12

19.2K 620 55
                                    

Ever (Everett)

W moich żyłach płynie lodowata krew, sople lodu zaczynają się tworzyć w moim wnętrzu. Mój żołądek zaciska się i mdli mnie. Łzy zamazują mi pole widzenia, gdy zjedzona przeze mnie kolacja wylądowała na podłodze. Bryson trzymał jedynie moje włosy i pocierał plecy. Ale słowa na ścianie wciąż były widoczne.

MOŻESZ UCIEKAĆ, ALE SIĘ NIE UKRYJESZ.

Wiem, że to Alfa John, idzie po mnie. Wiem to. Wysłał kogoś do Stada Północy, do mojego, a właściwie Bryson'a pokoju i zostawił wiadomość. Pamiętam tylko jak otworzyłam oczy, a Bryson'a nie było obok. Gdy odwróciłam głowę w prawą stroną zobaczyłam te słowa na ścianie.

-Everett, Everett, EVERETT- krzyk Bryson'a próbuję zwrócić moją uwagę. Potrząsa moimi ramionami.

-Idzie po mnie- szepcze, a łzy spływają mi po policzkach.

-Everett obiecuje, że nikt cię nie skrzywdzi w żaden sposób, psychiczny ani fizyczny- przytula mnie.

Ja jedynie szlocham. Wiem, że wszyscy, których kocham są w niebezpieczeństwie. Wiem, że zrobią wszystko aby zapewnić mi bezpieczeństwo, włączając w to ryzykowanie własnym życiem. Wiem, że jest tylko jedno wyjście aby uchronić przed tym ludzi, których kocham.

-Bryson, muszę odejść- szepcze- Żeby chronić ciebie, mamę, tatę i Logan'a i wszystkich innych.

Bryson warczy, a ja wiem, że jego wilk się ujawnił- Nie zostawisz mnie! Dopiero co cie odzyskałem! - warczy jego wilk.

-Proszę Legend, musisz wiedzieć, że wszyscy członkowie twojego stada są w niebezpieczeństwie, przeze mnie. Żeby chronić stado muszę odejść. - próbuję go przekonać. Muszę chronić moje stado, moją rodzinę.

-Nie Everett, nie pozwolę ci odejść nawet jeśli będę musiał przywiązać cię do łóżka, to to zrobię. Nie stracę cię znowu. Po prawie dziesięciu latach życia bez mojej mate, nie dopuszczę do ponownej utraty ciebie!- krzyczy.

Pozostaje cicho. Nie odpowiadając, nie patrząc na niego. Nie wiem co zrobić. Zostać i narażać wszystkich, czy odejść i ocalić wszystkich. Chce zostać z moją rodziną, z moim mate, ale chce również żeby byli bezpieczni.

-Everett spójrz na mnie- słyszę Bryson'a. Robię to o co prosi. -Nie pozwolę im cie skrzywdzić. Nie pozwolę im po raz kolejny cie zabrać ode mnie.

-Obiecujesz?- pytam, kątem oka widząc wciąż napis na ścianie.

-Przysięgam, na moje życie- odpowiada kładąc sobie moją dłoń na sercu bym mogła poczuć jego bicie. Wiem, że mówi prawdę.

-Okay- szepcze opierając głowę o jego pierś.

Wiem, że to niebezpieczne i że jeżeli ktoś umrze to będzie moja wina. Wiem, że poczucie winy mnie pożre w całości, ale dopiero co odzyskałam swojego mate i zamierzam z nim być. Po raz kolejny widzę słowa na ścianie, więc szybko odwracam wzrok.

-Wynosimy się z tego pokoju- informuje Bryson i wyciąga walizkę pakując do niej swoje rzeczy.

-Bryson przepraszam, że przysparzam ci tyle problemów- chwytam naszyjnik na mojej szyi, który od niego dostała i ściskam go jakby od tego zależało moje życie.

-Everett, malutka, nie masz za co mnie przepraszać.- mówi, podchodząc do mnie i całuje mnie w czoło.

Rumienie się na to przezwisko i kiwam głową. Chłopak chichoczę i kończy się pakować.

-Będziemy spać w twoim pokoju- informuje Bryson.

Wstaje, ale nogi się pode mną uginają. Bryson łapie mnie w ostatniej chwili, chroniąc przed bliskim spotkaniem z podłogą.

My Alfa Bryson /TLWhere stories live. Discover now