Rozdział 16

1K 116 21
                                    

Stwierdzenie, że Naruto był zdezorientowany było drobnym niedopowiedzeniem. Co prawda niedokładnie pamiętał proces zasypiania, ale był pewien, że rzeczywiście zasnął, więc nie miał bladego pojęcia co robi w jakichś zalanych wodą kanałach łudząco podobnych do tych znajdujących się pod wioską. Co dziwne gdy wstał z ziemi był całkowicie suchy, więc nic dziwnego, że po chwili stwierdził, iż cała sytuacja jest po prostu wynikiem jego wyobraźni. Nie wiedząc w którą stronę się kierować wybierał losowe zakręty zakładając, że w końcu gdzieś musi trafić. Po drodze mijał ogromne lekko połyskujące błękitem i srebrem poszarpane pajęcze sieci, oraz ziejące pustką i chłodem ciemne dziury. W oddali usłyszał znajomy dźwięk dzwoneczków rozchodzący się po pustych korytarzach i niewiele myśląc pognał w jego kierunku. Im wyraźniej rozbrzmiewał tym więcej pajęczych nici stawało na jego drodze a pojedyńcze dźwięki układały się w nieznaną mu melodię. Nie wiedząc nawet dlaczego zaczął biec jakby coś przyciągało go w stronę jaśniejącego końca korytarza. Zerwał ostatnią połyskującą pajęczynę licząc, że za nią znajduje się powód tego dziwnego uczucia i rozszerzył w szoku oczy gdy niespodziewanie zabrakło mu gruntu pod bosymi stopami, a on sam zaczął spadać w dół. Głęboko nabrał powietrza i zacisnął oczy czekając na ból uderzenia o ziemię, który nigdy nie nadszedł. Zaczął zwalniać i delikatnie opadł na wodę robiąc w niej spokojne okręgi. Drżące nogi nie utrzymały jego ciężaru i upadł na kolanach lekko drżąc i spazmatycznie łapiąc oddech, który wstrzymywał przez całą drogę w dół. Ponownie usłyszał znaną melodię teraz brzmiącą niezwykle kojąco, zbawiennie wpływając na jego skołatane nerwy, i jakby go otaczając delikatnie muskała jego ciało. Nagle usłyszał głośny warkot, na co gwałtownie podniósł dotąd spuszczoną głowę. Niecałe dwa metry przed nim stały grube oplecione srebrnym bluszczem kraty zza których łypała na niego para gigantycznych, czerwonych ślepi z pionowymi źrenicami i nutką szaleństwa przeplataną złocistymi plamkami. Ciężko przełknął ślinę i spróbował wstać. W tym samym momencie z wnętrza klatki dało się słyszeć głośny rechot a następnie z pomiędzy prętów wypłynęła fala ciepłego powietrza z powrotem posyłając go na ziemię. Teraz głośny charczący śmiech odbijał się od ciemnych ścian powodując lekkie drżenie podłogi.

- TAKIE DROBNE. TAKIE SŁABE. TO COŚ NAWET NIE MA CHAKRY, JAKIE...ŻAŁOSNE. - Właściciel ślepi wstał i podszedł bliżej Naruto ukazując cały swój ogrom. Zmrużył oczy i dodał obłąkańczym głosem - AŻ MAM OCHOTĘ TO ZNISZCZYĆ!

Jedna z łap wystrzeliła do przodu z zamiarem uderzenia w sparaliżowanego chłopaka. W tym samym czasie obręcz dotąd spoczywającą na jego szyi w postaci cieczy zmaterializowała się tuż przed jego twarzą w szarego małego ptaszka z lekkimi białymi przebłyskami, od którego dało się słyszeć teraz melodię z nutką przestrogi. Gigantyczny lis odskoczył od niego z gwałtownym piskiem zakrywając łapami wyczulone uszy. Zadowolony ptaszek spojrzał na wmurowanego blondyna, który bezwiednie wyciągnął przed siebie rozłożone ręce a zwierzę z cichym trzepotem skrzydeł na nich usiadło.

- E-ech?! Co się właśnie stało? - Uzumaki zdezorientowany błądził wzrokiem między lisem a ptakiem.

- ZNIKAJ STĄD! TO NIE JESTEŚ TY! JESZCZE CIĘ DORWĘ! - ryknął lis w dzikiej furii kłapiąc paszczą - JESZCZE CIĘ ZNISZĘ PO-

***

W następnej sekundzie zerwał się z łóżka od razu muskając trzęsącymi się dłońmi ponownie spoczywającą na szyi obręcz i biorąc roztrzęsiony oddech wsłuchiwał się w cichą, uspokajającą melodię.

***

- Jak tam ostatnie zlecenie i...co ty masz na szyi? - zapytał Nezumi podczas śniadania, paląc już trzeciego tego ranka papierosa.

- Zlecenie? Właściwie żadnego nie było, klientką okazała się szalona, stara kapłanka, która wepchała mi to w ręce i sobie poszła. Swoją drogą nie chce zejść - szarpnął lekko obręczą i wzruszając ramionami dodał - Przynajmniej zapłaciła.

- Pokaż to - mężczyzna z westchnięciem podszedł do chłopaka i sięgnął w stronę jego szyi.

Naruto niewiele myśląc gwałtownie się odsunął słysząc zaniepokojone dzwonienie, na co jego opiekun ze zdziwieniem podniósł brwi.

- Coś się stało?

- To przez te dzwonienie - prędko wyjaśnił.

- Jakie dzwonienie? - Nezumi spojrzał na niego w szczerym zdumieniu.

Czyli Nezumi tego nie słyszał? Ciekawe czy tylko on. Uzumaki nerwowo potarł kark przełykając ciążącą mu w przełyku gulę.

- To nic. W każdym razie gdy Marry chciała go dotknąć to ją poparzył. Nie wiem czy nie zrobi ci krzywdy.

- Więc trzeba to prędko ściągnąć. To naprawdę urocze, że się o mnie martwisz, ale jestem pewien, że nie zrobi mi nic poważnego. -  Czarnowłosy wyczekująco zawiesił pomiędzy nimi dłoń, na co blondyn powoli zbliżył do niego obręcz.

Tak jak się spodziewał, po chwili Nezumi odskoczył od niego pocierając zaczerwienioną rękę i siarczyście kląc sięgnął po paczkę papierosów.

- Nie wiem co to, poszukam jakichś informacji, najlepiej tego nie ruszaj i poczekaj, aż będziemy coś wiedzieć. Tobie nic nie robi? - zapytał sięgając po zapalniczkę.

- Nie. - Naruto delikatnie, w obronnym geście przejechał palcami po zimnym metalu co nie uszło uwadze starszego złodzieja.

- No nic, na razie się niczym nie przejmuj i rób wszystko tak jak zawsze. Jeżeli się nie mylę masz zaraz poranną zmianę w barze i jestem pewny, że pewna barmanka nie będzie zbyt zadowolona z twojego spóźnienia. - Powiedział i posłał mu znaczący uśmieszek.

################################
Rozdział nie sprawdzony, ponieważ okrutna szkoła zabrała mi nieocenioną pomoc. Mimo wszystko jeszcze raz dziękuję Taosia za współpracę 😉. W związku z tym poszukuję bety. Byłby ktoś chętny?😅

PS. Jest tu ktoś z Legnicy?

Złodziej (Naruto)Where stories live. Discover now