Rozdział 9

1.6K 185 46
                                    

-Co jest w tych skrzyniach, i po co je teraz przenosimy?-spytał chłopiec podnosząc jedną z nich. Około 30-letni rudy mężczyzna z krótką brodą dźwignął trzy takie i przygryzając wykałaczkę zerknął na niego.
-Nie wiesz? To towar, kapitan powiedział, że wyczuwa burzę, trzeba go zabezpieczyć przed zmoknięciem.-blondyn lekko uchylił wieko spoglądając do środka, po chwili głośno wciągnął powietrze.
-To..
-Wasureru, przewozimy go między wioskami.
-Ale to są narkotyki! To jest złe!-zaprotestował.
-Dzięki temu jesteśmy w stanie wyżywić nasze rodziny. Nie uważam tego za złe, skoro dzięki temu moje dzieci mogą chodzić do szkoły.-postawił skrzynki pod ścianą i wzruszył ramionami.
-Masz dzieci?
-Jak prawie każdy tutaj, kapitan też. Dlatego nie chciał robić ci krzywdy, ma córeczkę niewiele młodszą od ciebie. Dostał rozkaz z góry więc nie mógł cię zostawić. A ty? Jak byłeś nieprzytomny mamrotałeś o jakiejś Marry, to twoja mama?-Wrócili się po kolejny ładunek.
-Marry to osoba najbliższa mamie, jaką kiedykolwiek miałem. Nauczyła mnie czytać, i zawsze się uśmiecha ale za bardzo się o mnie martwi.-od razu się rozpogodził-Jest jeszcze Nezumiś, to on mnie zabrał z ulicy, ale zdecydowanie za dużo pali.-mężczyzna jedynie smutno się uśmiechnął odwracając się do niego tyłem by podnieść pełen kufer.

***

Statek latał na boki co rusz szarpany nowymi porywami wiatru. Gęsty deszcz uniemożliwiał widoczność, a głośny huk burzy zagłuszał polecenia wykrzykiwane przez przemokniętego kapitana. Naruto przywiązywał do burty ruchome małe działo, gdy wpadł na niego ostatnio poznany rudzielec o mało go nie depcząc. Rozejrzał się niespokojnie po zajętych kompanach i odgarniając przyklejone do czoła włosy spojrzał w dół na trzęsącego się prawdopodobnie z zimna roztrzęsionego chłopca. Wyszarpał z jego ręki jeden koniec liny i przewiązał wokół niego.
-Niedługo może być gorzej. Lepiej żeby cię nie zmyło.-usłyszał wołanie, więc prędko przywiązał do balustrady drugi koniec liny po czym prędko odszedł. Uzumaki spojrzał za nim przerażony. Może być gorzej? On ledwo utrzymuje się pionowo na nogach, przez ten okropny wiatr. Zagryzł nerwowo wargę i dokończył mocowanie z działem, nie mógł się zbytnio oddalać będąc przywiązanym, więc jedynie kurczowo złapał się barierki.

Fale były coraz większe, a on co rusz był traktowany nowymi ilościami wody. Jego palce dawno się pomarszczyły, a usta zsiniały. Ogromna fala przetoczyła się po pokładzie na moment odbierając mu oddech, zostawiając za sobą masę ciemnych glonów i małż. Ciężko dysząc mocniej przytulił się do zimnego drewna, by po chwili kolejny raz zostać przykrytym lodowatą cieczą. Gdy się cofnęła przemknął spojrzeniem po innych, szybko notując, że kaftan kapitana jest w kilku miejscach lekko przetarty, a z butów rudzielca przy każdym kroku wypływa woda. Nie za bardzo mółgł się skupić zwłaszcza gdy nagle przyszła trzecia fala, nie dając mu czasu na zaczerpnięte tchu i porywając jego ciało prosto w morze. Usłyszał głośny krzyk a następnie poczół ogromny ból w żebrach, przez który wypuścił niewielkie ilości powietrza jakie miał by po chwili napełniły się wodą. Płuca nie zdolne do zaczerpnięcia powietrza paliły żywym ogniem, gdy on latał na wszystkie strony, przykrywany coraz to innymi falami na napiętej linie. Po chwili stracił przytomność, myśląc że ostatnimi czasy robi to za często.

################################
Krótko bo krótko, ale liczy się gest 😋

Złodziej (Naruto)Where stories live. Discover now