Rozdział dwudziesty szósty

1.9K 141 45
                                    

"Zupełnie tak, jakbyś kłamał"

  —   

— Wszystko będzie dobrze — Derek uspokajał Stilesa podczas jazdy, ale marnie mu to wychodziło. Nastolatek starał się nie zemdleć, ale z każdym słowem wypowiedzianym przez czarnowłosego młodszy czuł się coraz słabiej. Przed omdleniem Stiles uświadomił sobie, że nie totalnie nie pasuje do rodziny Argentów. Uświadomił sobie, że żaden członek rodziny nie powinien zranić drugiego, a to właśnie zrobił Gerard.

— Jak Stiles? — zapytała Laura, zerkając w lusterko na brata i nastolatka.

— Chyba zasnął — odparł Derek i przetarł zmęczoną twarz wolną dłonią.

Po kilku minutach dość szybkiej jazdy czarne Camaro z piskiem opon wjechało na szpitalny parking. Derek wyskoczył z auta jak poparzony, chcąc iść na izbę przyjęć i mieć pewność, że ze Stilesem jest wszystko dobrze. W połowie drogi przez parking zatrzymał go krzyk młodszej siostry:

— Derek, poczekaj! Stiles nie ma skończonych osiemnastu lat, więc będą chcieli widzieć jego rodziców — powiedziała Cora, dorównując bratu kroku.

— Coś się wymyśli — odrzekł, wchodząc przez przeszklone drzwi do dużego holu.

Przed rodzeństwem wyrosła Melissa ze zdezorientowanym wyrazem twarzy. Kobieta zmierzyła oba wilkołaki chłodnym wzrokiem, jakby myślała, że to właśnie one zrobiły krzywdę młodemu Argentowi.

— Co mu się stało? — zapytała drżącym głosem.

Kobieta spojrzała w miejsce, gdzie znajdowała się strzała, a z twarzy odeszły wszystkie kolory, zrobiła się biała jak kartka. Pani McCall zaczęła bardzo martwić się o Stilesa, ponieważ był on dla niej jak drugi syn.

— Został postrzelony — odpowiedziała Cora spokojnie, bo Derek był w takim szoku, że żadne słowo nie chciało przejść mu przez gardło.

Melissa kiwnęła głową w stronę dwóch pielęgniarzy w białych strojach, a ci po chwili wyjechali zza rogu z noszami. Hale położył najdelikatniej jak mógł Stilesa na nosze i odetchnął z ulgą, wiedząc, że jego przyjaciel jest teraz w dobrych rękach.

— Chodźcie za mną — uśmiechnęła się Melissa i ruszyła białym korytarzem, a rodzeństwo podążyło za nią.

Weszli za pielęgniarką do pokoju, w którym panował półmrok. Dopiero po kilku sekundach Hale zauważył, że na łóżku znajduje się nastolatek. W mgnieniu oka pojawił się przy jego łóżku i zajął miejsce na małym krzesełku. Wziął jego dłoń w swoją i zaczął zabierać ból z nadzieją, że choć trochę ulży brunetowi.

— Powiadomiłam już doktora i zajęłam salę operacyjną — odezwała się Melissa. — Normalnie wypełnia to rodzic lub opiekun prawny, ale jak mniemam nie pojawi się tu ani Chris ani Victoria, więc... — podała podkładkę z kilkoma kartkami siostrze Dereka, która co chwilę pytała brata o takie dane jak data urodzenia Stilesa czy drugie imię.

Wilkołak poczuł uścisk na swojej dłoni, a jego wzrok powędrował na twarz Stilesa. Chłopak był bardzo blady, a jego czekoladowe oczy były przepełnione bólem. Derek czuł się jakby za chwilę miał umrzeć z rozpaczy, ponieważ jego bliskiej osobie działa się krzywda. W tym momencie wilkołak przysiąg sobie, że dorwie Gerarda i rozszarpie go na strzępy.

— Jesteśmy już w szpitalu? — zapytał cicho nastolatek.

— Tak, jesteśmy tu z Melissą — uśmiechnął się do bruneta.

Secrets | SterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz