rozdział trzydziesty szósty 🌴

4.2K 377 163
                                    

Louis leżał płasko na łóżku i wpatrywał się w błękitny sufit. Nie był w stanie zapanować nad swoimi powiekami, które samoistnie opadały. Nie mógł wyrzucić z pamięci widoku Liama, który nie wyrażał nic innego niż wyrzuty. Spodziewał się wszystkiego, jednak nie takiej postawy swojego chłopaka. Nie rozumiał dlaczego Liam zachował się tak ofensywnie w stosunku do niego i Tomlinson za cholerę nie potrafił zrozumieć dlaczego. Czuł lekkie kłucie w klatce piersiowej, kiedy przypominał sobie nieznaną iskierkę, która pojawiła się w oczach Liama, kiedy wspomniał o Samie. Był już pewien, że Sam nie był tylko dziwnym nieznajomym, który przypadkowo znał imię Payne'a i to sprawiało, że chciał zasnąć i nie obudzić się przez bardzo długi czas.

Wcześniej wręczył Harry'emu jakieś stare koszulki, które zalegały na dnie jego szafy i one jedyne mogły choć trochę pasować na wysokiego mężczyznę. Szatyn sam nie wiedział skąd wzięły się takie koszulki, ale nie narzekał, dopóki Harry miał w czym chodzić. Chociaż... Louis gwałtownie potrząsnął głowa, starając się wywalić wszystkiego głupie myśli.

Chciał się przewrócić na bok, co było utrudnione przez jego usztywnioną nogę, kiedy ktoś zapukał w drzwi pokoju. Niebieskooki uniósł się na łokciach i spojrzał w kierunku wejścia do pomieszczenia.

- Proszę - zawołał cicho i poczekał chwile, aż gość uchyli drewnianą powłokę, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, kiedy w pokoju pojawiła się głowa Nialla. - Już jesteście? Wchodź, wchodź!

Zmęczenie Louisa wyparowało w jednej chwili, kiedy zobaczył swojego przyjaciela i natychmiast podniósł się do pozycji siedzącej. Starannie ułożył sobie poduszkę zza plecami, aby drewniana ramą nie wbijała się w jego kręgosłup, po czym spojrzał na bruneta.

- Właśnie wróciliśmy. - Niall uśmiechnął się i zamknął za sobą drzwi, po czym podszedł do łóżka i rzucił się na nie. Oczywiście zachował ostrożność i nie przygniótł ani jednej nogi szatynka. - Jak się czujesz?

- Może być - mruknął Tomlinson i wzruszył ramionami. Spojrzenie niebieskich oczu spuścił na białą kołdrę, której krawędź miętolił między palcami. Przez moment zapanowała cisza, podczas której Louis starał się przełamać i powiedzieć Horanowi o wizycie Liama. Za to Niall przypatrywał się przyjacielowi z lekką troską. - Gdzie Zayn?

- Przyrządza coś na kolacje. Musimy cię utuczyć, bo prawie cię nie ma - mruknął Niall i uszczypnął bok szatyna przez materiał kołdry. Z gardła Louisa uciekł cichy, bardzo niemęski pisk, kiedy poczuł palce bruneta, które wybiły się w jego skórę.

- Przestań, Ni. - Tomlinson odsunął się od przycjaciela z cichym chichotem, który pojawił się po wielu dniach. Horan zaśmiał się głośno, kiedy zobaczył przestraszoną reakcję Louisa. Nie mógł powstrzymać rosnącego szczęścia, kiedy zobaczył uśmiech na twarzy swojego przyjaciela. - Nie naruszaj mojej przestrzeni osobistej, zboczeńcu - dodał szatyn ze śmiechem i poklepał miejsce obok siebie, aby Niall położył się obok niego.

Brunet od razu przysunął się do boku szatynka i wygodnie ułożył się na poduszkach. Było mu niesamowicie przyjemnie, kiedy znowu mógł spędzać czas ze swoim Louisem. Pomimo, że minęło parę dni, to Niall naprawdę zatęsknił za przyjacielem. Kochał te momenty, w których mogli razem siedzieć i po prostu gadać o głupotach. Na ich twarzach widniały szerokie uśmiechy, kiedy obaj wpatrywali się w sufit.

- Liam był - mruknął szatyn cicho, kiedy w pokoju zapanowała cisza. Louis nie chciał ukrywać niczego przed przyjacielem, a podejrzewał, że Harry mógł wszystko wygadać Zaynowi i Niallowi. Tomlinson poczuł, jak ciało bruneta zesztywniało obok niego. Niall podniósł głowę z dużej poduszki i spojrzał na Louisa z góry.

- I co? - Brunet zmarszczył brwi w oczekiwaniu na odpowiedź ze strony Louisa. Denerwował się ich spotkaniem i w planach miał swój udział w ich rozmowie, tak na wszelki wypadek, ale jak zwykle wyszło inaczej. Jedyne co przynosiło mu ulgę, była myśl, że w mieszkaniu jeszcze był Harry, który na pewno wsparł szatyna. - Gdzie on teraz jest? Co powiedział? - Usta Niall opuszczały setki pytań i na wszystkie chciał poznać odpowiedź. Jednak powstrzymał swój słowotok i zacisnął wargi, żeby w spokoju dać się wypowiedzieć Louisowi, który patrzył na niego spod byka i z nakazem przymknięcia się. - Okey, już nic nie mówię.

- I dobrze - mruknął zadowolony Louis i ułożył dłonie pod głową, po czym wziął głęboki wdech. - Był, powiedział co miał do powiedzenia i wyszedł bez słowa wyjaśnienia. - Szatyn wzruszył ramionami i przymknął oczy, starając się powstrzymać swoje serce od szaleńczego bicia. - Miał do mnie pretensje niewiadomo o co, a jak powiedziałem mu, że znam Sama, to zastygł, a potem wyszedł. I koniec. - Louis wzruszył ramionami i podniósł powieki, aby spojrzeć na twarz Nialla. Jeszcze nie miał okazji wyjaśnić brunetowi całej sytuacji z Samem i chyba to był najlepszy moment.

- O co chodzi z tym Samem? - zapytał Niall, kiedy szatyn zamilkł. Horan powstrzymywał się od zżerającej go ciekawość i postanowił dać Louisowi przestrzeń oraz czas do namysłu. - W szpitalu był jakiś dziwny i tak sobie wyszedł bez badań.

Louis zerknął na przyjaciela i wzruszył ramionami.

- Sam nie wiem. Był z nami na pokładzie samolotu, a potem jako jedyny, oprócz nas, przeżył i jakoś się do mnie przyczepił. Powiedział mi, że zna Liama i wie o nim więcej niż może mi się wydawać. Wiesz co? Boje się, że on może mieć coś wolnego z tą malinką Liama. On naprawdę wie dużo i... nie wiem co myśleć. W dodatku Liam nic nie chce mi powiedzieć. - Louis zamilkł na chwile, po czym przewrócił się na bok, twarzą do Nialla, by mógł spokojnie patrzeć na twarz przyjaciela.

Brwi Horana zmarszczyły się, kiedy usłyszał całą wypowiedź Tomlinsona. Już od dawna coś mu śmierdziało w całej tej sprawie i nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Liam naprawdę coś kręci. Już pierwszego dnia, kiedy dowiedzieli się o wypadku Louisa i Harry'ego, Payne zachował się bardzo podejrzanie. Powoli łączył niektóre wątki ze sobą, jednak na razie nie chciał nic mówić Louisowi. Szatyn już za dużo miał na głowie.

- Nie zawracaj sobie tym głowy, Lou. - Niall przysunął się do swojego przyjaciela i objął go ramionami. - Jeżeli Liam się pojawi, kiedy będziesz spał, dowiemy się wszystkiego razem z Zaynem. Masz nas i Harry na pewno też pomoże. - Horan uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie Stylesa, który był tuż za ścianą. Widział, jak zielonooki patrzy na jego przyjaciela i jego podświadomość mówiła mu, że Harry'emu można zaufać. - A teraz idź spać. Musisz odpocząć i nabrać sił na kolację - dodał brunet i przeczesał karmelowe kosmyki przyjaciela.

Był naprawdę szczęśliwy z jego powrotu.

● ● ●

Liam już od pięciu minut czekał pod drzwiami jednego ze starych mieszkań i gwałtownie dobijał się do drzwi. Czuł, że jego kostki na palcach mają rozdartą skórę. Miał w nosie, że zakłóca ciszę w kamienicy. Musiał porozmawiać z właścicielem mieszkania i nie interesowało go nic innego.

- Otwieraj drzwi, Sam! - Krzyknął i ponownie uderzył pięścią w drewnianą powłokę. Tym razem, pod wpływem silnego uderzenia, drzwi lekko zatrzęsły się w zawiasach. - Wiem, że tam jesteś, więc wpuść mnie dla własnego dobra, kutasie.

Payne zacisnął mocno pieści, kiedy na chwile zaprzestał uderzeń, mając nadzieję, że Sam w końcu mu otworzy. Musieli porozmawiać i wyjaśnić sobie pare rzeczy. Uniósł rękę, by ponownie zacząć się dobijać do mieszkania, kiedy usłyszał charakterystyczny zgrzyt zamka. Ułożył usta w wąską linie i poczekał, aż drzwi uchylą się.

- Masz szczęście, bo inaczej wyważyłbym te pieprzone drzwi - warknął Liam i na siłę wepchnął się do mieszkania. - Musimy pogadać.



_________________________

Hejka, kochani xx

Jak u Was w szkole? Mam nadzieje, że trzymacie się i uśmiechacie dużo! 🙈

Rozdziały niestety będą się pojawiać raz na tydzień, ale klasa maturalna daje już o sobie znak na początku roku :( przepraszam za błędy, ale jestem wykończona

Miłego wieczorka xx

lonely island ➙ larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz