Rozdział 8

1.7K 198 27
                                    

Obudził się czując niespokojne kołysanie, zdezorientowany otworzył oczy, a gdy odzyskał ostrość widzenia rozejrzał się. Sapnął zdziwiony szerzej otwierając ślepia. Pomieszczenie było niemal puste, niewielkie, w kolorach błękitu i szarości, malutkie okrągłe okienka dawały niewielką ilość światła. Siedział przywiązany na twardym krześle, na przeciwko stał stół z fotelem za którym znajdowały się zielone drzwi, z których odpadła farba, w prawym rogu leżała bordowa mata z podziurawionym, granatowym kocem. Zmarszczył brwi czując nieprzyjemny ból głowy. Spróbował sobie przypomnieć jak się tu znalazł, po chwili warknął ze złości. Że też dał się tak łatwo złapać i ogłuszyć! Jęknął czując ból głowy i spróbował wysfobodzić  ręce. Po chwili do pomieszczenia wszedł ciemnoskóry mężczyzna, po czym usiadł na fotelu obserwując chłopca.
-Kim jesteś?-zapytał zdezorientowany blondyn.
-Zdaje się, że jestem kapitanem tego statku.-podrapał się po brodzie z lekkim zarostem.
-Co ja tu robię?
-Mam za zadanie jedynie się ciebie pozbyć.
-Pozbyć?-Otworzył szerzej oczy.
-Taaa. Nie martw się, nie chcę zostać mordercą małych dzieci. Najpewniej sprzedam cię w pierwszej lepszej wiosce jako parobka czy coś.-westchnął przeciągle. W każdym razie jesteśmy na środku morza, lepiej nie próbuj uciekać, nawet jakby ci się udało-w co wątpię- długo byś nie nacieszył się wolnością. Bądź miły i posłuszny, a my również tacy będziemy, na jedzenie musisz zapracować. Rozumiesz?-gdy Uzumaki lekko kiwnął głową, ze zmarszczonymi brwiami trawiąc zdobyte informacje, mężczyzna do niego podszedł i go rozwiązał.
-Dzisiaj nie musisz nic robić, bo jest już dość późno. Po prostu nie wchodź nikomu pod nogi, jutro rano masz pomóc w kuchni, a gdy skończysz pozmywasz pokład.-wstał, lekko kiwnął głową na pożegnanie i już go nie było. Chłopiec nerwowo potarł poranione nadgarstki, ciężko przełykając ślinę.
1.Był daleko od domu.
2.Pewnie już wiedzą, że zniknął ale nawet nie wiadomo gdzie go szukać.
3.Kapitan miał rację, teraz nie da rady nigdzie uciec.
4.Nie wie nawet ile był nieprzytomny.
5.Z tego co zrozumiał, chcą go sprzedać jako niewolnika.
6.Musi sobie jakoś poradzić sam.
Jęknął cicho po czym wstał, rosprostował kości i udał się na szybkie oględziny statku.

***

Z samego rana udał się do kuchni, którą-z niewielkim trudem-znalazł poprzedniego wieczoru. Gdy wszedł do pomieszczenia, przysadzisty facet stojący nad patelnią nic nie mówiąc wskazał mu górę kartofli, którą jak mniemał musiał obrać. Lekko się krzywiąc usiadł na niestabilnym stołku i zabrał się do pracy. Poszło mu całkiem sprawnie, zapewne dzięki pracom wykonywanym w ,,Tańczącej Miotle". W nagrodę dostał niewielkie śniadanie i został odprawiony do zmywania pokładu.

***
,,Gorąco!" było jedynym o czym w tym momencie myślał. Było południe, a on uparcie przecierał popękane deski mokrą szmatą ciężko dysząc. Usłyszał dzwonek zapewne zapraszający na posiłek, zignorował go już widząc koniec roboty. Została
mu tylko 1/3 głównego pokładu, akurat nikt nie będzie mu przeszkadzał. Obraz mu się zamazał, przez co przetarł oczy i w tym momencie naprawdę chciał rzucić głupim wiaderkiem i spokojnie zasnąć, chociażby teraz, w tym momencie, w tym miejscu. Natychmiast przypomniał sobie słowa które uparcie powtarzała mu Marry: ,,Jeżeli coś robisz, zadbaj aby było zrobione dobrze!" Momentalnie coś ścisnęło go w sercu na wspomnienie uśmiechu kobiety, przedrzeźnianiu Nezumiego i wkurzaniu ponurego Oumu w akompaniamencie śmiechu Tsuru. Ostatnią rzeczą jaką poczół zanim pochłonęła go ciemność był zapach babeczek Buty.

***

Zerwał się do przodu, krztusząc ściekającą z niego wodą.
-Ale żeś się załatwił.-mruknął kapitan, mahnięciem ręki odsyłając jakiegoś osiłka z już pustą miską.-No wiesz co? Już myśleliśmy, że nam padłeś. Co byłoby wtedy z moim postanowieniem nie mordowania dzieci? Wiesz jakbym się czuł? Miałbym wyrzuty sumienia do końca tygodnia.-pokręcił głową z dezaprobatą. Gdy się rozejrzał zorientował się, że leży na ławce w sali jadalnej, a 24 pary oczu obserwuje każdy jego ruch.
-Masz.-kucharz wepchnął mu miskę do rąk i postawił przed nim picie. Kapitan zerknął do szklanki i westchnął cierpiętniczo.
-Z tego co wiem dzieci nie piją alkoholu.-popatrzył sceptycznie na kucharza, który najpierw zrobił zdziwioną minę by po chwili wyjść z pomieszczenia ze zmarszczonymi brwiami i wrócić z wodą. Chłopiec czym prędzej zabrał się za pałaszowanie posiłku.
-No, na dziś masz już wolne.-ciemnoskóry poczochrał go po sztywnej od słonego powietrza czuprynie na co ten jedynie lekko zmarszczył nos, dalej namiętnie pochłaniając zimnego kotleta.

################################
W przyszłym tygodniu mam próbne testy (2 raz -.-)+ rekolekcje, postaram się dodać coś w weekend, ale nie obiecuję. O, i nie zdziwcie się jak będę publikowała po kilka razy bo się nie zaktualizuje XD

Miło widziane komentarze 😋

Złodziej (Naruto)Where stories live. Discover now