Rozdział 5

2.2K 244 28
                                    

-Co to?-zapytał blondynek Bute, który pichcił coś o pięknym zapachu.
-To zwykłe ciasto czekoladowe.
-Nauczysz mnie? Proszę..-popatrzył na kucharza z nadzieją.
-Jak jesteś głodny to mogę ci coś przygotować, Naruś. Musisz dużo jeść, jesteś bardzo mały.-zirytowany z powodu poruszenia tak drażliwego tematu jakim dla niego jest wzrost, nadymał policzki i tupnął nogą. Po chwili gniewnego wpatrywania się w mężczyznę wrócił do tematu.
-Nie dla mnie, dla Nezumiego. Ostatnio chodzi nie w humorze, chcę żeby się uśmiechnął. Ludzie gdy dostaną coś słodkiego się uśmiechają.
-Och, to bardzo miłe.-wyszczerzył się-Ale może być problem. Nezumi nie przepada za słodyczami.-chłopiec wpatrywał się w niego z przerażeniem.-Nie panikuj! Jestem pewny że równie mocno ucieszy się z obiadu. Pomogę ci.
-Nie, chcę zrobić sam!-przyjął zacięty wyraz twarzy.
-Skoro tak, proszę bardzo.

-Co Naru robi od dwóch godzin w kuchni?-zapytała zmartwiona Marry.
-Obiad dla Nezumiego.
-Obiad?
-Mówi że ma zły humor i chce go pocieszyć.
-Ale przez dwie godziny?
-Pierwszy trochę spalił, drugi wyszedł za słony, teraz robi trzeci-usłyszał huk.-to znaczy czwarty. Ale bardzo się stara.
***
-Nie chcę żeby obsługiwał mnie ten demon!-Naru po skończeniu posiłku dla opiekuna wziął się za zwykłą pracę. Niestety nawet tu niektórzy nie za dobrze przyjmowali jego obecność.-Przez niego zginął mój syn!-Zgniótł trzymaną szklankę raniąc sobie dłoń. Chłopiec chcąc wyczyścić odłamki zbliżył się do stolika jednak zaraz upadł otrzymując cios w policzek, który również został zraniony szkłem z dłoni mężczyzny.-Nie zbliżaj się potworze!-Zrzucił na niego resztę potłuczonego naczynia.
-Naru!-Zza zaplecza wybiegła barmanka.-Buta! Szybko zabierz stąd Naru!-Wszystko działo się tak szybko. Marry coś krzyczała do klienta, a kucharz wyniósł go z pomieszczenia. Chłopiec tego nie rozumiał, przecież wcześniej takie sytuacje miały miejsce na porządku dziennym. Dlaczego teraz robili z tego taką aferę. Tylko trochę by na niego nawrzeszczał, może pobił i by sobie poszedł. Teraz jedynie cicho spoglądał na szlochającą kobietę, która go tuliła nie bardzo wiedząc co robić.
-Emmm, Marry-neesan. Na ciebie też nakrzyczał? Przepraszam to moja wina, odpracuję tą szklankę.
-To nie twoja wina! Nic nie jest twoją winą.-Chłopiec tego nie rozumiał, ale mocniej wtulił się w kobietę. Gdy się kogoś przytulało ten ktoś też się cieszył. Jak z dawaniem słodyczy. Tylko...dlaczego było mu teraz tak bardzo smutno, że aż wzrok mu się zamazywał przez zbierające łzy?
***
-Dzisiaj Nezumi przychodzi szybciej.-zgarnął z blatu wcześniej przygotowane, zapakowane danie.-Zaraz powinien być.-podrapał się po plastrze na lewym policzku. Wyjdę mu na przeciw!-Już wychodził gdy nagle uderzył w coś czołem.
-Lepiej na niego..A widzę że jednak nie musisz.-zerknął do góry i od razu wyszczerzył na widok opiekuna.
-To dla ciebie!-Wyciągnął pakunek przed siebie.
-Co to? Obiad?
-Yhm! Sam zrobiłem!
-Tak zaciekle walczyłeś z ryżem?-Postukał w ranę.
-Nezumi, na chwilę na słówko proszę. A ty Naru weź na drogę babeczkę z kuchni.

Gdy chłopiec wrócił mężczyzna znowu miał niezadowoloną minę.
-Nezumiś-gdy ten zdziwiony na niego spojrzał dokończył-uśmiechnij się. Nie podoba ci się prezent?-zapytał zmartwiony.
-Eh, nie skądże, jest wspaniały. Dawno nikt czegoś takiego dla mnie nie zrobił...Dziękuję.-gdy Uzumaki wesoło się uśmiechnął dodał.-Wracajmy do domu.-posadził chłopca na ramionach i z pakunkiem w dłoni wyszedł z ,,Tańczącej Miotły".

______________________________________
W sumie to miało wyglądać całkiem inaczej, ale co tam.

Macie dwa rozdziały w jeden dzień, ale nw kiedy pojawi się następny.😶

PS.Tak, mam problemy z wattpadem 😭

Złodziej (Naruto)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang