rozdział trzydziesty piąty 🌴

3.9K 409 483
                                    

Harry czuł, jak zaschło mu w gardle, a żołądek co chwile wywracał koziołki w jego brzuchu, kiedy patrzył na Liama. Nie spodziewał się, że Payne pojawi się tak szybko w mieszkaniu i nie brał pod uwagę opcji, że stanie się to bez Louisa, który nieświadomy niczego brał kąpiel.

Styles odchrząknął cicho i przeczesał palcami włosy, po czym uchylił wargi, aby móc się wytłumaczyć. Nie wiedział od czego zacząć, jednak nie mógł stać i po prostu patrzeć na Liama, który powoli tracił cierpliwość.

- Cóż - zaczął wolno Harry zacisnął lekko pięści, jednak jęknął cicho, kiedy przypomniał sobie, że nadal ma szkło na dłoni. - Jestem Harry. - Oznajmił mało inteligentnie loczek i zerknął na swoją rękę.

Brew Payne'a podniosła się, kiedy nieznajomy mężczyzna przedstawił mu się. Nie spodziewał się nikogo w swoim mieszkaniu, które od paru dni wyglądało niczym wysypisko śmieci i to był dla niego zwyczajny szok, który z chwili na chwile zmieniał się w irytację.

- To fajnie, ale jestem ciekawy jeszcze jednego - mruknął po chwili Liam, po czym skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Starał się zachować resztki spokoju i nie wyrzucić nieznajomego z mieszkania, ale najpierw chciał się dowiedzieć co on robi. - Co tu robisz?

Harry przełknął głośno ślinę i ponownie skupił się na chłopaku Louisa. Nie był pewny czy powinien powiedzieć, że właśnie Louis wrócił do domu, a on sam został jako gość. Nie wiedział w jakiś sposób zareaguje Liam, który był dla niego obcym człowiekiem.

- Więc - ponownie zaczął i przygryzł wargę. Miał już gotowe słowa, którymi chciał zamiar wyjaśnić całą sytuacje. Zdawał sobie sprawę, że całość wyglada podejrzanie i właśnie to sprawiało, że było mu ciężej wybrnąć bez zbędnych kłótni. Już otwierał usta, żeby dokończyć, kiedy do jego uszu dotarł dźwięk otwieranych drzwi i ciche kroki.

- Wszystko w porządku, Harry? - Styles napiął się jeszcze bardziej, kiedy usłyszał głos Louisa i automatycznie odwrócił się w kierunku korytarza, z którego nadchodził szatyna i mocno zacisnął zęby. Kątem oka widział, jak mięśnie Liama rozluźniły się, a szczęka lekko opadła ze zdziwienia. Jego ręce leniwie opadły wzdłuż ciała. - Usłyszałem jakieś hałasy i... - Louis zatrzymał się w wejściu do salonu z rozszerzonymi oczami, w których zabłysł lekki strach. Jego usztywniona noga sprawiała mu duże trudności.

Tomlinson przeskakiwał spojrzeniem od Harry'ego do Liama, nie mogąc skupić się na jednym z mężczyzn. Jego puls przyspieszył trochę z nerwów, kiedy napotkał brązowe oczy Liama. Przed oczami od razu pojawił się Sam i jego słowa, które napawały go obawami i czystym niepokojem.

- Louis. - Liam zrobił krok do przodu ze wzrokiem wbitym w drobnego szatyna, który owinięty był granatowym szlafrokiem i puchatymi skarpetkami na nogach. Jego włosy były wilgotne i lekko przylegały do jego czoła. - Jesteś cały?

Louis pokiwał tylko głową, nie będąc w stanie wydusić z siebie ani słowa. Czuł się bardzo niepewnie w stosunku do Liama, który w dalszym ciągu coś przed nim ukrywał i zachowywał się jakby przed jego wyjazdem do niczego nie doszło. Jednak nie mógł odwrócić obojętnie wzroku od tego, jak Liam wyglądał. Jego policzki i broda zakryte były przez zarost, a pod jego brązowymi oczami widniały ciemne sińce. Włosy sterczały w każdym kierunku i Louis naprawdę nie wiedział dlaczego Payne doprowadził się do takiego stanu.

Liam widział, że Tomlinson czuł się niepewnie w jego towarzystwie, dlatego odwrócił wzrok od szatynka i ponownie spojrzał na Harry'ego. Zielonooki zmarszczył brwi, kiedy znowu napotkał brązowe oczy i zerknął na Louisa, szukając u niego ratunku.

- Co tu robi ten facet? - Liam naprawdę nie wiedział o co ma pytać Louisa, a niechęć szatyna jeszcze bardziej go dezorientowała. Obawiał się, że Louis dowiedział się czegoś, czego wiedzieć nie powinien, dlatego postanowił odrzucić od siebie te myśli i skupić się na nieznajomym mężczyźnie.

lonely island ➙ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz