kulą - wymamrotał Horan, kiedy Tomlinson machnął długim przedmiotem przed twarzą bruneta.

Louis zachichotał pod nosem i z wdzięcznością przyjął dłoń przyjaciela. Czuł, że prędzej czy później wyskoczy z okna swojego mieszkania, a wszystko przez głupie usztywnienie, które sprawiało, że tracił cierpliwość. Niebieskooki obserwował, jak Horan zamyka auto, po czym powoli skierowali się w stronę wejścia do budynku. Louis gratulował sobie w myślach, że wybrał budynek z windą. Nie wyobrażał sobie siebie wchodzącego po schodach aż pod same drzwi mieszkania.

- Myślisz, że Liam będzie w domu? - zapytał szatyn, kiedy cierpliwie oczekiwali na przyjazd windy.

- Nie mam pojęcia. - Niall zerknął na swojego przyjaciela i wzruszył lekko ramionami. - Zee do niego napisał, ale cisza z jego strony. Chcesz z nim porozmawiać? - Brunet pomógł Louisowi wykonać krok do przodu, kiedy drzwi windy rozsunęły się, po czym wcisnął odpowiedni guzik.

- Muszę. - Louis skrzywił się lekko, kiedy poczuł, że jego głos lekko zadrżał. To nawet nie chodziło o rozmowę z Liamem, ale o to, że ważą się losy jego związku, w którym jest już naprawdę długo. I Payne zawsze będzie kimś wyjątkowym dla Louisa, ale szatyn wiedział, że nie potrafi ponownie zaufać. Tomlinson czuł, że Liam nie był z nim szczery i nie powiedział mu całej prawdy, i to zabolało. - Znaczy, ja i tak chce poznać prawdę. Chce wiedzieć co się wtedy stało i co z tym wszystkim wspólnego ma Sam.

Niall pokiwał głową i poklepał szatynka po plecach. Doskonale go rozumiał i nie zostało mu nic innego, jak wspierać swojego przyjaciela i być dla niego wsparciem. Kiedy Horan prowadził Louisa przez korytarz w kierunku drzwi do mieszkania, Niall zdał sobie sprawę z jednej rzeczy.

- Oby Liam był w domu - wymruczał po chwili i skrzywił się lekko.

- Ja tam bym wolał, aby rozmowa poczekała, ale jak chcesz... - zaczął Louis, jednak przerwała mi dłoń bruneta, która wylądowała  na tylniej części jego głowy. Z ust szatyna uciekł cichy jęk, na co Niall parsknął śmiechem.

lonely island ➙ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz