Rozdział czternasty

2.3K 186 50
                                    

"Wieczorny spacer po lesie"

  —  

Wspólnie zjedliśmy śniadanie, które przygotował Isaac. Obaj od samego rana śmiali się między sobą, ponieważ chodziłem podirytowany. Może gdyby nie to, że oboje obudzili mnie rano swoją głośną rozmową wszystko byłoby w porządku i teraz nie miałbym złego humoru. Możliwe, że przyczyną mojego chujowego humoru była wczorajsza popijawa z chłopakami. Prawdę mówiąc doszedłem już trochę do siebie i umysł miałem coraz jaśniejszy.

— Też was boli głowa? — zapytałem, kiedy wszyscy siedzieliśmy na kanapie, oglądając serial.

— Trochę — odpowiedział Isaac.

— A ciebie? — spojrzałem na Scotta, który siedział obok Isaaca.

— Nie, mnie nie.

— Oszukiwałeś — zarzuciłem mu i spojrzałem na niego z wyrzutem.

— Nie oszukiwałem, po prostu mam mocną głowę.

— No pewnie — westchnąłem.

Wstałem gwałtownie z kanapy i zakręciło mi się w głowie. Gdyby nie Isaac, który mnie przytrzymał pewnie bym upadł.

— Dzięki — uśmiechnąłem się. — Idę się przebrać, wam też radzę.

Ruszyłem do swojego pokoju i przebrałem się w strój do lacrosse'a. To samo zrobił Scott, a Lahey włożył na siebie czarne rurki i niebieską bluzę.

— Jesteście gotowi? — zapytałem, ubierając buty w holu.

Po chwili obaj wyłonili się z kuchni i zaczęli ubierać buty. Kiedy byliśmy już gotowi udaliśmy się do auta.

— Więc lacrosse to brutalny sport? — zapytał Isaac.

— Trochę — odpowiedziałem, włączając radio.

Odpaliłem auto i wyjechaliśmy z garażu. Isaac wydawał się być przejęty brutalnością lacrosse'a.

— Stary jesteś łowcą, lacrosse przy tym to pikuś — zaśmiał się głośno Scott z tylnego siedzenia.

— Jestem łowcą, aby chronić bezbronnych przed wilkołakami, więc to co innego — wyjaśnił.

Scott już chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałem:

— Jesteśmy, wysiadajcie.

Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę boiska. Z daleka słychać było krzyki trenera. Isaac zajął miejsce na trybunach, a ja ze Scottem poszliśmy ustawić się w szeregu przed Finstockiem.

— Co tam trenerze, humorek nie dopisuje? — zaśmiałem się.

— Lepiej się nie odzywaj, bo spędzicie tutaj cały dzień — odpowiedział, udając surowego. — Na rozgrzewkę pięć kółek wokół boiska i czterdzieści pompek.

— Jazda! — krzyknął. — Argent, szybciej.

Po zakończonej rozgrzewce trener kazał nam podzielić się na drużyny i zagrać dwa mecze. Podczas gry widziałem jak Bobby żywo dyskutuje o czymś z Isaacem. Drużyna moja i Scotta zremisowała z drużyną Jacksona 2 do 2.

Kiedy schodziliśmy z boiska dałem blondynowi kluczyki do auta i powiedziałem mu, że idziemy się wykąpać i przebrać.

— Słyszeliście o tym, że w lesie widziano jakiegoś człowieka? — krzyknął Danny pod prysznicem.

— Kiedy? — zapytałem.

— Kilka dni temu, świadek opowiadał, że ten człowiek trzymał siekierę czy coś.

Secrets | SterekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz