Rozdział czwarty

3.5K 245 63
                                    

 "Powinniśmy być wrogami "

  —   

— Więc może powiesz mi ile masz lat? — zapytałem Dereka biorąc do ręki ostatni kawałek pizzy.

Dochodziła trzecia nad ranem, a my nadal siedzieliśmy w moim salonie i rozmawialiśmy w najlepsze. Chciałem dowiedzieć się od chłopaka dlaczego siedział zamknięty w mojej piwnicy, ale kiedy zaczynałem ten temat Derek robił się o wiele cichszy i uciekał gdzieś myślami.

— Może w końcu pozwolisz mi pójść do domu?

— Mówiłem ci, że nie wypuszczę cie stąd dopóki nie poczujesz się lepiej — odpowiedziałem twardo i zauważyłem jak Derek mocno nad czymś myśli. Jego szczęka mocno się zaciskała, zaczął bawić się swoimi palcami. Spojrzałem na niego przenikliwie, a on jakby czytając mi w myślach powiedział:

— Twoi rodzice pewnie niedługo wrócą i naprawdę lepiej żeby mnie tu nie było.

— Wypuszczę cię pod jednym warunkiem — zrobiłem przerwę i wziąłem puste pudełko od pizzy po czym wyrzuciłem je do kosza w kuchni. Derek śledził każdy mój ruch, a gdy zatrzymałem się w przedpokoju, na przeciwko drzwi od razu pojawił się przy mnie. — Musisz powiedzieć mi dlaczego byłeś w piwnicy... albo powiedzieć ile masz lat — uśmiechnąłem się szeroko.

Przez cały czas spędzony z Derekiem myślałem o tym dlaczego był zamknięty w tej cholernej piwnicy do tego w tak okropnym stanie. Miałem pewne podejrzenia co do tej sytuacji, ale jednak wolałem usłyszeć to od chłopaka. Czarnowłosy zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią, a ja miałem nadzieję, że powie mi dlaczego był uwięziony.

— Mam dwadzieścia lat — powiedział i szybko pokonał odcinek, który dzielił go od drzwi. Zdążyłem stanąć przed nim, tarasując mu drogę. W jego oczach dało się zauważyć ogromny gniew, przez który każdy normalny by się przestraszył. Ja stałem w miejscu wpatrzony w jego piękne oczy jak zahipnotyzowany. — Musisz pamiętać, że im mniej o mnie wiesz tym lepiej. Powinniśmy być wrogami — rzucił i wykorzystując moment mojej nieuwagi, wyszedł z domu.

Prychnąłem w myślach na jego ostatnie zdanie i wyszedłem za nim z domu. Zanim doszedł do bramki złapałem go za rękaw bluzy. Derek odwrócił się gwałtownie i spojrzał na mnie gniewnie.

— Poczekaj tu sekundę — poprosiłem i wróciłem szybko do domu. Chwyciłem z drzwi lodówki małą karteczkę i napisałem na niej ciąg cyfr.

Wróciłem do chłopaka i podałem mu kartkę z moim numerem, a on schował ją w kieszeni dresów.

— Musisz pamiętać, że możesz do mnie zadzwonić, gdy będziesz czegoś potrzebował — czarnowłosy uśmiechnął się smutno i odszedł w nieznanym mi kierunku, a ja wróciłem do domu i położyłem się na moje ukochane łóżko. Przed zaśnięciem układałem sobie w głowie zarys rozmowy, którą będę musiał przeprowadzić z moimi rodzicami.

— Dzień dobry, Melisso — nie zdążyłem dokończyć, a mama Scotta wpuściła mnie do domu. W korytarzu uśmiechnąłem się do niej miło, mając nadzieję, że kobieta nie zabije mnie za tak wczesną wizytę. Zmierzyłem ją szybko wzrokiem i z ulgą odetchnąłem, ponieważ Melissa była ubrana w szpitalne ubrania, a to oznacza, że dopiero wychodzi do pracy.

— Stiles! — podniosła głos i spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem pełnym troski. Spojrzałem na brunetkę pustym wzrokiem i uśmiechnąłem się przepraszająco. — Mówiłam, że Scott prawdopodobnie jeszcze śpi, ale możesz poczekać aż się obudzi.

— To nie będzie konieczne.

Chciałem już iść na górę i obudzić Scotta, aby z nim porozmawiać o wczorajszym wydarzeniu, ale ręka Melissy na moim nadgarstu skutecznie mi to uniemożliwiła. Odwróciłem się w jej stronę i obrzuciłem pytającym wzrokiem.

— Co się dzieje, Stiles?

— Nie rozumiem o co ci chodzi — zacząłem. — Naprawdę muszę porozmawiać ze Scottem.

— W takim razie porozmawiasz ze mną — powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu. — Czy chodzi o to, że jesteś adoptowany? — zapytała bez owijania w bawełne, a mnie trochę zbiło to z tropu.

Czy ja wyglądam jakbym był przejęty tym, że jestem adoptowany? Nie wydaje mi się. Owszem czasami zastanawiam się kim byli moi rodzice, ponieważ wiem tylko tyle, że zginęli w wypadku, gdy miałem trzy lata.

— Nie — zaprzeczyłem szybko. — Oczywiście, że nie. Po prostu muszę porozmawiać ze Scottem, wiesz taka męska rozmowa..

— No dobrze — rzekła, ale wciąż mierzyła mnie wzrokiem jakby szukając oznak kłamstwa. — W takim razie idź do niego, a ja wychodzę do pracy.

Kobieta uśmiechnęła się ciepło i po zabraniu swojej torebki wyszła z domu. Od razu po jej wyjściu ruszyłem do pokoju mojego przyjaciela. Na szafce nocnej stała butelka wody, więc bez zastanowienia ją chwyciłem i wylałem całą zawartość na głowę przyjaciela. McCall podniósł się gwałtownie w oszołomieniu.

— Czyś ty do końca oszalał? — krzyknął głośno i spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił "zabiję cię". Usiadłem obok bruneta na łóżku i zastanawiałem się od czego zacząć.

— Ja nie oszalałem, ale za to moi rodzice chyba tak — Scott czekał na to co powiem z pytającym i zdezorientowanym wzrokiem.

— Co chcesz przez to powiedzieć?

— Wczoraj po meczu obudziły mnie dziwne dźwięki dochodzące z piwnicy, więc poszedłem to sprawdzić — zacząłem powoli. — Kiedy schodziłem do piwnicy miałem nadzieję, że to po prostu jakieś zwierzę lub nie wiem co... W każdym razie spodziewałem się tam wszystkiego, ale nie człowieka.

— W twojej piwnicy siedział człowiek? — zdziwił się Scott.

— Tak, ponadto był przywiązany do kraty i miał wiele ran na swoim ciele... Mówię ci, wyglądał jak chodząca śmierć.

— I co zrobiłeś?

— Uwolinłem go i zamówiłem pizzę — odpowiedziałem. — Chciałem dowiedzieć się dlaczego tam siedział, ale powiedział tylko, że mam zapytać rodziców — wzruszyłem ramionami.

— Mówiłem ci, że twój ojciec jest jakiś dziwny.

— Ponieważ jest myśliwym?

— Ponieważ trzymał w piwnicy jakiegoś chłopaka — powiedział. — Tak w ogóle znasz tego gościa?

— Pierwszy raz go widziałem na oczy, ale był niesamowicie przystojny i dałem mu swój numer — zaśmiałem się. — Pewnie i tak nie zadzwoni, bo mówił, że powinniśmy być wrogami.

— Myślę, że to jest jakaś grubsza sprawa — westchnął McCall.

— To oczywiste, że to coś większego niż sąsiedzki konflikt, ale chcę się dowiedzieć dlaczego trzymał go w piwnicy w takim okropnym stanie.

Porozmawiałem jeszcze chwilę ze Scottem na temat Dereka i moich rodziców, a później wróciłem do domu. Dochodziła dopiero dziewiąta, a rodziców i Allison nadal nie było. Lekko mnie to zmartwiło, ponieważ mama zawsze pilnuje czasu. Odgoniłem te złe myśli i usiadłem na kanapie. W oczekiwaniu na powrót rodziny przez trzy godziny oglądałem durne seriale. Dopiero o piętnastej dostałem wiadomość od Allison, że wrócą w okolicach dwudziestej, ponieważ dziadek coś nawymyślał.

Secrets | SterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz