Rozdział 22

861 84 25
                                    

- Więc o co chodzi z tą kompatybilnością? - zapytał biegnąc pustą uliczką w stronę niedalekich krzyków.

- Począwszy od momentu w którym Los cię wybrał staliśmy się połączeni, panie. Więź umacnia się z czasem, chociaż ma na nią wpływ jeszcze wiele czynników. Jednym z nich jest zamknięty w tobie demon. Nie bardzo mnie lubi. Wiele zależy od twojego zdrowia fizycznego i psychicznego oraz okoliczności w jakich się znajdziesz.

- Czyli z czasem będziemy silniejsi? Hm, jesteś naprawdę niesamowita Hibari, liczę na twoją pomoc - uśmiechnął się Uzumaki do krążącego wokół jego głowy ptaka.

- Czerpię moc od pana. Bez niego jestem nic nieznaczącym bytem, niemogącym samodzielnie poruszać się po tym świecie. Jestem rzeczą, której przeznaczeniem jest bycie właściwie wykorzystywaną, w innym wypadku moje istnienie nie ma prawa bytu.

- To naprawdę smutne. Nie możesz robić tego co chcesz, nie możesz sprzeciwić się władcy, nie możesz mieć własnej woli.

- Posiadam własną wolę, w innym wypadku rozmowy ze mną przypominałyby rozmowę ze szklanym odbiciem. Mogę odejść od pana jeżeli uznam to za właściwe.

- Więc czemu nie odejdziesz? Nie chcesz być wolna?

- Los wybrał ciebie! Ja wybrałam ciebie! Nie pragnę niczego więcej niż pomóc właśnie tobie. By być narzędziem właśnie dla ciebie.

Wzburzony głos ptaka zatrzymał chłopaka w miejscu. W głowie mu się to wszystko nie mieściło. Jak ktoś może pokładać w nim taką nadzieję skoro nawet on tego nie potrafił?

- Co jeżeli nie wypełnię powierzonego mi zadania? Jeżeli się nie zgodzę, zrezygnuję lub polegnę? Nie lepiej wybrać kogoś pewnego? Ja jestem nikim, nie mogę korzystać z chakry i do tego zamknięty jest we mnie demon pragnący zamienić wszystko w zgliszcza.

- Panie, twój brak wiary w siebie jest przerażający. Czy naprawdę tak martwi cię brak możliwości korzystania z tej siły?

- Na tej zasadzie opiera się siła w tym świecie. Nie masz chakry lub nie potrafisz z niej korzystać, jesteś słaby. Cywil nie wygra z shinobi.

- Moja moc opiera się na całkiem innych zasadach. Nie jest zależna od świata w którym się znajduję, połączenie z panem sprawia że jest materialna.

- Świata w którym się znajdujesz? Naprawdę?

- Ktoś się zbliża. - poinformowała od razu po wyczuciu możliwego niebezpieczeństwa i zamieniła się w ściśle przylegający do szyi, ale nie uwierający, naszyjnik z wygrawerowanymi ptakami tym samym przerywając rozmowę. Zdziwiony Uzumaki lekko zbadał samozwańczą biżuterię uważnie rozglądając się wokół. Po chwili usłyszał powolne kroki i jednostajne szuranie a następnie zobaczył wynurzającą się z ciemnej uliczki postać. Czerwonowłosy chłopak o zielonych oczach którego i tak widoczną bladość podkreślały czarne obwódki wokół oczu ledwie muskał stopami podłoże. Wyglądał nierealnie z wirującymi wokół drobinkami piasku i nieobecnym wzrokiem. Upiorny obraz dopełniały ciągnięte przez piaskowe łańcuchy zwłoki zostawiające po sobie krwawą smugę. Jakby przecząc wszelkim wyobrażeniom towarzyszyła mu głośna, pełna zwrotów i zmian melodia, na dnie której pobrzmiewała ledwie dosłyszalna rozpacz. I z tego wszystkiego najbardziej uderzyła w Uzumakiego pewna znajomość. Nie potrafił tego określić ale był pewny, że spotykają się po raz pierwszy a mimo to czuł w nim coś co ich łączy.

- To chłopiec z Ichibim, panie. Demonem Piasku z Suny - uprzejmie dała znać jego towarzyszka.

- Ma okropną melodię. Wszyscy skaryfikanci taką mają? - skrzywił się wychwytując kolejny głośny trzask. Jego słowa zwróciły uwagę chłopaka, który dalej nieobecnie na niego spojrzał.

- Każdy posiada indywidualną melodię, panie. To odzwierciedlenie duszy. Nawet wszyscy skaryfikanci mimo że posiadają w sobie zapieczętowane demony ogromnie się różnią. Różnią ich poglądy, przeżycia i środowisko w którym obcują.

- Matka potrzebuje krwi - zanucił cichutko zielonooki, zachrypniętym głosem, jakby śpiewał fragment kołysanki - Matka chce się bawić. Pobawisz się z nami? - przekrzywił głowę uważnie obserwując Uzumakiego.

- Lepiej uciekać, panie. W obecnym stanie nie jesteśmy zdolni zrobić zbyt wiele. W dużej mierze jest kontrolowany przez demona, a gdy zauważy kim jesteś może różnie zareagować.

- Czyli nic nie możemy dla niego zrobić? A co jak ktoś będzie chciał go zabić?

- Myślę, że obecnie każdy kogo spotka chce go zabić. Oczywiście zaraz sam umiera więc nie jest to wcale istotne.

- To tym bardziej trzeba coś zrobić! - wykrzyknął ignorując jej uszczypliwy ton - Gdyby nie niektórzy ludzie mógłbym być taki jak on - dodał nieco ciszej muskając swoje czerwone oko.

Nagle od strony czerwonowłosego z ogromną prędkością poleciał w jego stronę piaskowy bicz, którego nie miał szansy uniknąć. Tak myślał do czasu aż poczuł w plecach lekkie mrowienie i uniósł się na pewną odległość.

- Hibari?! - wykrzyknął spanikowany.

- Spokojnie, panie. Nie chcę żeby coś ci się stało, więc w tym momencie się oddalimy.

- Al..

- Mogę zrobić dla ciebie tylko to - z jego klatki piersiowej wydobyła się błękitna iskierka i poleciała w stronę zdenerwowanego mieszkańca Suny. Nie dowiedział się co takiego zrobiła jego towarzyszka, bo w tym momencie mimowolnie oddalił się od miejsca zdarzenia.

- Co? Hibari, co mu zrobiłaś?

- Nie jestem pewna jak to określić, panie. Myślę, że wpoiłam w niego twoje intencje. Nie jestem w stanie przewidzieć rezultatów.

- Oh, to jakoś pomoże? - zapytał spoglądając zamyślonym wzrokiem w mijane dachy domów.

- Miejmy nadzieję, że tak. Panie, gdzie chcesz teraz lecieć?

- Może tam gdzie się najbardziej pa.... Co?! Od kiedy ja lecę?!

***

- Dalej nas goni?

- Tak, ale już z mniejszym rozgorączkowaniem.

- Wspaniale. Nie myślałem, że będzie tak zawzięty - przewrócił oczami i zatrzymał widząc czwórkę walczących ludzi na dachu jakiegoś budynku.

- To Sarutobi Hiruzen.

- Ten stary pierdziel?

- Zapewne walczy z osobą odpowiedzialną za napaść na wioskę.

- Jesteśmy w stanie mu jakoś pomóc? - zatrzymał się na budynku obok.

- Wokół została ustawiona bariera, zniszczenie jej może trochę zająć.

- Ale jesteś w stanie to zrobić?

- Tak panie, ale będzie to problematyczne. Sądzę, że mniej czasu zajmie umożliwienie przeniknięcia do środka bariery, niż jej zneutralizowanie. Ale to też może niewiele dać, nie jesteśmy w stanie zbyt wiele zdziałać.

- Zrób to, odwrócimy chociaż jego uwagę - powiedział i już po chwili jego ciało otoczyła błękitna otoczka. Niezauważony przez nikogo ruszył w stronę bariery.

################################
Publikuję dostępną ilość tekstu zalegającą na telefonie na prośbę PanteraMglista. Przepraszam, że rozdziały się właściwie nie pojawiają i proszę o wyrozumiałość.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 02, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Złodziej (Naruto)Where stories live. Discover now