113. ~♡~

99 30 10
                                    

Śniło mi się, że całuję jego szczękę, ramiona i szyję, dookoła nas jest łąka oraz fruwające motyle.

Całe stada kruchych istot otaczających nasze, równie kruche serca, uplecione z uczuć.

Nie chciałem się budzić, ten wszechświat był zbyt idealny.

Zdałem sobie z tego sprawę zaraz po zobaczeniu białych cyferek budzika na telefonie. Adoruję nawet sny o nim, a przecież to tylko wymysły mojej głowy. Wizje, ulotne obrazy.

A ja i tak je uwielbiam, choć sam jestem ich twórcą.

Moglibyśmy istnieć tylko w snach. Bez rzeczywistości. W odrealnionych, perfekcyjnych światach bez trosk.

Pamiętniczku, chyba robię się zbyt filozoficzny.

I miękki. Niczym puch.

Po części to jednak dobrze. Nie dałbym skaleczyć się jego palcom o moje ostre niegdyś krawędzie. Dobrze więc, że one zanikają.

Zraniłem chyba dość, by już nie musieć tego robić. I oboje wiemy, jak ciężko mi to doceniać, pomimo moich dawnych dni.

Eh, potrzebuję snu. Zdecydowanie.

Potrzebuję ucieczki, jakiegoś lepszego świata, gdzie będę mógł być z nim i tylko z nim.

p.s ostatnio nie mam zmartwień i mógłbym przysiąc, że mnie ta pustka przeraża

listy niczyje ✉ yoonseokWhere stories live. Discover now