Kłótnia

2.5K 114 15
                                    

- Tak, pamiętam, obiecałem ci, że kiedy będziesz miała 8 lat, to pomyślimy nad tym byś była Zwiadowcą. - Powiedział spokojnie.

- I...?

- I dotrzymam obietnicy, jak zawsze. 

- Czyli, że...?

- Czyli, że zwołamy radę, ustalimy czy poddamy cię próbie, czy nie...

- Minho?

- Tak?

- Ty nie chcesz bym była Zwiadowcą. - Stwierdziłam ze smutkiem patrząc mu w oczy.

- Nie prawda, chce byś była Zwiadowcą, spełniłabyś wtedy swoje marzenie, a przy okazji spędzalibyśmy więcej czasu razem. - Powiedział powoli.

- No to w czym problem? - Spojrzałam mu w oczy - to czemu widzę w twoich oczach tę niechęć!

Chłopak odwrócił wzrok i milczał przez chwilę.

- Minho... - szepnęłam.

- Ja się o ciebie martwię! - Powiedział w końcu dalej nie zaszczycając mnie spojrzeniem - labirynt to niebezpieczne miejsce, nie chcę by coś ci się stało!

- Minho! Ale ja sobie poradzę! Nawet jakbym spotkała Buldożera to go załatwię! - Powiedziałam pewna siebie.

- Ptaszyno! To nie jest takie proste - zaśmiał się pod nosem z ironią.

- Nie wierzysz we mnie. - Szepnęłam, a wtedy on spojrzał mi w oczy.

- Wierzę, ale przysięgałem, że nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził!

- Jasne! - Prychnęłam - wmawiaj sobie!

Wściekła zeskoczyłam z drzewa i ruszyłam w głąb lasu, szczerze nie zachowywałam się jak 8-latka, ale Strefa robi swoje, tu każdy dorasta szybko, bo musi! Chłopak zeskoczył za mną i po chwili dogonił mnie.

- Ptaszyno... - powiedział i chwycił mnie za rękę, ale ja się wyrwałam.

- Zostaw mnie! - Krzyknęłam, on spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, po molim policzku płynęły słone łzy - a nazywam się Lucy.

Nie wiem co mi się stało, szczerze wpadłam w furię, nigdy wcześniej się tak nei zachowywałam. Być może to przez buntowniczy wiek, a może tak zależało mi na byciu Zwiadowcą? Odeszłam w głąb lasu, zostawiając chłopaka samego, jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, co uczyniłam i jak bardzo go zraniłam...

Wędrowałam po lesie, byłam wściekła na Minho, poraz pierwszy nie mogłam wyczytać z jego twarzy czegoś co dało by mi do myślenia, wiem, że we mnie wierzy, ale czemu tak naprawdę nie chce bym szła do labiryntu? Narazie strzeliłam mu focha, może przemyśli to wszystko... Kiedy wróciłam do osady pomagałam trochę Newtowi w jego obowiązkach.

- Wiesz może gdzie jest Minho? - Zapytałam blondyna.

- Nie, widziałem jak wrócił z lasu, a potem zniknął, ale nie wyglądał na szczęśliwego.

- Naprawdę? - Mruknęłam pod nosem.

- Ano... O co chodzi?

- Nie no wiesz, trochę się popsztykaliśmy - powiedziałam szeptem i zaczęłam się przyglądać butom.

- Popsztykaliście się? - Newt spojrzał na mnie zaciekawiony - ale o co i jak?

- No bo Minho nie chce mnie puścić do labiryntu - powiedziałam zła.

- I o to się pokłóciliście!? - Blondyn spojrzał na mnie zmartwiony - ej, mała ty w ogóle wiesz jakie tam jest zagrożenie! Minho wiele razy rozmawiał o tym z radą, jako jedyny wstawiał się za tobą!

- Serio!? - Nie moglam uwierzyć, myślałam, że mówi tak tylko by wspomóc przyjaciela.

- Tak, martwi się, ale stara się jak może! A co dokładnie mu powiedziałaś?

- No na koniec, próbował mnie zatrzymać, powiedział do mnie Ptaszyno, a ja powiedziałam, że mam na imię Lucy i odeszłam... - Czułam jak zaczyna drżeć mi głos.

- O rany - szepnął zmartwiony.

- No co?

- A nie pomyślałaś, że mogło go to zaboleć?! - Spojrzał na mnie z wyrzutem.

- Nie - szepnęłam.

Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz