Zwiadowca

2.5K 108 13
                                    

Chłopaka zatkało, chyba poraz pierwszy usłyszał takie poważne słowa od tak małej i młodej osoby. Uśmiechnął się do mnie i specjalnie poczochrał włosy. Następnie ruszył w stronę otwierającego się Labiryntu...

Kiedy wieczorem chłopaki wrócili, zawołali mnie do sali rady i zaczęły się dyskusje. Oczywiście na temat mojego postanowienia, większość była za NIE, ale niektórzy byli przekonani. W końcu ostateczna decyzja została dla Azjaty, który jak dotąd siedział w milczeniu. Cała trzęsłam się z podniecenia. Chłopak spojrzał na mnie i westchnął, było mu ciężko:

- Nie raz wykazała się szybkością i siłą, damy jej szanse, jutro pobiegnie ze mną do labiryntu na próbę, tam poddam ją kolejnym testom. Sprawdzimy czy da radę.

Kiedy wyszliśmy z sali rady i kiedy byliśmy na osobności rzuciłam mu się na szyję. Byłam mega podjarana.

- Dziękuję! - Pisnęłam.

- Spoko Ptaszyno, ale pamiętaj, to tylko próba... Postaraj się.

- Dam z siebie wszystko, obieucję. 

- Wiem. - Uśmiechnął się znacząco.

Następnego ranka obudziłam się jeszcze przed wschodem. Ogarnęłam się, ubrałam, adrenalina buzowała mi w żyłach. Ruszyłam na śniadanie, a tam spotkałam chłopaków.

- I jak tam? Stresik? - Zaśmiał się Thomas.

- Wiesz, bardziej podekscytowanie - wyznałam.

- To dobrze, powodzenia - powiedział Newt.

- Dzięki!

Następnie razem z Azjatą ruszyłam w stronę labiryntu. Kiedy stanęliśmy przed wrotami spojrzałam mu w oczy.

- Spokojnie, próbę zrobimy na znanym terenie, będziemy musieli tylko zobaczyć jak przesunęły się ściany... - uspokił mnie z uśmiechem.

- Czy spotkamy Buldożerców?

- Nigdy nie wychodzą w dzień.

I... ruszyliśmy, skręcaliśmy i biegliśmy coraz bardziej w głąb. Z każdym zakrętem uświadamiałam sobie, że nie jestem zmęczona. W ręce trzymałam nóż, ucinałam nim pnącza, aby wiedzieć którędy wracaliśmy.

 W końcu się zatrzymaliśmy. Mieliśmy małą przerwę.

- Nieźle, przez całą drogę cię obserwowałem, narazie spisujesz się na medal - powiedział - kiedy wrócimy będziesz musiała mi namalować mapę, potem będziemy ją porównywać, przyglądaj się dobrze.

- Jasne.

- Super. To teraz wyprowadź nas z tąd.

Trochę zmartwiłam się, czy się nie pogubię, ale była to ostatnia próba! Zawsze mogłam wzorować się na porozrzucanych pnączach. Wzięłam wdech i wydech, po czym ruszyłam truchtem, a chłopak za mną....

Myślałam, że zemdleję kiedy z największą łatwością rozpoznałam każdy korytarz i nie patrząc się na okruchy chleba bez wahania wyprowadziłam nas z Labiryntu. Przy wyjściu Minho zrównał się ze mną i posłał uśmiech zwycięzcy. Kiedy tylko znaleźlismy się poza murami stanęliśmy, a ja rzuciłam mu się na szyję.

- I jak było? - Zapytałam podekscytowana.

- Było bardzo dobrze - mruknął do mnie - gratuluję, ale teraz czas na mapy.

Przez kilka minut, narysowałam szkic z dzisiejszego dnia i zaczęliśmy porównywać go do wcześniejszych... Kiedy skończyliśmy ruszyliśmy na kolację.

- Padam z głodu - westchnęłam skacząc z radości.

- Uwierz, że ja też - zaśmiał się Minho.

- To co? Nadaję się?

- Na Zwiadowcę?

- Yhym.

- Jasne, zawsze się nadawałaś - powiedział uśmiechnięty Azjata.

Tego wieczoru odbyła się rada i oficjalnie zostałam Zwiadowcą!

Cała w skowronkach do późna gadałam z chłopakami, buzia mi się nie zamykała, opowiadałam im wszystko szczegółowo, cieszyłam się jak dziecko.

- Myślę, że pora spać - zaśmiał się Newt, kiedy ziewnęłam.

- Minho ruszaj się - dodał ze śmiechem Thomas, a ja i Azjata wstaliśmy, oblaliśmy ich wodą z wiaderek (które stały nie daleko) i zadowoleni poszliśmy w stronę mojego łóżka.

Kiedy leżałam już szczelnie otulona kocem chłopak powiedział:

- Jestem z ciebie bardzo dumny i cieszę się, że udało ci się spełnić marzenie.

- Moim marzeniem jest by stąd wyjść - zaśmiałam się - Minho?

- Tak?

- Fajnie ci się ze mną biega?

- Bardzo, miałaś rację, że jest to super plan na spędzanie więcej czasu, a teraz śpij Ptaszyno, to był męczący dzień.... - powiedział i pocałował mnie w czoło.

Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz