rozdział jedenasty 🌴

4.9K 443 708
                                    

Lekki wiatr uderzył w twarz szatyna, który wpadał przez uchylone okno. Już od jakiś dziesięciu minut stał pod domem na obrzeżach Londynu, w którym mieszkał Zayn z Niallem. Nie chciał wpaść do domu przyjaciół i zacząć się na nich wyżywać. Musiał chwilę ochłonąć.

Dopiero, kiedy poczuł jak całe zdenerwowanie zniknęło, wysiadł z auta i powoli skierował się w stronę małego domku, dookoła którego postawiony był niski drewniany płotek. Louis troszeczkę zazdrościł przyjaciołom, że mieli tak przytulny kącik.

Tomlinson bezproblemu popchnął furtkę i od razu ruszył w kierunku drzwi wejściowy. Kiedy zatrzymał się przy dzwonku, zdecydował się zadzwonić. Nie wiedział czy jego przyjaciele nie są czymś zajęci. Nie chciałby znowu zobaczyć ich w... Dziwnej sytuacji.

Niebieskooki nacisnął guzik i czekał aż ktokolwiek otworzy drzwi. Zaczął bujać się w przód i tył, kiedy usłyszał po drugiej stronie drzwi jakieś szmery. Już po chwili drzwi uchyliły się, a w wejściu stanął Niall. Jego brązowe włosy były w lekkim nieładzie, a dres rozciągnięty.

Na twarzy Louisa pojawił się złośliwy uśmiech, kiedy zobaczył w jakim stanie jest jego przyjaciel, ale Horan nie powiedział nic, tylko wpuścił go do środka.

- Oszczędź sobie, Tommo - mruknął w kierunku szatyna i zamknął drzwi. - Spałem i dopiero teraz mnie obudziłeś.

Tomlinson zmarszczył brwi i spojrzał na zegarek, który znajdował się na jego nadgarstku. Przyzwyczaił się do noszenia go, po tym jak niejednokrotnie spóźnił na spotkania.

- Jest piętnasta. - Louis posłał Niallowi zdziwiony spojrzenie, na które brunet tylko wzruszył ramionami. - Masz coś do żarcia?

- Zayn pojechał na zakupy, ale nie wiem kiedy wróci. Możemy zamówić pizzę lub jakąś chińszczyzne. - Horan przetarł oczy i uśmiechnął sie lekko. - Chyba że zamówiły obie rzeczy i potem będziemy wylegiwać się jak świnie na tapczanie.

Louis nie powiedział nic, tylko ściągnął buty i ruszył do salonu. Niall czytał mu w myślach, dlatego bez żadnych ceregieli, rzucił się na kanapę.

Dopóki Zayn nie wróci do domu, Louis i Niall mogą robić co im się żywnie podoba.

● ● ●

- Czyli co? - Niall upił trochę piwa z butelki i zmarszczył brwi. - Liam wrócił z malinką? I nic nie pamięta?

Louis na obydwa pytania pokiwał głową i odwrócił wzrok od lecącego w telewizji meczu FC Barcelona kontra Real Madryt. Mecz był ciekawy, ale kiedy Tomlinson zaczął opowiadać Niallowi o swoich problemach, przestał się interesować grą. Horan był jedyną osobą, której Louis mógł się całkowicie wygadać. Zayn tez był jego przyjacielem, ale szatyn wiedział, że z jakiegoś dziwnego powodu, Malik zawsze trzymał stronę Payne'a. Louis nie zagłębiał się w to dziwnie zachowanie nigdy. Może po prostu dobrze się dogadywali i tyle.

- I co teraz zrobisz? - zapytał brunet i odstawił pustą butelkę na szklany stolik, na którym walały się opakowania po chipsach i serowych chrupkach.

Louis wzruszył ramionami i odchylił głowę do tyłu. Naprawdę Louis był rozdarty. Kochał Liama, ale nie mógł tak po prostu zapomnieć o siniaku na szyi chłopaka. Dla Louisa najgorsza była nieświadomość wydarzeń, które wydarzyły się w tym głupim klubie.

- Liczyłem na to, że ty mi coś doradzisz, kolego. - Louis otworzył jedno oko i spojrzał na bruneta, który łapał za kolejną butelkę piwa. Sam Louis miał już dość po dwóch. Musiał jakoś wrócić do domu, za to Niall miał niesamowicie mocną głowę. Piwo pił jakby w butelce była lemoniada lub woda mineralna.

lonely island ➙ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz