Everett
Bryson wyprowadza mnie na zewnątrz i powadzi do lasu. Mogę zobaczyć male lampki na drzwiach. Powiewają delikatnie na wietrze wskazując nam drogę.
-Bryson, gdzie my idziemy?- pytam ciekawa. Nic na to nie poradzę, że emocje we mnie szaleją, a serce wali jak szalone.
-Cóż moja malutka, to ma być niespodzianka, a jeśli ci ją zdradzę, to już nią nie będzie, nieprawdaż?-całuje mnie w nos po czym łączy nasze dłonie.
Nasze palce się splatają, a ja ściskam jego dłoń. Prowadzi mnie lasem, drogą wskazaną przez światełka. Mienią się na różowo, czerwono i pomarańczowo. Nawet jeśli słońce wciąż świeci, to w lesie jest dość ciemno.
Unoszę dłoń, która nie jest złączona z Bryson'a i dotykam lampeczek. Ledwo je dosięgam więc puszczam dłoń Bryson'a i wyprzedzam go.
Pamiętam tą polane. Polane moją i Bryson'a. Na środku jest mały staw. Pięknie. Drzewa są pięknego zielonego kolory i wydają się lślinić w świetle słońca. Duży koc z koszem piknikowym został ułożony w cieniu pod jednym z większych drzew.
-Staw- mówię. Nie potrafię jasno myśleć, a łzy zaczynają przysłaniać mi widok.
-Tak, wiem, że możesz nie pamiętać tego miejsca, ale przychodziliśmy tu zanim zniknęłaś. Zaplanowałem piknik i stwierdziłem, że powinienem go zrobić właśnie tutaj na naszej pierwszej randce. -podchodzi do mnie.
-Pamiętam. To nasz staw. Nasz. -powtarzam. Łzy zaczynają płynąć, a ja nie wiem dlaczego.
-Hej hej malutka. Nie płacz- ściera moje łzy.
-Po prostu jesteś dla mnie za dobry. Jesteś taki słodki. Zrobiłeś to wszystko dla mnie- chowam głowę w jego piersi.
-Oczywiście, to wszytko dla ciebie. Jesteś moją mate i zasługujesz na to.- mówi, głaszcząc mnie po włosach.
-Czy kiedykolwiek mówiłam ci jak mocno cię kocham-patrzę w jego różnokolorowe oczy.
-Tak, ale kocham tego słuchać-cmoka mnie w usta.
-Kocham cię- szepcze w jego usta.
Bryson odsuwa się i prowadzi mnie do koca. Siadamy tak, że plecami opieramy się o drzewo. Nasze nogi się stykając, a ja kładę głowę na jego ramie.
-Przygotowałem dla nas obiadokolacje. - mówi Bryson przysuwając koszyk. W środku są kanapki z masłem orzechowym. Poza ty jeszcze spaghetii i chlebek czosnkowy. -Co byś chciała zjeść?
-Spaghetii i chlebek czosnkowy, poproszę- mówię.
Bryson podaje mi talerz i widelec. Nakłada mi makaron oraz chlebek. Dla siebie robi to samo i odkłada koszyk. Biorę gryza chlebka czosnkowego. Wciąż jest ciepły, a masełko się rozpływa.
-Mm ty to zrobiłeś?- pytam.
-Z małą pomocą mojej i twojej mamy. Najpierw pomogły mi zdecydować co przyrządzić, a później wszystko zrobić-mówi, gryząc kawałek grzanki- Boże, dobre mi wyszło - jęczy.
-Okay mistrzu, spróbujmy tego- nawijam makaron na widelec. To. Najlepsze. Spaghetii. Jakie. Kiedykolwiek. Jadłam.
-Po twojej minie wnioskuje, że ci smakuje. -rumienie się.
-Cokolwiek- biorę kolejny kęs jedzenia.
Siedzimy w przyjemnej ciszy jedząc. Bryson co jakiś czas karmi mnie grzanką. Chichoczę na to, a chlebek rozpływa się w moich ustach. Napawam się czasem, który spędzamy z Bryson'em razem.
YOU ARE READING
My Alfa Bryson /TL
WerewolfEver Green jest Omegą, najniższą z najniższych. Jej rodzice zostali zabici przez zbuntowanych a jej adopcyjna rodzina, rodzina Alfy traktuje ją jak niewolnice. Po latach tortur i poniżania Ever stwierdza że ma już dość i ucieka. Co sie stanie gdy...