8

20.5K 800 32
                                    

Nieznany

Wpatruje się w wodę, która spływa w dół fontanny i w dół w kierunku Ziemi. Woda, koloru kryształów, wydaje się świecić jak tęcza w zachodzącym słońcu. Usłyszałam ciężkie kroki i założyłam, że to strażnicy przyszli aby eskortować mnie do moich komnat.

-Zaczęła mieć już sny?- pytam strażnika stojącego za mną, nie odwracając się.

-Tak, ale z chłopakiem będzie trudniej. - odpowiada jeden z nich, po głosie stwierdzam, że to Anil. -Powinniśmy interweniować, wasza wysokość?

-Nie. Nie będziemy ingerować w ten proces. Moja magia zaczyna działać- mówię. Odwracam się i widzę jak Anil kiwa do strażników, że mogą odejść. Anil ma jasnoszare oczy i blond włosy. Kiedy się uśmiecha w policzkach ma dołeczki. Ubiera się cały na czarno, jak to strażnik w mundurze, ale ma srebrne spinki do mankietów. To znak, że jest dowódcą straży.

-Lunette, czas iść- odzywa się Anil, podchodzi do mnie, wyciągając do mnie ręce. Tylko Anil może mówić do mnie po imieniu co za każdym razem wywołuje burze motyli w moim brzuchu.

-Anil czy mogę zostać na zewnątrz jeszcze trochę? Jak wszyscy wiesz, że bardzo nie lubię być zamknięta w pokoju. - mówię odwracając się. W pokoju przebywam zamknięta prawie przez cały czas. Pokój gdzie ja i księżyc stajemy się jednym, pokój gdzie jestem z dala od Anil'a.

Anil jest moim strażnikiem od kiedy stałam się boginią księżyca. On rozumie, że bycie zamkniętą w tym pokoju, niepokoi mnie. Anil jest kolcem mojej róży i światłem mojego księżyca.

-Lunette chodźmy na spacer.- proponuje, ciągnąc mnie delikatnie do przodu.

Moja suknia w świetle księżyca powiewa za nami kiedy idę ściskając ramię Anil'a. Mój wzrok odrobinę się zamglił, ale wole nie wspominać o tym Anil'owi, bo od razu zaprowadziłby mnie do pokoju. Wiem, że za chwilę i tak to nastąpi, ale chcę spędzić trochę czasu z Anil'em.  Ogród, w którym jesteśmy jest pełen księżycowych lilii. Chciałabym wybrać sobie jedną i zabrać ją ze sobą do pokoju.

-Anil sądzisz, że mogę wziąść sobie jedną księżycową lilię do pokoju?- dotykam delikatnie płatków kwiatka.

- Proszę- mówi Anil wręczając mi lilię. Chwytam ją i przysuwam do nosa by powąchać.

Nim jestem w stanie coś zrobić Anil zabiera mi kwiatka i zakłada mi go za ucho wraz z kosmykiem włosów. Następnie zjeżdża dłonią na mój policzek i gładzi go. Ma tak miękkie dłonie, niczym płatki kwiatu.

-Pięknie- szepcze. Gorąc uderza w moją szyję i policzki, zjeżdżam wzrokiem w dół. W głowie zaczyna mi się kręcić i potykam się. Anil łapie w ostatniej chwili. Jego silne ręce obejmują mnie mocno. - Lunette co się dzieje?- pyta odgarniając moje blond włosy z twarzy. Nie odpowiadam, bo obraz mi się co chwila zamazuje. Za długo jestem poza moim pokojem.

-Przykro mi mi Lunette, ale muszę zabrać cie już do twojego pokoju.-mówi podnosząc mnie w stylu panny młodej i rzuca się biegiem.

-Nie Anil, nie chce iść do mojego pokoju, nie chce cie opuszczać- czuję, że moje ciało słabnie, wołając mnie do pokoju by połączyć się z księżycem.

-Przepraszam Lunette, muszę-słyszę jak otwiera drzwi.

Anil sadza mnie na łóżku, a ja czuję jak winorośl zaczyna się wokół mnie owijać. Nie, ja nie chce. Rozglądam się za Anil'em, a łzy napływają mi do oczu. - Proszę Anil, nie chcę odchodzić, proszę po prostu pozwól mi wrócić do ogrodu- mówię wyciągając do niego dłoń. Winorośl powoli owija moją rękę- Proszę nie pozwól mi odejść, pozwól mi zostać z tobą w ogrodzie.

My Alfa Bryson /TLWhere stories live. Discover now