Coraz bliżej celu

1K 51 4
                                    

  - Dlaczego mam ci ufać? - Warknęłam. - My w jednej drużynie? Powaliło cię!? Nie pamiętasz tego co robiłeś mi, Minho, całej reszcie, jak mnie atakowałeś, oczerniałeś. Jak walczyliśmy! - Plunełam mu pod nogi.  

- Masz prawo mnie nienawidzieć. Wiem jaki byłem, ale zmieniłem się. A jeśli chcecie pokonać mur, musisz mi zaufać. Nie masz innego wyboru. Ja wam mogę pomóc, ale... Purwa, po co chcecie tam iść!?

- Porwali Minho - odezwał się Newt drżącym głosem. - Ratujemy go.

- Wszystko jasne - mruknął patrząc się na mnie.

- Więc dlaczego tak bardzo chcesz nam pomóc? - Zawołałam - tak nagle nas spotykasz i chcesz nam pomóc, a wiesz, że na 99% to bilet w jedną stronę! Nienawidziłeś Minho i mnie!

- Ty tak myślisz. Że was nienawidziłem, ale to nie tak. Poprostu byłem młodszy, głupi i słabszy. Puki się ty nie zjawiłaś miałem większą władzę w Strefie. Nie mogłem się pogodzić z tak młodą świeżyną i to jeszcze dziewczynką. Przykro mi, że tak to wyszło, mega tego żałowałem, byłem poprostu słaby. Tak okazywałem tę słabość i bezradność. Teraz mi wstyd.

- Mam ci wierzyć?

- Wiesz co Njubi - powiedział zirytowany - jesteś naprawdę upierdliwa. Zawsze taka byłaś, od dziecka, trafiłaś do Strefy jak miałaś 6 lat! Teraz masz o wiele więcej, ale my jesteśmy starsi o cztery i zawsze będziemy, a ty będziesz dla nas dzieckiem. Jesteś bardzo dorosła. Phi 16-latka. Nie zaprzeczam, ale mam wrażenie, że tobie na zawsze zostanie ta upierdliwość i skłonność do zadawania pytań. Z tego nie wyrośniesz nigdy, nie musisz ze mną iść. Nikt cię nie zmusza...

- Wiesz co smrodasie - podeszłam do niego oko w oko - może jestem młodsza, upierdliwa i głupia, ale upierdliwość to cecha, która pomaga zwyciężać. Nie odpuszczę. Więc nie zanudzaj mnie śpiewką, tylko, mów, jak tam do cholery wejść!

Widząc w moich oczach taką siłę, moc i determinację uśmiechnął się pod nosem i zaprowadził nas do... Rany. Zastanawiam się jak to opisać. To było okropne. To był Poparzeniec, leczony...

Nie umie tego opisać. Byl leczony, ale... nie lekiem. Nirwaną.

To było straszne.

Trochę powiedział Gally, trochę on.

Aż ja musiałam się wtrącić, bo inaczej bym tu zakwitła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Aż ja musiałam się wtrącić, bo inaczej bym tu zakwitła.

- Skorzystamy na tym obydwoje. - Powiedziałam wychodzą przed szereg, obiecałam Gallemu, że sie nie wtrącę, ale walić to. Dokładnie wiedziałam czego on potrzebował.

- Dobrze, ale idzie dwójka. - Powiedział w końcu przekonany.

- Trójka - poprawiłam - reszta zostaje.

- Mam słabośc do takich ładnych dziewczyn - zaśmiał się - niech będzie.

Następnie Gally przeprowadził nas kanałami, ja Tommy i Newt szliśmy za nim tym cuchnącym tunelem.

- Cudnie - mruknęłam ostrożnie stawiając kroki by się nie wywalić.

Tommy i Newt zaśmiali się tylko.

Kiedy wyszliśmy z kanałów pojawiliśmy się na ulicy, wmieszaliśmy się w tłum ludzi i już po chwili wybiegliśmy po schodach. Byliśmy w mieście... Udało się!





Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz