- Więc o co chodzi z tą kompatybilnością? - zapytał biegnąc pustą uliczką w stronę niedalekich krzyków.
- Począwszy od momentu w którym Los cię wybrał staliśmy się połączeni, panie. Więź umacnia się z czasem, chociaż ma na nią wpływ jeszcze wiele czynników. Jednym z nich jest zamknięty w tobie demon. Nie bardzo mnie lubi. Wiele zależy od twojego zdrowia fizycznego i psychicznego oraz okoliczności w jakich się znajdziesz.
- Czyli z czasem będziemy silniejsi? Hm, jesteś naprawdę niesamowita Hibari, liczę na twoją pomoc - uśmiechnął się Uzumaki do krążącego wokół jego głowy ptaka.
- Czerpię moc od pana. Bez niego jestem nic nieznaczącym bytem, niemogącym samodzielnie poruszać się po tym świecie. Jestem rzeczą, której przeznaczeniem jest bycie właściwie wykorzystywaną, w innym wypadku moje istnienie nie ma prawa bytu.
- To naprawdę smutne. Nie możesz robić tego co chcesz, nie możesz sprzeciwić się władcy, nie możesz mieć własnej woli.
- Posiadam własną wolę, w innym wypadku rozmowy ze mną przypominałyby rozmowę ze szklanym odbiciem. Mogę odejść od pana jeżeli uznam to za właściwe.
- Więc czemu nie odejdziesz? Nie chcesz być wolna?
- Los wybrał ciebie! Ja wybrałam ciebie! Nie pragnę niczego więcej niż pomóc właśnie tobie. By być narzędziem właśnie dla ciebie.
Wzburzony głos ptaka zatrzymał chłopaka w miejscu. W głowie mu się to wszystko nie mieściło. Jak ktoś może pokładać w nim taką nadzieję skoro nawet on tego nie potrafił?
- Co jeżeli nie wypełnię powierzonego mi zadania? Jeżeli się nie zgodzę, zrezygnuję lub polegnę? Nie lepiej wybrać kogoś pewnego? Ja jestem nikim, nie mogę korzystać z chakry i do tego zamknięty jest we mnie demon pragnący zamienić wszystko w zgliszcza.
- Panie, twój brak wiary w siebie jest przerażający. Czy naprawdę tak martwi cię brak możliwości korzystania z tej siły?
- Na tej zasadzie opiera się siła w tym świecie. Nie masz chakry lub nie potrafisz z niej korzystać, jesteś słaby. Cywil nie wygra z shinobi.
- Moja moc opiera się na całkiem innych zasadach. Nie jest zależna od świata w którym się znajduję, połączenie z panem sprawia że jest materialna.
- Świata w którym się znajdujesz? Naprawdę?
- Ktoś się zbliża. - poinformowała od razu po wyczuciu możliwego niebezpieczeństwa i zamieniła się w ściśle przylegający do szyi, ale nie uwierający, naszyjnik z wygrawerowanymi ptakami tym samym przerywając rozmowę. Zdziwiony Uzumaki lekko zbadał samozwańczą biżuterię uważnie rozglądając się wokół. Po chwili usłyszał powolne kroki i jednostajne szuranie a następnie zobaczył wynurzającą się z ciemnej uliczki postać. Czerwonowłosy chłopak o zielonych oczach którego i tak widoczną bladość podkreślały czarne obwódki wokół oczu ledwie muskał stopami podłoże. Wyglądał nierealnie z wirującymi wokół drobinkami piasku i nieobecnym wzrokiem. Upiorny obraz dopełniały ciągnięte przez piaskowe łańcuchy zwłoki zostawiające po sobie krwawą smugę. Jakby przecząc wszelkim wyobrażeniom towarzyszyła mu głośna, pełna zwrotów i zmian melodia, na dnie której pobrzmiewała ledwie dosłyszalna rozpacz. I z tego wszystkiego najbardziej uderzyła w Uzumakiego pewna znajomość. Nie potrafił tego określić ale był pewny, że spotykają się po raz pierwszy a mimo to czuł w nim coś co ich łączy.
- To chłopiec z Ichibim, panie. Demonem Piasku z Suny - uprzejmie dała znać jego towarzyszka.
- Ma okropną melodię. Wszyscy skaryfikanci taką mają? - skrzywił się wychwytując kolejny głośny trzask. Jego słowa zwróciły uwagę chłopaka, który dalej nieobecnie na niego spojrzał.
- Każdy posiada indywidualną melodię, panie. To odzwierciedlenie duszy. Nawet wszyscy skaryfikanci mimo że posiadają w sobie zapieczętowane demony ogromnie się różnią. Różnią ich poglądy, przeżycia i środowisko w którym obcują.
- Matka potrzebuje krwi - zanucił cichutko zielonooki, zachrypniętym głosem, jakby śpiewał fragment kołysanki - Matka chce się bawić. Pobawisz się z nami? - przekrzywił głowę uważnie obserwując Uzumakiego.
- Lepiej uciekać, panie. W obecnym stanie nie jesteśmy zdolni zrobić zbyt wiele. W dużej mierze jest kontrolowany przez demona, a gdy zauważy kim jesteś może różnie zareagować.
- Czyli nic nie możemy dla niego zrobić? A co jak ktoś będzie chciał go zabić?
- Myślę, że obecnie każdy kogo spotka chce go zabić. Oczywiście zaraz sam umiera więc nie jest to wcale istotne.
- To tym bardziej trzeba coś zrobić! - wykrzyknął ignorując jej uszczypliwy ton - Gdyby nie niektórzy ludzie mógłbym być taki jak on - dodał nieco ciszej muskając swoje czerwone oko.
Nagle od strony czerwonowłosego z ogromną prędkością poleciał w jego stronę piaskowy bicz, którego nie miał szansy uniknąć. Tak myślał do czasu aż poczuł w plecach lekkie mrowienie i uniósł się na pewną odległość.
- Hibari?! - wykrzyknął spanikowany.
- Spokojnie, panie. Nie chcę żeby coś ci się stało, więc w tym momencie się oddalimy.
- Al..
- Mogę zrobić dla ciebie tylko to - z jego klatki piersiowej wydobyła się błękitna iskierka i poleciała w stronę zdenerwowanego mieszkańca Suny. Nie dowiedział się co takiego zrobiła jego towarzyszka, bo w tym momencie mimowolnie oddalił się od miejsca zdarzenia.
- Co? Hibari, co mu zrobiłaś?
- Nie jestem pewna jak to określić, panie. Myślę, że wpoiłam w niego twoje intencje. Nie jestem w stanie przewidzieć rezultatów.
- Oh, to jakoś pomoże? - zapytał spoglądając zamyślonym wzrokiem w mijane dachy domów.
- Miejmy nadzieję, że tak. Panie, gdzie chcesz teraz lecieć?
- Może tam gdzie się najbardziej pa.... Co?! Od kiedy ja lecę?!
***
- Dalej nas goni?
- Tak, ale już z mniejszym rozgorączkowaniem.
- Wspaniale. Nie myślałem, że będzie tak zawzięty - przewrócił oczami i zatrzymał widząc czwórkę walczących ludzi na dachu jakiegoś budynku.
- To Sarutobi Hiruzen.
- Ten stary pierdziel?
- Zapewne walczy z osobą odpowiedzialną za napaść na wioskę.
- Jesteśmy w stanie mu jakoś pomóc? - zatrzymał się na budynku obok.
- Wokół została ustawiona bariera, zniszczenie jej może trochę zająć.
- Ale jesteś w stanie to zrobić?
- Tak panie, ale będzie to problematyczne. Sądzę, że mniej czasu zajmie umożliwienie przeniknięcia do środka bariery, niż jej zneutralizowanie. Ale to też może niewiele dać, nie jesteśmy w stanie zbyt wiele zdziałać.
- Zrób to, odwrócimy chociaż jego uwagę - powiedział i już po chwili jego ciało otoczyła błękitna otoczka. Niezauważony przez nikogo ruszył w stronę bariery.
################################
Publikuję dostępną ilość tekstu zalegającą na telefonie na prośbę PanteraMglista. Przepraszam, że rozdziały się właściwie nie pojawiają i proszę o wyrozumiałość.
YOU ARE READING
Złodziej (Naruto)
FanfictionNaruto był sam. Odkąd pamiętał nikt się nim nie interesował. Więc gdy został przygarnięty przez lidera podziemia Konohy, największego złodziejaszka Kraju Ognia nikt tego nie zauważył. Sam chłopiec był wniebowzięty okazaną mu po raz pierwszy opieką...