20

11.8K 418 36
                                    

Everett

Obudziłam się w ramionach Bryson'a. Obejmuje mnie mocno. Nawet jak śpi chroni mnie. Moja głowa znajduje się pod jego podbródkiem, a jego usta przyciśnięte są do mojego czoło. Czuje się bezpieczna i chroniona. Mój wilk mruczy ponieważ na naszej skórze pojawiają się iskierki spowodowane dotykiem Bryson'a.

Ból ramienia już nie powrócił z czego bardzo się cieszę. Jestem bardzo wdzięczna Bryson'owi za pomoc. Za pozwolenie mi napicia się jego krwi, a później uleczenie mnie śliną. Nie poprosiłabym o to nikogo innego.

Kładę dłoń na jego sercu w cichym podziękowaniu. Czuje jak jego mięśnie się napinają, ale wciąż są delikatne pod moim dotykiem. Jego oddech jest spokojny i głęboki.

Przesuwam dłoń na jego brzuch. Obrysowuje jego sześciopak. Bryson jęczy i zaciska ręce wokół mnie. Ale nie budzi się. Uśmiech wykwita na moje usta i ich nie opuszcza.

Obejmuję go w tali, przesuwając palcami w dół i w górę jego boku. Chichoczę kiedy wzdryga się na mój ruch.

-Kocham cię. Zrobiłeś dla mnie tak dużo, że nawet tysiąc podziękowań nie wystarczy by odwdzięczyć ci sie. Wiem, że może nie będę w stanie ci się odwdzięczyć, ale spędzę resztę życia próbując to zrobić. - szepcze w jego pierś. Wiem, że mnie nie słyszy. Ale musiałam to powiedzieć aby sobie ulżyć, a jeśli mówiłabym to gdy byłby przytomny, przeraziłoby mnie to i skończyłoby się na zwykłym kocham cie.

-Nie musisz tego robić. Już bardzo dużo dla mnie zrobiłaś- jestem w szoku na dźwięk jego głosy. Dlaczego nie zauważyłam, że już nie śpi- Kocham cie. Po twoim zniknięciu, moje życie było puste. Wypełniałem tylko swoje obowiązki i stałem się cieniem człowieka, którym byłem przy tobie. Wtedy do mnie wróciłaś, a ja stałem się taki jak wcześniej. Mój wilk wrócił. Nie musisz nic dla mnie robić bo już zrobiłaś wystarczająco dużo. - unosi mój podbródek i całuje w usta.

-Jesteś dla mnie za dobry- odwzajemniam pocałunek.

-Nie, to ty jesteś dla mnie za dobra- mówi- Kocham cię, malutka. A poza tym zawsze widziałaś gdzie mam gilgotki.- całuje mnie w szyje

-To ty zawsze mi dokuczałeś- jęczę gdy całuje mnie za uchem.

-Odwdzięczasz się kochanie- zaciąga się moim zapachem. Po chwili siada ciągnąc mnie za sobą - Wyszykuj się. Zabieram cię na randkę. Odbiorę cie za dwie godziny.

-Okay, kocham cie- co się wydarzy na tej randce? Sparujemy się?

-Też cie kocham. Widzimy się za dwie godziny. - całuje mnie raz jeszcze, długo i z pasją po czym wychodzi.

Siedzę tylko patrząc się jak Bryson wychodzi. Chęć pójścia za nim jest bardzo silna. Po odnalezieniu się po tak długim czasie, nie chce się z nim rozstawać, a więź mate jest o wiele silniejsza.

Mój umysł zajmują myśli co stanie się na i po randce. Co zaplanował Bryson? To będzie po prostu randka jak z filmu czy coś bardziej wyjątkowego? Sparujemy się?

Podekscytowanie rośnie w moim brzuchy na myśl o parowaniu. Ale za chwilę podekscytowanie zastępuje zdenerwowanie. Co jeśli nie będę wystarczająco dobra? Co jeśli po wszystkim będzie między nami dziwnie? Oh mój Boże, co jeśli pierdnę podczas parowania?

Pukanie do drzwi wyrywa mnie z zamyślenia. Jemie wchodzi do pokoju z torbą kosmetyków w jednej ręce i prostownicą w drugiej.

-Hej co tu robisz?- pytam.

-Alfa Bryson poprosił mnie bym pomogła ci się przygotować.- siada na łóżku. Oh powinnam je pościelić.

-Okay. Proszę, naprawdę potrzebuje pomocy

My Alfa Bryson /TLWhere stories live. Discover now