30

5.9K 234 6
                                    

Everett

-Łowcy i zbuntowani znaleźli sposób na blokowanie więzi mate i zerwanie jej.-głos Bety Jackson'a brzęczy w moich uszach gdy moja dłoń ląduje na moim oznaczeniu.

Czuję jak serce ściska mi się z bólu. Jak oni mogą to robić? Co to oznacza dla każdej pary mate? Mój oddech staje się urywany.

Słyszę jak Bryson odprawia Logan'a i Betę Jackson'a. Przekręca mnie tak, że siedzę przodem do niego. Obejmuje dłońmi moje policzki i nakazuje mi spojrzeć sobie w oczy.

-Malutka, wracaj. Nie zatracaj się w głębi swojego umysłu. - przytula mnie, a ja zaciągam się jego zapachem.

Obejmuję jego ramiona podczas gdy moje trzęsą się kiedy ja próbuję opanować mój strach. Bryson trzyma mnie tylko mocno i głaszczę po plecach.

Zbuntowani i łowcy znaleźli sposób aby uszkodzić, a właściwie zniszczyć coś dla czego wiele wilkołaków żyje, ich mate i cała więź bratnich dusz. Ta myśl wywołuje u mnie szloch.

-Everett, proszę uspokój się, jestem tu- Bryson przyciąga mnie jeszcze bliżej, łącząc nasze usta.

Ściera moje łzy, które wciąż płyną. Bryson odrywa się od moich ust i patrzy mi głęboko w oczy.

-Powiedz mi co się dzieje kochanie- szepcze odgarniając mi włosy z twarzy.

-Co jeśli oni nas rozdzielą? Idą po mnie. Nie chce być znów z dala od ciebie i nie chce by nasza więź została zerwana. Nie sądzę, że przeżyje jeśli nasza więź mate zostanie zniszczona- płaczę, cała się trzęsę, dotykając oznaczenia na ramieniu.

-Everett spójrz na mnie!- warczy Bryson. Spoglądam mu w oczy. Niemal widzę jak blisko jest Legend.-Nie pozwolę im zniszczyć naszej więzi, obiecuje. Nasza więź jest zbyt silna by mogli ją zniszczyć. Jeśli przetrwała wieloletnią rozłąkę. To przerwa wszystko.

-Obiecujesz?- szepcze.

-Przysięgam na moje życie- zapewnia mnie Bryson, przykładając sobie moją dłoń do swojej piersi.

Robię to samo z jego dłonią i czuje bicie jego serca. Uśmiecha się rysując kciukiem kółka na mojej skórze. To pomaga mi się uspokoić.

-Kocham cię- szepczę, przytulając go mocno i nie chce go puścić.

-Też cię kocham malutka. -odwzajemnia mój gest.

Siedzimy tak w uspokajającej ciszy. Słychać jedynie nasze oddechy i bicia serc.

-Logan, Jackson możecie już wracać.- przekazuje im Bryson w myślach, a sekundę później oni wchodzą do środka.

Powinnam przeprosić za moje zachowanie. Nie przystoi ono przyszłej Lunie. Wstaje i spoglądam na mojego brata i byłego Betę.

-Bardzo was przepraszam za moje zachowanie. Wiem, że nie tak powinna zachowywać się Luna.- kłaniam głowę i siadam z powrotem na kolanach Bryson'a z wciąż spuszczoną głową.

-Everett nie masz za co przepraszać. Wiem, że te informacje są szokujące. Bardziej mnie dziwi, że  nie zwariowałaś...- przerywa mu warczenie Bryson'a.-Alfo Bryson'ie nie chciałem obrazić ani ciebie ani twojej mate. Faktem jest to, że po tym wszystkim co przeszła Everett, spodziewałem się, że gorzej przyjmie te wieści. Ale jest silna i to dlatego Stado Czerwonego Słońca chce ją mieć.

-Siostra, nie musisz się o nic martwić. Bryson i ja znajdziemy sposób by powstrzymać Stado Czerwonego Słońca. Obiecuje ci to- mówi Logan ściskając moją dłoń.

-Wiem- zapewniam go z uśmiechem.

Po kilku minutach ciszy odzywa się Bryson- Czy wiesz coś jeszcze o ich planach?

My Alfa Bryson /TLWhere stories live. Discover now